Inga VINOGRADNAITĖ, Między narodem i państwem: koncepcje historii według polityków
- Details
- Category: Historia i kultura
Przed niniejszym artykułem stoją dwa cele[1]. Po pierwsze odkrycie, w jaki sposób politycy, w czasie gdy działają jako politycy, doświadczają historii, oraz wyjaśnienie, dlaczego analiza koncepcji historii pozwala powiedzieć coś o postrzeganiu znaczenia państwa. Po drugie, celem badań koncepcji historii głoszonych przez polityków jest udzielenie odpowiedzi na pytanie, jak politycy rozwiązują problem znaczenia i istoty państwa litewskiego. Innymi słowy, celem artykułu jest przegląd wariacji litewskiej „doktryny” racji stanu.
W celu opisania związków między polityką i historią stosuje się dwa pojęcia: polityki historycznej i historyzacji polityki. Pojęcie „polityki historycznej” przyznaje działaczom politycznym moc tworzenia narracji historycznych i pamięci zbiorowej oraz interes związany z ich tworzeniem. Pod pojęciem historyzacji polityki kryje się skłonność polityków do uzasadniania i legitymizowania decyzji za pomocą faktów historycznych[2]. Koncepcja historyzacji polityki, która na pierwszy rzut oka nie jest kontrowersyjna, skrywa w sobie sprzeczności, trudne do rozwiązania na gruncie teoretycznym i empirycznym. Koncepcja ta nie stwarza problemów tak długo, jak długo jest wykorzystywana do opisu widocznych z zewnątrz cech dyskursu politycznego, takich jak stwierdzenie, czy w dyskursie politycznym są wykorzystywane argumenty historyczne. Problemy pojawiają się, gdy należy odpowiedzieć na pytanie, jaki związek łączy argument historyczny i konkretną decyzję polityczną; innymi słowy, kiedy trzeba ustalić, jaka jest funkcja historycznego argumentu w działalności politycznej.
Podsumowując badania, które dotyczą roli analogii historycznych w polityce zagranicznej, Diana Jurgelevičiūtė wyróżnia cztery poglądy. Według pierwszego z nich, analogiom historycznym przypisuje się instrumentalne znaczenie, zgodnie z zasadą, że funkcją historii jest uzasadnianie podjętych decyzji, zaś interesy czy decyzje działaczy nie zależą od wiedzy historycznej. Drugi pogląd podkreśla kognitywną funkcję analogii historycznych: wiedza historyczna pozwala zrozumieć świat i podejmować decyzje. Trzeci pogląd D. Jurgelevičiūtė nazywa zintegrowanym, łączy on założenia poglądu instrumentalnego i kognitywnego. Zgodnie z czwartym podejściem analogie historyczne pełnią funkcję konstytutywną – określają tożsamość i interesy podmiotów[3]. Opierając się na zaproponowanej klasyfikacji poglądów wyjaśniających związki między polityką i historią, można stawiać pytanie, czy historię i politykę łączy zewnętrzny, przypadkowy związek (polityka może być poddawana historyzacji, ale może również nie być poddana historyzacji, gdyż historyzacja jest jedynie oznaką dyskursu, a nie myślenia politycznego), czy też wewnętrzny, konieczny związek (polityka ze względu na swoją naturę zawsze jest poddawana historyzacji). Odpowiedź na to pytanie zależy od poglądu na to, jaka jest rola koncepcji historii głoszonych przez polityków w działalności praktycznej i jak analizować takie koncepcje.
W opracowaniu Raimundasa Lopaty Politikai ir istorija (pol. Politycy i historia) przyjęto założenie, że koncepcje historii, które uznają politycy, pozwalają pokazać „jak politycy uwspółcześniają historię aby nakreślić przyszłe perspektywy”[4]. Zdaniem Lopaty, podczas analizy koncepcji historii najwybitniejszych litewskich polityków końca XX wieku – Algirdasa Brazauskasa i Vytautasa Landsbergisa – unaocznia się nierozstrzygnięte napięcie między „odwiecznym” narodem etnograficznym i jego formą polityczną, historycznie zmienną[5]. Próby rozstrzygnięcia tego napięcia pozwalają opisać fundamentalne cechy różnicujące koncepcje historii według tych dwóch polityków. Zdaniem Alvydasa Jokubaitisa, opracowanie R. Lopaty pokazuje, że „obecnie nie mieścimy się już w ramach idei państwa narodowego, ale wciąż nie możemy znaleźć dla niej zamiennika”[6]. Z drugiej strony, analiza postaw historycznych tych dwóch polityków pozwala wskazać na sprzeczność pojawiającą się w litewskiej myśli politycznej, ale nie odkrywa, w jakim stopniu ta sprzeczność przenika „aktualną” wyobraźnię polityczną i jak jest rozwiązywana. Niniejszy artykuł, opierając się na materiałach pochodzących z wywiadów z politykami, dąży do przedstawienia szerszego pola koncepcji historii według polityków.
„Empiryczny” tekst naukowy powinien wyjaśniać i tłumaczyć, dlaczego wybrano ten, a nie inny sposób poszukiwania odpowiedzi na postawione pytania, a także zwięźle przedstawić ten sposób. W drugiej połowie 2011 r. przeprowadzono wywiady z niektórymi litewskimi politykami[7] – przede wszystkim z tymi, którzy aktywnie uczestniczyli przy rozstrzyganiu kwestii ściśle związanych z polityką historyczną, a także z tymi, którzy ze względu na pełnione w pewnym okresie funkcje lub ze względu na osobiste przekonania aktywnie wyrażali swoje nierzadko wyjątkowe stanowiska w sprawie rekompensaty strat poniesionych w związku z okupacją, zakazu używania symboliki sowieckiej czy zmian dni pamięci. Poza specyficznymi pytaniami, związanymi z wymienionymi problemami, polityków podczas wywiadów proszono o przedstawienie swojego poglądu na temat tego, czy w działalności politycznej potrzebna jest historia, jak można by było zwięźle opisać historię Litwy, które okresy historii litewskiej budzą największe poczucie dumy, a z których, odwrotnie – możemy być najmniej dumni itp.
Należy zaznaczyć, że w wywiadzie nie wymagano przedstawienia stanowiska konsekwentnego, przemyślanego czy rozstrzygającego sprzeczności. Tylko niektórym politykom, z którymi przeprowadzano wywiady, na ich prośbę wysłano pytania przed wywiadem. Głównym celem analizy jest odkrycie „czystych typów” czy najważniejszych wymiarów różnicujących sposób myślenia wśród polityków. Ponieważ celem nie jest odkrycie konkretnych głoszonych przez nich koncepcji historii, tożsamość respondentów nie jest podawana przy cytatach z wywiadów: wskazuje się jedynie na ich przynależność partyjną. Z tego powodu typologia zaproponowana we wnioskach artykułu nie powinna być postrzegana jako narzędzie „uszeregowania” konkretnych polityków, ale jako schemat opisujący strukturę pola dyskusji.
Historia i praktyka polityczna: jak myślą państwowcy[KR1] ?
Na pytanie, „czy przy podejmowaniu decyzji politycznych potrzebna jest wiedza historyczna?”, politycy odpowiadali w zasadzie jednomyślnie: „tak – bez wątpienia – jest potrzebna”. Ich dalsze przemyślenia, przywoływane przykłady i argumenty pokazują, że potrzeba wiedzy historycznej wiąże się z dwoma okolicznościami charakterystycznymi dla działania politycznego, które odpowiednio przypisują wiedzy historycznej podwójną funkcję – pouczania i legitymizowania. Taki podział nie jest niczym nowym. W podobny sposób (usprawiedliwić, legitymizować, uzasadniać) są często opisywane cele, w służbie których pozostają argumenty historyczne w polityce[8]. Rzadko jednak podnoszone jest pytanie, jak te cele są pojmowane i na ile są przemyślane przez samych polityków.
Podczas szukania cech charakterystycznych dla politycznego myślenia praktycznego często stosuje się arystoteliczny podział na wiedzę teoretyczną i praktyczną. Niezmienna istota rzeczy może być przedmiotem teoretycznych przemyśleń, jednak w sferze ludzkich spraw zderzamy się nie z wiecznymi i stałymi rzeczami, ale z sytuacjami zmiennymi i zawsze wyjątkowymi. Rzeczywistość obejmująca ludzkie sprawy jest zmienna, dlatego „sami działający muszą zawsze stosować się do danych okoliczności”[9]. Działanie praktyczne wymaga mądrości, tj. umiejętności zrozumienia wyjątkowości sytuacji i przyjęcia odpowiedniej decyzji. Decyzje nie mogą być uzasadniane poprzez dedukowanie ich z uniwersalnych praw. Zwykle u ich podstaw leżą historyczne przykłady i analogie. Jednak przykłady historyczne nie mogą zapewnić konkretnego i szczegółowego planu rozstrzygnięcia, którego wymagają pojawiające się problemy. Politycy twierdzą, że największą wartością historii jest to, że pozwala ona na ocenę skutków ogólnych zasad przyświecających decyzji: „[...] wiele rzeczy w świecie się powtarza, więc jeżeli wiesz jak było w przeszłości i jakie mogłyby być skutki, to czasami pomaga zorientować się w teraźniejszości” (DP); „bez historii, rzecz jasna, człowiek czy polityk, to przede wszystkim może je (błędy) powtarzać” (LSDP-3); „dlatego – wszelka wiedza jest konieczna – ale między innymi również wiedza historyczna, gdyż należy wiedzieć co było dawniej, aby nie popełniać błędów w przyszłości” (TT-2). Historia lubi się powtarzać, dlatego należy się znać na historii, aby nie popełniać błędów – tak politycy tłumaczą, do czego przy podejmowaniu decyzji politycznych potrzebna jest wiedza historyczna.
Jednak prawdziwa istota wyciągania lekcji z przeszłości może budzić sporo wątpliwości. Metafora lekcji wskazuje na to, że polityk początkowo wgłębia się w historię i dopiero wtedy znajduje w tej historii rozwiązanie współczesnego problemu. Jednak częstokroć bardziej przekonująco brzmi wyjaśnienie, że historia jest wykorzystywana tylko po to, by uzasadnić decyzje, przyjęte niezależnie od wiedzy historycznej[10]. Gdy polityk tłumaczy, iż „nasza historia pokazuje, [że] zarówno Rzeczpospolita, jak i później w składzie Rosji carskiej, czy w składzie Związku Radzieckiego, tak i obecnie w składzie Unii Europejskiej, że jedyna lekcja dla nas: przede wszystkim – nauczcie się – samodzielnie – żyć (powoli, akcentując każde słowo) i organizować państwo, bądźcie dumni, miejcie poczucie własnej godności i tylko później, jeżeli to jest konieczne, wchodźcie w unie” (TT-2), to można śmiało pytać, czy taką postawę wobec „unii” wyczytał z historii, czy wręcz odwrotnie, jego postawy, niezależne od wiedzy historycznej, decydują o tym, jak odczytuje historię i czego się z niej „uczy”. Chociaż „zdrowy rozsądek” i krytycyzm skłania do poglądu, że historia jest wykorzystywana tylko instrumentalnie, po to, aby uzasadnić podjęte już wcześniej decyzje, to takie nastawienie prowadziłoby do bezpodstawnego wniosku, że między historią i polityką nie ma żadnego istotnego związku. Jakie argumenty mogłyby podważyć taki wniosek?
Zmienność doświadczenia politycznego oznacza, że za każdym razem trzeba „wynaleźć” unikalne rozwiązanie, najodpowiedniejsze wobec zaistniałych okoliczności. To, że mówimy o udanych i nieudanych decyzjach, to, że jednych polityków uznajemy za nieporównywalnie lepszych w sztuce politycznego decydowania od innych, wskazuje, że mówimy o specyficznych umiejętnościach, które politycy posiadają w różnym stopniu. Ten nierównomierny podział umiejętności moglibyśmy tłumaczyć cechami wrodzonymi, jednak warto rozważyć również alternatywne wyjaśnienie, zgodnie z którym umiejętność podejmowania słusznych decyzji politycznych może być wykształcona.
Thomas Kuhn twierdzi, że nauka, podobnie jak pozostałe dziedziny działalności, jest oparta na milczącej wiedzy, intuicyjnym dostrzeganiu podobieństwa między nowymi sytuacjami wymagającymi rozwiązania a już znanymi rozwiązaniami. Studiując naukę można się nauczyć postrzegać sytuacje, na pierwszy rzut oka różne, jako podobne[11]. T. Kuhn przede wszystkim próbuje wyjaśnić jak działają paradygmaty czy „powszechnie uznawane osiągnięcia” w nauce. Jednak jego koncepcje mogą być skutecznie przeniesione na każdą sferę działania praktycznego, gdyż każde „rzemiosło” opiera się na wiedzy milczącej, której można się nauczyć w działaniu, ale nie da się jej wyrazić słowami. Takie „know how” jest istotą ciągłości paradygmatu, a więc tradycji. Niektóre państwa posiadają długą tradycję polityczną, inne – jak Litwa – muszą ją dopiero stworzyć. Stworzyć tradycję znaczy znaleźć przykład. W przypadku spraw „bieżących” przykładów szuka się w doświadczeniach innych państw, pierwszeństwo przyznając najnowszym doświadczeniom: „trzeba wiedzieć, co się dzieje na świecie, aby móc porównywać, i te wszystkie kwestie historyczne, co się na świecie działo, trzeba znać, aby tych błędów nie powtarzać na Litwie, jeżeli takich przykładów również jest dużo. A my często myślimy, że jesteśmy najmądrzejsi, nie trzeba na nic zwracać uwagi, my sami możemy wynaleźć rower” (TS/LKD-2). Jednak politycy twierdzą również, że istnieją decyzje „strategiczne”, które wymagają przede wszystkim wiedzy na temat historii Litwy: „A poza tym ten kontekst historyczny trzeba znać w większości przypadków, przyjmując takie istotniejsze decyzje, przydaje się” (LSDP-2); „Zwłaszcza jeżeli jest to związane z decyzjami długofalowymi o znaczeniu strategicznym” (LRLS-1). Rodzi się pytanie, czym są te „istotniejsze” decyzje, dla których potrzeba wiedzy o historii Litwy. Na to pytanie można odpowiedzieć poprzez porównanie odpowiedzi na pytanie „czego można się nauczyć z historii Litwy?”, z rozważaniami na temat decyzji politycznych, które nie wymagają wiedzy historycznej i szczególnie – wiedzy o historii Litwy.
Opowiadając na pytanie, czego można się nauczyć z historii Litwy, politycy zwykle wymieniają lekcję, jaką otrzymało państwo litewskie w obliczu kryzysu: „Więc to jest takie doświadczenie historyczne [...] Jak się zachowywać, dlaczego przetrwaliśmy, pomyślmy o tym, będąc na tak zwanym europejskim rozstaju dróg” (LRLS-2), „Jedną z lekcji jest by nie cieszyć się z niepowodzeń naszych sąsiadów, gdyż te niepowodzenia bardzo szybko przydarzają się również Litwie. Druga lekcja, to że Litwa przez długi czas nie potrafiła prawidłowo ustalić listy swoich prawdziwych przyjaciół. I pozorna przyjaźń czy pozorni przyjaciele często wyrządzali ogromne krzywdy albo sprowadzali największe nieszczęścia” (LRLS-1), „No, przede wszystkim, lekcje przetrwania. Bo sytuacja geograficzna, geopolityczna ciągle była skomplikowana i nadal jest skomplikowana, mimo wszystko. Więc głównie tego trzeba uczyć się z historii” (LSDP-3) – itp. Istota tych argumentów najlepiej uwidacznia się przy porównaniu z argumentami, dlaczego nie warto przydawać zbyt dużego znaczenia historii, gdyż jest sporo takich kwestii, gdzie wiedza historyczna nie jest konieczna: „Mimo wszystko myślę, że uchwalając ustawy trzeba uwzględniać to, co jest potrzebne w przyszłości. To jest, dzisiaj to bardzo ważne dla każdego polityka, bo snucie marzeń i przywiązywanie się do tego, to bardzo popularna fraza, że kiedyś poiliśmy konie w Morzu Czarnym, że niby połowa Polski czy połowa Białorusi jest nasza, no to by było po prostu naiwne, prymitywne, i chociaż wiele osób dzisiaj używa tych frazeologizmów, ale one już nie imponują. Mimo wszystko powinniśmy, naprawdę, zacząć myśleć i bardzo wyraźnie, po prostu patrzeć na to, czego człowiekowi trzeba dziś. Gdyż jego historia trwa dzisiaj. Jego historia. A mimo wszystko polityk musi myśleć o historii współczesnej” (LLRS-3).
W pierwszym przypadku mowa jest o Litwie, narodzie, państwie, zaś w drugim – o człowieku i jego obecnych potrzebach. Taki pojawiający się w wywiadach zracjonalizowany dobór lekcji wypływających z historii Litwy pomaga zrozumieć, dla jakich celów jest wykorzystywana historia Litwy. Niewiele pomagając w rutynowych sprawach i typowo demokratycznej polityce dbania o „zwykłego człowieka”, historia Litwy uczy, jak zachować państwo. Z tego wynika, że lekcji płynących z historii Litwy szuka się wtedy, gdy działania są podejmowane ogólnie w imię państwa, a nie współczesnych ludzi i grup.
Historia nie tylko uczy, ale też służy do legitymizacji. Aby zrozumieć więź łączącą politykę i historię, którą tworzy funkcja „legitymizacji”, wystarczy przemyśleć, co oznaczają i skąd wynikają uprawnione roszczenia jednego działacza wobec drugiego. Podpisując umowę osoba zgadza się na pewne zobowiązania, które są ważne tak długo, jak długo obowiązuje umowa. Wyrządziwszy krzywdę osoba ma moralny obowiązek zadośćuczynienia krzywdzie, i ten obowiązek jest ważny tak długo, aż sprawiedliwości nie stanie się zadość. Te przykłady pokazują, że przeszłość bezpośrednio oddziałuje na teraźniejszość i zawęża, ogranicza, ukierunkowuje teraźniejsze wybory. Wiedza historyczna jest niezbędna politykowi, jak twierdzi wielu rozmówców, właśnie dlatego, że wiąże się z wiedzą o tych umowach i działaniach z przeszłości, które są ważne obecnie i mogą oraz powinny być wykorzystane dla dobra interesu państwowego. Znaczenie wiedzy historycznej dla polityka, który z niej korzysta przy legitymizacji przyjmowanych zobowiązań czy roszczeń wysuwanych w imieniu państwa, zwykle jest ilustrowane poprzez wskazanie konkretnej decyzji należącej do sfery polityki zagranicznej: „Żeby znać kontekst, żeby znać naturalny przebieg wydarzeń, taki czy inny, czy nienaturalny. Aby móc rozmawiać z partnerem, jeżeli to negocjacje i znać historię oraz kontekst. Bez żadnych wątpliwości. Nikt nie zaczyna skutecznych negocjacji, czy realizowania tej czy innej polityki, jeżeli… jeżeli powiedzmy nie ma odpowiedniego wykształcenia, wiedzy albo nie jest odpowiednio przeszkolony” (TS/LKD-1).
Innymi słowy, polityk, któremu brakuje wiedzy historycznej, jest słabym państwowcem, podobnie jak prawnik, który nie ma pojęcia o prawie i dokumentach podpisanych przez klienta, nie będzie dobrym przedstawicielem i doradcą prawnym: „Z takich najbliższych przykładów, powiedzmy, to ratyfikowanie trójstronnej umowy między Rosją, Litwą i Szwecją. Całkiem niedawna sprawa, gdzie ta wiedza historyczna i wykorzystywanie pewnych dokumentów w wielkich wojnach na Litwie, zarówno z ministerstwem, jak i tu w samym Seimasie, gdyż wielu nie wiedziało o tych wszystkich rzeczach, które należało przypomnieć, pokazać, zwrócić uwagę i powalczyć, aby to przeczytali (z uśmiechem), ostatecznie sporządkowaliśmy tę umowę i przyjęliśmy te wszystkie deklaracje, które były załączone do umowy i będą zdeponowane w Organizacji Narodów Zjednoczonych, ale ostatecznym rezultatem jest to, że szwedzki premier przeprosił państwa bałtyckie. [...] A jeszcze te inne kwestie, już patrząc z innej strony na kwestie historyczne, to jest to, że byliśmy okupowani, a nie sami wstąpiliśmy do Związku Radzieckiego, przy uzgadnianiu umowy trzeba było bardzo dokładnie poskładać teksty prawne. [...] Więc znajomość historii, znajomość polityki, znajomość dyplomacji – to wszystko się łączy i pozwala osiągnąć bardzo konkretny rezultat, który nie jest rezultatem dzisiejszego dnia, ale jest, moim zdaniem, dosyć ważny na przyszłość…” (TS/LKD-2).
Mówiąc krótko, stosunki między państwami nie mogą być kształtowane przez historycznie niepiśmiennych polityków, gdyż historia legitymizuje, uzasadnia wysuwane roszczenia i żądania. Instrumentalizacja historii w celu legitymizacji jest ściśle związana z imperatywami „prawdy” i „obiektywizmu”. Znajomość faktu, czyli innymi słowy tego, co się naprawdę wydarzyło, służy interesom państwa, zaś zadaniem historyków jest odkrycie tej prawdy i uzasadnienie za pomocą wiarygodnej dokumentacji. Niewiedza jest niedopuszczalna, z drugiej strony można zapomnieć, tj. świadomie nie wykorzystać posiadanej wiedzy, zrezygnować z pewnych prawomocnych roszczeń. Jednak w każdym przypadku roszczenia, uzasadnione faktami z przeszłości, muszą opierać się na prawidłowej, a więc obustronnie uznawanej interpretacji faktów z przeszłości. Być może można tym wytłumaczyć, dlaczego nawet ci politycy, którzy są skłonni „zapomnieć” i „wybaczyć” Rosji, zgadzają się, że należy doprowadzić do tego, by Rosja uznała fakt szkód wyrządzonych przez okupację. Takie żądanie często uzasadniają twierdząc, że w ten sposób zostałby uznany sam fakt okupacji. (A.: Więc jeżeli dobrze rozumiem, omawiając ten temat rekompensacji strat priorytet powinien być przyznawany, waszym zdaniem, raczej pragmatycznym interesom niż, powiedzmy, jakiemuś uznaniu prawd historycznych… R.: Myślę, że należałoby obstawać również przy uznaniu prawdy. Tu musi być ten dalszy cel, wiara, że Rosja będzie podążać demokratyczną drogą, rozumienia swojej historii, i wierząc w to. (LSDP-3)) Innymi słowy, walkę toczy się nie o kwestie materialne, ale symboliczne – w zasadzie walka toczy się o odpowiedź na pytanie, czym jest współczesna Litwa i jakie są jej relacje z pozostałymi podmiotami polityki międzynarodowej.
Postrzeganie siebie jako państwowca przez polityka podpowiada mu, że reprezentowane przez niego państwo jest jak każda osoba żyjąca w określonym czasie – posiada własną przeszłość i wynikające z tej przeszłości wskazówki wobec teraźniejszości i przyszłości[12]. Taka samoświadomość ma niewiele wspólnego z postrzeganiem demokratycznego polityka jako politycznego reprezentanta wyborców. Reprezentant polityczny dba o interes i potrzebę, która w pewnym sensie nie posiada wymiaru czasowego – pragnienie lepszego życia nie jest czymś, co wynika i jest legitymizowane przez przeszłość, to pragnienie jest uniwersalne. Zaś reprezentant państwa dba o konkretne państwo z jego wyjątkową przeszłością i wyjątkowymi interesami[13]. Decyzja o tym, aby zapomnieć albo pamiętać, nie jest związana z charakterem czy ilością posiadanej wiedzy historycznej; jest zależna od postrzegania relacji między przeszłością i teraźniejszością, które jest oparte na odpowiedzi na pytanie, czym jest współczesna Litwa, jakie są jej związki z tymi wspólnotami, które istniały w przeszłości i nosiły imię Litwy, a przede wszystkim – jakie jest znaczenie niepodległości i państwowości.
Analiza wywiadów pokazuje, że historyzacja polityki nie jest przypadkowa. Państwowiec, tj. polityk dbający o interesy państwa, a nie poszczególnych grup wyborców, nie może się obejść bez wiedzy historycznej, gdyż istota i interesy państwa, racja stanu, ujawniają się jedynie w perspektywie historycznej i zawsze jako interesy konkretnego państwa, a nie abstrakcyjnej formy politycznej. Dlatego analizując, w jaki sposób politycy postrzegają i rozumieją historię Litwy, możemy spróbować przedstawić przynajmniej zarys ich odpowiedzi na pytanie, czym jest istota państwa.
To pytanie, wyrażone w innych słowach, sformułował A. Jokubaitis w artykule Jaki jest sens niepodległości?[14] Jego zdaniem, pytanie o sens politycznej niepodległości jest specyficznym problemem państw Europy Środkowej i Wschodniej, gdyż ich mieszkańcy, w odróżnieniu od mieszkańców Zachodu, zaczęli od kultywowania kultury narodowej i podążali w kierunku samodzielnego państwa. Błędem byłoby odebranie pytania o sens niepodległości jako wątpliwości co do sensu istnienia suwerennego państwa – „istota pytania jest inna: czy współczesne przemiany naszego życia kulturowego usprawiedliwiają dążenie do niepodległości politycznej, zdobytej z wielkim trudem?”[15] Innymi słowy, wciąż są podejmowane próby nadania sensu formom, które życie kulturalne uzyskuje w państwach wolnych pod względem politycznym, moralnego uzasadnienia koncepcji państwa narodowego, zgodnie z którą „niepodległość polityczna musi służyć interesom tożsamości kulturowej i przetrwania. [...] Jeżeli narodowy element stracił swoje znaczenie w państwie narodowym, to obywatele Europy Środkowej i Wschodniej są gotowi na radykalne stwierdzenie – dążenie do politycznej niepodległości również traci sens”[16]. Litewskie myślenie polityczne musi odkryć relację między narodem jako wspólnotą połączoną odziedziczonymi tradycjami życia moralnego i państwem jako wyrazem wolności politycznej. Mówiąc krótko, należy znaleźć odpowiedź, po co jest potrzebne państwo, jaka jest jego istota i znaczenie.
Pojęcia znaczenia i istoty państwa utknęły dziś między „państwem narodowym” i „państwem narodu”. Określić istotę i znaczenie państwa litewskiego znaczy udzielić odpowiedzi na pytanie skąd pochodzi współczesna Republika Litewska. Zdaniem A. Jokubaitisa, to specyficzny problem postrzegania siebie przez Litwę, który szczególnie ostrą formę uzyskał, gdy powrócono do dziedzictwa Wielkiego Księstwa Litewskiego, stwierdzając, że współczesna Litwa kontynuuje tradycje państwowe nie tylko Litwy międzywojennej, ale również jego[17]. To, że pytanie o znaczenie niepodległości jest problemem nie tylko teoretycznym, ale też praktycznym, pokazuje również badanie Raimundasa Lopaty „Sprawa Konstytucji 3 maja”. Zdaniem R. Lopaty „analiza rozwoju parlamentarnej inicjatywy E. Zingerisa odkrywa, jak trudno pogodzić dwie idee – nowożytnego państwa narodowego i narodu politycznego z czasów Wielkiego Księstwa Litewskiego, które z punktu widzenia myślenia politycznego są nie do pogodzenia”[18].
Rozważania na temat tego, jak jest rozwiązywany problem relacji między narodem i państwem w procesie rekonstruowania litewskiej racji stanu, znajdują się w kolejnej części tego artykułu.
Wariacje na temat litewskiej racji stanu
Koncepcja istoty i znaczenia państwa może być zrekonstruowana poprzez udzielenie odpowiedzi na trzy powiązane pytania. Po pierwsze, jaka relacja łączy dwa elementy składowe państwa narodowego: naród jako wspólnotę etniczną i państwo jako wspólnotę polityczną. Po drugie, jakie są egzystencjalne cele polityczne wspólnoty. Jako egzystencjalne rozumiane są ostateczne, najwyższe cele, którym podporządkowana jest cała pozostała działalność polityczna. Istota celów egzystencjalnych – to zapewnienie nieprzerwanego trwania pewnych fundamentalnych wartości. Po trzecie, jakie są polityczne cele operacyjne, innymi słowy, jakie postawy i orientacje (geo)polityczne są niezbędne dla urzeczywistnienia celów egzystencjalnych.
„Życie – nasze, państwo – niekoniecznie…”
Rozważając historię Litwy, niektórzy politycy przyjmują paradoksalną na pierwszy rzut oka postawę: raczej obojętnie odnoszą się do okresu sowieckiego („był w naszym życiu taki okres [...] po prostu nasza historia taka była. We mnie osobiście nie budzi ona żadnych emocji, w tym sensie, że nie myślę, że trzeba by było to jakoś specjalnie pokazywać” (DP)), ale z wielką pasją złorzeczą na Rzeczpospolitą Obojga Narodów („ja jako człowiek to najbardziej, najmniej jestem dumny, że żyliśmy tam, wiesz, w unii z Polską” (DP), „no bo, wiecie, dla mnie Rzeczpospolita to najgorszy (okres)” (TT-2)). Z punktu widzenia przynajmniej niektórych koncepcji państwowości obydwa okresy powinny się wydawać równoważne – samodzielne państwo litewskie nie istniało. Czemu więc trzeba uznawać za anty-przykład i mieć pretensje wobec dawno nieistniejącej unii z Polską, a nie okresu sowieckiego, który wymagał ogromnych ofiar ludzkich?
Klucz do odpowiedzi na to pytanie leży w typowej argumentacji przeciwko temu, co nazywane jest przekreślaniem czy kasowaniem historii. Niszczenie materialnego i symbolicznego dziedzictwa okresu sowieckiego, a nawet samej pamięci o nim, oznacza, że „wykreśliliśmy czterdzieści lat z życia Litwy jako państwa czy jako wspólnoty ludzi. Tak jakbyśmy wtedy nie żyli” (TT-2). Historia jest historią ludzkiego życia, innymi słowy, człowiek albo wspólnota ludzi jest głównym punktem odniesienia przy pisaniu historii („gdyż w każdym pokoleniu, w każdej epoce były też pozytywne strony. Nie widzę żadnej epoki, która byłaby jedynie czarna. Czy nawet w okresach okupacji, również miały swoje jasne strony, inaczej ludzie by nie przeżyli” (LSDP-2)). Każda polityczna forma jest jedynie ogólnym kontekstem, specyficznymi okolicznościami, w których przyszło żyć i przetrwać litewskiej wspólnocie, związanej językiem i kulturą. Ważniejsze jak państwo jest rządzone, a nie do kogo należy. Państwo i tak jest litewskie, tylko może być rządzone nie przez Litwinów, ale na przykład Rosjan czy Polaków. Takie stanowisko można opisać tezą: życie i państwo – należy do nas, a władza – do Rosjan („był w naszym życiu taki okres, kiedy władzę mieli Rosjanie [...] ale była, i przedtem była jakaś władza Polaków, znowu jakaś władza Rosjan, jeszcze coś było” (DP)). Posiadać państwowość znaczy mieć możliwość rządzenia sobą. Innymi słowy, wydawać by się mogło, że istota litewskich zmian na przestrzeni historii polega nie tyle na tym, że państwo pojawia się i znika, ale na tym, że to państwo zostaje zawłaszczone przez tych, do kogo nie należy, albo kto rządzi nie uwzględniając interesów kulturowych litewskiej wspólnoty narodowej. Taką ideę państwowości jako samodzielności w najbardziej radykalny sposób wyrażają argumenty przywoływane w uzasadnieniu poglądu, iż nie warto demonizować byłych współpracowników KGB, pracujących obecnie w służbie państwa litewskiego.
„Jeżeli więc jesteśmy już tolerancyjni i przyznajemy, że, co ważne, człowiek był człowiekiem, a każde państwo posiada służby bezpieczeństwa, to co poradzić. [...] I dlatego jeżeli ten były donosiciel, bardzo ich nie lubię, no naprawdę bardzo nie lubię, ale jeżeli uznał Litwę jako niepodległe państwo, chociaż kurde, jest jeszcze bardziej zależne, ale uznał ją formalnie, to nie widzę w nim wroga. [...] Bo jeżeli tak, jeżeli my, zgodnie z naszą polityką, jeżeli należałeś do służb bezpieczeństwa, to jesteś wrogiem na zawsze, to wybaczcie, ale normalny człowiek nie powinien iść służyć w służbach bezpieczeństwa Litwy. Bo jeśli zmieni się sytuacja, to mogą ich ogłosić wrogami [...] Ale ja patrzę, że skończyło się państwo, skończyło, ja mu wybaczam” (TT-2).
Kierując się taką koncepcją, w historii życia narodu były różne formy władzy: niektóre zostały stworzone czy wybrane przez sam naród, inne – nie wybrane, ale narzucone, czasami dobrowolnie oddawano państwo w obce ręce. „Władza Polaków” tym różniła się od pozostałych, że potrafiła w największym stopniu zniszczyć jaźń, kulturę i wartości narodu. Zaś Rosjanie są „lekkoduchami”, zakazują czegoś, a potem zapominają, czego zabraniali: „takiego niebezpieczeństwa rusyfikacji nie było nawet w czasach Rosji carskiej jak w czasach Rzeczpospolitej” (TT-2). Nawet czasy radzieckie nie są takie złe, gdyż w sferze kulturalnej, duchowej i innych dokonano „wspaniałego skoku”. Najważniejszym kryterium oceny wszystkich okresów było zachowanie litewskości, to właśnie ona jest istotą egzystencjalnych celów politycznych. Nie można utracić tego, co zachowały litewskie pokolenia w ciągu XX wieku, musimy niestrudzenie stawiać przed sobą pytanie, jak bardzo „ważna była dla nas nasza kultura, jak długo przetrwa i jak my jako naród przetrwamy” (DP). Jak tłumaczy jeden z polityków: „[...] nie jestem z tych, co uważają, że Rosjanin jest gorszy, czy Amerykanin, ale jestem dumny (że jestem Litwinem) i chcę pozostać, na wieki wieków, aby tu byli Litwini” (TT-2). Inny tak podsumowuje historię Litwy: „Ale jedna rzecz była oczywista, że nie straciliśmy swojej tożsamości we wszystkich sytuacjach historycznych. Najciekawsze jest to, że tym bardziej ją chroniliśmy, jej broniliśmy, im większe niebezpieczeństwo powstawało” (LSDP-2). Mówiąc krótko, najważniejsze – to „przetrwać”, a więc „nie utracić tożsamości”.
Pogląd na związek między narodem i państwem oraz egzystencjalne cele przetrwania narodu jako wspólnoty określanej przede wszystkim kulturowo są skorelowane z politycznymi celami operacyjnymi: rządzić się samym, chronić swoją samodzielność, nie poddawać się obcym wpływom i, co najważniejsze, nie oddawać obcym bez walki tego, co swoje. Taka koncepcja celów działania politycznego utwierdza hierarchię „wielkich, pięknych” i „smutnych, nieinteresujących” wydarzeń w historii Litwy. Dobrze jest, kiedy Litwini ze wszystkich sił walczą o swoją samodzielność, której od wieków zagrażają otaczający Litwinów więksi i bardziej agresywni sąsiedzi: od początków swoich dziejów Litwini przed kimś się bronili, z kimś walczyli oraz, a z tego warto być szczególnie dumny, „dawali w kość”. „Przeciwstawiali się inwazji Zachodu z chrześcijaństwem”, „i Polaków, i Rosjan rozgonili, i bermondtowcom dali w kość”, rozwalili nawet Związek Radziecki („nie każde państwo może o sobie powiedzieć, że doprowadziło do rozpadu imperium” (DP)). Natomiast wstydliwe i smutne są te momenty w historii, gdy Litwini poddawali się bez walki, dobrowolnie oddawali swoje państwo w obce ręce. W ten sposób Polakom oddano jedno z najbardziej tolerancyjnych księstw, unikalne i wyjątkowe osiągnięcie samorządu politycznego, w ten sposób wstydliwie w latach 1939-1940 bez walki poddano się Rosjanom. Najboleśniejszym aspektem ostatniego wydarzenia nie jest sam fakt utraty niepodległości, ale to, że poddano się bez walki, nawet bez próby jej podjęcia („poddanie się Rosjanom w 39 roku. Gdy ani razu, ani razu nikt nie wystrzelił [...] Nie chciałbym, żeby kiedykolwiek znów się coś takiego powtórzyło” (DP)). Krótko mówiąc, najgorzej jest utracić szacunek do siebie, którego istota – to nie ugiąć się przed nikim, nie poddać się niczyim wpływom, samym stworzyć swoje życie.
Według tej wersji racji stanu istotą państwowości jest samorządność, litewskość władzy państwowej. Utożsamianie państwa z władzą i rządzeniem oznacza, że ostatecznym celem działalności politycznej jest zapewnienie przetrwania narodu, a więc dążenie do najkorzystniejszych pod tym względem form władzy państwowej. Najważniejsze jest zapewnienie, by naród litewski sam rzekł ostatnie słowo przy rozstrzyganiu swoich wewnętrznych spraw, aby w ten sposób zachować sam naród, jego kulturę i jaźń, bo groźba jego utraty nigdy nie znika. Pod względem (geo)politycznym taka samoświadomość oblężenia / przetrwania jest wyłącznie obronna. Istotą i znaczeniem państwa jest zagwarantowanie wolności od zewnętrznego wtrącania się w sprawy narodu, aby zachować litewskość (być może dlatego mówiąc o Wielkim Księstwie Litewskim podkreśla się tolerancję jego władców, która oznaczała, że nie obchodził ich język czy religia rządzonych „narodów” – ważne, aby płacili podatki; dobra władza nie stwarza zagrożenia zniknięcia żadnej wspólnoty kulturowej). Kategorie moralne porządkujące takie myślenie „państwowe” są przenoszone ze sfery pozapolitycznej – najwyższym celem ludzkiej egzystencji jest pozostanie wolnym i zachowanie godności, a wolność i godność każdego pojedynczego Litwina przynajmniej częściowo może być zapewniona „hurtowo”, kolektywnie, dążąc do tego, aby decyzje i działania polityczne nie wyrządzały szkody dumie narodowej. Działanie polityczne jest podporządkowane w zasadzie niepolitycznym kategoriom honoru, godności i samodzielności.
Ciało narodu: duch narodu ucieleśniony w państwie
Litewska myśl polityczna ma skłonność do stawiania pierwiastka narodowego ponad państwowym, podporządkowując politykę celom kulturowym. Nie oznacza to jednak, że państwo jest zawsze postrzegane jedynie instrumentalnie, jako narzędzie do osiągania celów narodowych i zapewniania przetrwania narodu. Alternatywą dla instrumentalnego związku łączącego naród i państwo jest związek organiczny, który łączy duszę i ciało człowieka. Jedno bez drugiego nie może istnieć. Celem działalności politycznej jest zarówno dbanie o ducha narodu, jak i ochrona jego państwowego ciała.
Taką samoświadomość przynajmniej częściowo implikuje metafora odrodzenia, która leży u podstaw narracji o historii Litwy. Wyobrażenie o odrodzeniu należy do myślenia chrześcijańskiego i nie jest tożsame z wyobrażeniem o reinkarnacji. W reinkarnacji uczestniczy dusza, która uzyskuje wciąż nowe ciało, w odrodzeniu – to samo odradzające się ciało, jedyne, które należy do konkretnej duszy. Generalnie wieczne narody rodzą się (czy ucieleśniają się) jako wspólnoty połączone więzią duchową, gdy stworzą swoje państwo. „Nie ma narodów, które miałyby krótką historię. Są narody, które mają krótką historię państwowości. Albo jej w ogóle nie posiadają. Gdyż taki, powiedzmy, naród białoruski. Białorusini istnieli przez cały czas” (TS/LKD-2). Gdy naród stworzy swoje państwo, uzyskuje nową świadomość czy podświadomość, myślenie państwowe, gdyż „nie trzeba było tłumaczyć Litwinom, jak należy po odrodzeniu państwa, jak musi, jakie struktury, jak muszą funkcjonować. Wszystko odbywało się naturalnie, bo to wszystko istniało w podświadomości” (TS/LKD-2).
Ciało państwowe narodzonego narodu jest powiązane z wyraźnie określonym terytorium państwa, które, podobnie jak wszystko co cielesne, jest kruche i może być zniszczone. Istnieją pewne terytoria, które są integralnymi częściami litewskiego ciała państwowego – bez tych terytoriów ciało nie jest pełnowartościowe. „A gdybyśmy byli… tą Litwą w granicach z 39 roku, to pozostalibyśmy taką wykastrowaną Litwą bez Wilna i Kłajpedy” (TT-1). Ciało państwa może być zranione (poprzez oderwanie którejś części terytorium), okupowane (gdy ciało pozostaje, ale nie jest samorządne) albo może zupełnie zniknąć („a tu szaleńcy mają u nas fioła na punkcie tej konstytucji z (1)791 roku, która dla Litwy była absolutnie… nie było tam Litwy. Było tam królestwo Polski i tak dalej. A u nas omal nie stawiają pomników” (TT-1)). Zachowanie narodu-państwa jest egzystencjalnym celem politycznym: należy zachować nienaruszone ciało i żywotną, autentyczną duszę. Metafory, pochodzące ze sfery medycznej („wykastrowana Litwa”, „zniszczony/wzmocniony immunitet, „odporność”), których nie unikają politycy reprezentujący tę koncepcję państwa, odkrywają podobieństwo między państwowcem i lekarzem: głównym ich celem jest opiekowanie się i dbanie o odporność nierozłącznego związku ciała/duszy i państwa/narodu.
Taka logika myślenia o państwie oznacza, że z hierarchii wartości, opisujących działalność polityczną, zostają usunięte pozapolityczne kategorie honoru i godności własnej. Lekarz, który odmówiłby ratowania życia i zdrowia, gdyż potrzebne do tego narzędzia rzekomo zraniłyby dumę człowieka, wydawałby się dziwny. Tym dziwniejsze byłoby zachowanie państwowca, gdyby przetrwanie państwa podporządkował jakimś niepaństwowym celom. Innymi słowy, cele państwa uświęcają wszystkie środki i narzucają swoistą perspektywę oceny wydarzeń historycznych. „Gdyby nie było paktu Mołotowa-Ribbentropa, do dziś Wilno by się znajdowało w składzie Polski” (TT-1). Błędem byłoby twierdzenie, że wszyscy politycy opowiadający się za tą koncepcją państwa identycznie oceniają fakty z historii Litwy. Najważniejsza jest łącząca ich fundamentalna logika myślenia, zgodnie z którą cele państwa są stawiane ponad wszystkimi innymi celami, zaś ocena decyzji politycznych jest podporządkowana perspektywie długofalowych osiągnięć.
Dbanie o ciało państwa jest nierozerwalnie związane z dbaniem o ducha narodu, jego mentalność, która jest warunkiem koniecznym zachowania państwa.
„Musimy zrozumieć, że w 40 roku, po wszystkich propagandach i innych działaniach naród litewski początkowo nawet nie zrozumiał, co się stało i nawet się z tego cieszył. Na ulicach Kowna spora część spotkała rosyjskie wojsko z kwiatami, myśląc, że oto wlaliśmy Smetonie, nie rozumiejąc, że przede wszystkim wyrządzili krzywdę sobie, gdyż po kilku tygodniach wszyscy wyjechali nad Morze Łaptiewów, jak to się mówi. I nie zostało ani państwa, ani tego normalnego życia. Zaczął się bezpośredni terror, który trwał dosyć długo. To więc jest czarny okres, ale do tego dochodzono stopniowo, nie rozumiejąc, że to są zagrożenia. [...] Dziś nie zawsze okupacja odbywa się przy pomocy broni. Chociaż i tak się zdarza. Przypomnijmy przypadek Gruzji. Zwykle, znając naszego wschodniego sąsiada, odbywają się one teraz innym sposobem, poprzez gospodarkę, przez system bankowy, przez media, jak tylko chcesz. I ile mamy odporności, aby po 50 latach nauki zrozumieć, czym to jest i odeprzeć te rzeczy. Więc w 40 roku zupełnie zniszczyliśmy tę odporność. I dlatego ludzie tak postrzegali tamto wydarzenie. Pierwszego dnia. Po tygodniu już zrozumieli, ale nie tak łatwo cofnąć wydarzenia i trzeba było płacić krwią. Przez długi czas. I nawet ryzykować przetrwaniem narodu” (TS/LKD-2).
Uwaga udzielana mentalności i narodowemu myśleniu o państwie kształtuje swoisty stosunek wobec przeszłości sowieckiej i odmienną jej ocenę. Nie należy zapominać okupacji sowieckiej i okoliczności, które do niej doprowadziły, zaś podczas aktualizowania sowieckiego dziedzictwa trzeba nieustannie przypominać, jak krucha w zasadzie jest państwowość, jeżeli się o nią nie dba.
Doktryna racji stanu, postulująca istnienie organicznego związku między narodem i państwem, nie porusza kwestii znaczenia państwa, jeżeli będziemy to rozumieć jako pytanie o wymiar instrumentalny: znaczenia państwa nie warto utożsamiać z pytaniem o to, komu ono służy. Sam fakt istnienia konkretnego państwa jest wystarczającą odpowiedzią, gdyż wyraża najwyższą możliwą formę istnienia narodu – naród ucieleśniony w państwie. Egzystencjalnym celem państwa jest zachowanie nienaruszonego ciała państwa i duszy oraz mentalności narodu, które zagwarantują odporność. Z (geo)politycznego punktu widzenia jest to tak samo obronna, skierowana do wewnątrz doktryna państwowości. Nie stawia pytania, jakie jest miejsce i rola Litwy w otoczeniu międzynarodowym, ale dba o zachowanie Litwy nawet w najbardziej niesprzyjających okolicznościach oraz rozpoznanie pojawiających się prawdziwych zagrożeń na czas.
Więcej niż tylko być: mistrzowska państwowość
W stosunku narodu i państwa, pierwiastka kulturowego i politycznego, pierwiastek kulturowy określa podstawy państwa, ale rzadko wyznacza kierunki działania, które wyszłyby poza dbanie jedynie o przetrwanie. Gdy państwo ucieleśnia ducha narodu, tj. słowami Hegla obiektywizuje go, państwo jako dzieło ducha może być rozważane w kategoriach dziedziny twórczości duchowej. Dobrze, kiedy ludzie malują, ale jeszcze lepiej, kiedy tworzą dzieła sztuki. Stworzenie państwa jest ważne, ale jeszcze ważniejsze – stworzenie państwa unikalnego, wyjątkowego, wyróżniającego się w biegu historii. Jeden z polityków, zapytany co w historii może być dla Litwinów największym powodem do dumy, mówi: „Możemy być dumni, że jesteśmy… zwłaszcza kiedy widzisz, będąc z innymi młodszymi narodami, młodszymi z państwowego punktu widzenia, otóż istniejemy zarówno pod względem językowym, jak i państwowym jako mimo wszystko państwo wyjątkowe nawet wśród państw bałtyckich” (LSDP-3). Inny polityk wtóruje: „Przez cały czas byliśmy istotnym składnikiem, w odróżnieniu od pozostałych państw w sąsiedztwie. Byliśmy tak samo wyraziści, widziałem to, jak byli Polacy czy Stara Ruś” (TS/LKD-1).
Państwo jako dzieło twórczości duchowej podporządkowuje się kategoriom estetycznym, a nie myślenia moralnego – dzieje Litwy są opisywane przy użyciu słów „unikalne”, „cudowne”, „wyraziste”. Wielkość staje się jednym z celów egzystencjalnych. Nie wystarczy po prostu być, należy być ważnym. Jednak problemem takiego postrzegania siebie jest to, że nie można znaleźć wskazówek co do kierunków działania politycznego w przeszłości, gdyż wielkość nie jest postrzegana z perspektywy historycznej, ale z perspektywy ludzi owego czasu – wielkim jest ten, kogo otoczenie uznaje za wielkiego. „Będziesz dumny, że naprawdę jesteś Litwinem i urodziłeś się na Litwie, a gdzie jest zauważana wielkość, to nieważne. Składnik, który wszyscy znają. Zaczynając od historyków, którzy badają prehistorię Bałtów oraz europejskie przejawy i kończąc na tych, którzy badają średniowiecze i czasy nowożytne” (TS/LKD-1). Kryteria oceny nie są ustalane przez samo państwo. Byliśmy potężni, gdy potęga była podstawowym kryterium wielkości państwa („największe państwo regionu”), byliśmy tolerancyjni, chociaż dopiero dziś „odkrywamy” wyjątkowość i atrakcyjność takiej tradycji politycznej: tolerancyjne imperium, stworzone nie mieczem, ale dyplomacją i małżeństwami.
Chociaż również w nieodległej przeszłości można znaleźć przejawy wielkości narodu, zwykle odwołuje się do czasów Wielkiego Księstwa Litewskiego – dzieła duszy litewskiej wyjątkowego pod względem politycznym, kulturalnym i geopolitycznym. Chcemy być oceniani jako spadkobiercy duszy, która potrafiła tworzyć takie dzieła. Historia jest źródłem natchnienia, gdyż, jak mówił F. Nietzsche, „wielkość, która kiedyś była, była w każdym razie kiedyś możliwa, a zatem kiedyś znowu będzie możliwa”[19]. Napisano już wiele o próbach aktualizacji dziedzictwa Wielkiego Księstwa Litewskiego, wystarczy jedynie przypomnieć, że to teraźniejszość oferuje kryteria, zgodnie z którymi oceniane jest to dziedzictwo. Na przykład, Wielkie Księstwo Litewskie jest czasami stawiane za przykład sukcesu dla wielonarodowej Unii Europejskiej.
Ta perspektywa myślenia o państwie jedynie potencjalnie jest aktywistyczna w geopolitycznej przestrzeni. Jej problemem są napięcia pojawiające się między „byciem sobą” i „naśladowaniem” oraz „udawaniem”. Samoświadomość Litwina jest znacznie bliższa do „potęgi trawy”, jej umiejętności opierania się, przetrwania, przebicia nawet w najbardziej nieprzychylnych okolicznościach. Dlatego narracji „najpotężniejszego państwa regionu” zwykle towarzyszy narracja o narodzie, który niestrudzenie przeciwstawiał się wrogom, którzy chcieli zniszczyć naród i jego państwo. Innymi słowy, omówiona wersja doktryny racji stanu wciąż jest na etapie poszukiwań. Prawdopodobnie ta estetyczna narracja wielkiego i wyjątkowego państwa nie może zastąpić autentycznej i samoistnej narracji narodu, nieustannie walczącego o swoje przetrwanie[20].
Podsumowanie
Myślenie polityczne potrzebuje myślenia historycznego. Jak pokazuje analiza wywiadów z politykami, historia nie jest jedynie narzędziem dyskusji politycznej, ale również fundamentalnym założeniem myśli państwowej. Państwowiec jako strażnik interesu państwa musi posiadać odpowiedź na pytanie, jakie są cele i interesy państwa. Takie odpowiedzi może formułować jedynie wykorzystując perspektywę historyczną – przeszłość państwa uzasadnia czy legitymizuje współczesne roszczenia i uczy pryncypialnych metod działania. Z tego powodu koncepcje historii głoszone przez polityków są ściśle związane z tym, jak postrzegają oni cele i istotę państwa litewskiego.
Zdaniem komentatorów Thomas Hobbes napisał słynnego Lewiatana szukając odpowiedzi na pytanie, jak zapewnić porządek społeczny. Racja stanu państwa, tj. odpowiedź na pytanie, po co jest potrzebne państwo, zapewniało bezpieczeństwo jednostce, niemożliwe w stanie „wojny wszystkich ze wszystkimi”[21]. Rozważania na temat celów państwa litewskiego podążają inną drogą. Nie stawia się pytania, jakie jest ogólnie znaczenie państwa, ale jaka jest istota konkretnego państwa litewskiego. Badanie koncepcji historii, które głoszą historycy, wykonane przez R. Lopatę, wiąże takie pytanie z problemem charakterystycznym dla litewskiego myślenia politycznego: jak pogodzić stałość wspólnoty etnopolitycznej ze zmiennością doświadczenia historycznego. Innymi słowy, jak połączyć etnograficznie określony etnos litewski z wspólnotami politycznymi, noszącymi imię Litwy, które zmieniały się na przestrzeni dziejów. Bardzo schematycznie, ignorując nierozstrzygnięte aporie, można by było wyróżnić dwie metody rozwiązania tego dylematu. Jedna postuluje postrzeganie państwa jako wyraz konkretnego etnosu, pierwszeństwo przyznając państwu stworzonemu na początku XX wieku przez ten etnos, tj. Litwinów. Druga – przyznanie pierwszeństwa państwu, które tworzyło swój naród, tj. państwu, które na przestrzeni wieków upadało i powstawało. Najnowszą jego formą jest państwo narodowe – Republika Litewska odtworzona w 1990 roku, jednak jego początki sięgają Wielkiego Księstwa Litewskiego.
Te dwie idee – państwa należącego do narodu i narodu należącego do państwa – określają punkty wyjścia przy klasyfikacji koncepcji myślenia o państwie i historii. Przeprowadzone z politykami wywiady pozwalają uzupełnić tę klasyfikację i ustalić fundamentalne postulaty określające odmienne koncepcje celów państwowych. Podsumowując trzy wyodrębnione idee litewskiej racji stanu można wskazać na dwa wymiary typologizacji. Po pierwsze, istota i znaczenie państwa litewskiego ujawniają się przy uwydatnieniu sposobu rozumienia relacji między narodem i państwem (w tym różne jego formy, istniejące w przeszłości). Utożsamiając państwo z instytucjami władzy, otrzymujemy przypadkowy czy historyczny związek – zarówno narody, jak i władza są wieczne i zewnętrzne wobec siebie. Naród może sobą rządzić lub mogą nim rządzić obcy. I odwrotnie – związek między państwem i narodem może być wewnętrzny, wtedy państwo jest uznawane za obiektywny, cielesny i namacalny wyraz ducha narodu. Te dwa bieguny określają jeden wymiar myślenia o państwie. Drugi wymiar tworzy charakter kierunku działania – przetrwanie i zachowanie czy tworzenie nowych rzeczy.
Po połączeniu obydwu wymiarów otrzymujemy czteropolową typologię. Omówione koncepcje państwa pozwalają wypełnić trzy jej pola. W jednym znajduje się koncepcja narodu rządzącego sobą, zgodnie z którą państwo jest jedynie narzędziem dla zachowania narodu, możliwością jego przetrwania. Państwo jest utożsamiane z władzą, państwo narodowe – z samorządnością. Samorządność jest popierana, gdyż jest najskuteczniejszym sposobem zachowania narodu. W kolejnym polu możemy znaleźć organiczną koncepcję państwa-narodu. Tu państwo jest nierozerwalnie związane z narodem, tak jak ciało nie może być oddzielone od duszy. Zadaniem państwowca jest dbanie o ciało państwa i ochrona odpornej duszy narodu. Kwestia znaczenia państwa nie jest poruszana, gdyż nie ma potrzeby usprawiedliwiania istnienia państwa. Posiadanie własnego państwa jest najwyższą formą istnienia narodu. Trzecie pole typologii jest zarezerwowane dla koncepcji państwa jako wyrazu duchowego i tworu ducha. W tym przypadku mamy do czynienia z estetycznym poglądem na państwo i historię – „realistyczne” ideały przetrwania ustępują miejsca estetycznym ideałom „potęgi państwa” (czy „dzieła sztuki”).
Pozostaje jeszcze jedno pole typologii, które na podstawie materiałów pochodzących z wywiadów można uzupełnić jedynie częściowo. Zgodnie z logiką, tu powinna się znaleźć koncepcja państwowości, która postuluje zewnętrzny związek między narodem i państwem oraz przyznaje pierwszeństwo tworzeniu, a nie obronie. W takim polu mogłyby się znaleźć, na przykład, idee patriotyzmu konstytucyjnego – państwo tworzy swój naród przykładowo poprzez wykształcanie lojalności obywateli wobec powszechnych wartości czy poprzez tworzenie nowych fundamentów zobowiązania i oddania, których istnienie pozwala różnym etnosom podlegać jednej władzy. Litewski wariant takiej koncepcji podkreśla krótkotrwałość narodu („błędem jest myślenie, że w bitwie pod Grunwaldem uczestniczyli Litwini, oni wtedy jeszcze nie istnieli”), a za najważniejsze wydarzenie historyczne uznaje Sąjūdis. Trudno zrozumieć, dlaczego przywołuje się Sąjūdis, ale uwzględniając ocenę międzywojennej Litwy, można przypuszczać, że najważniejsza jest umiejętność stworzenia demokratycznego, humanistycznego ustroju politycznego (z tego powodu poczucie dumy budzi jedynie historia międzywojennej Litwy do 1926 roku). Słowem, polityk myśli nie tyle o państwie, ile o porządku politycznym i tych zasadach w sferze wartości, które są w nim urzeczywistniane. Znaczenie współczesnego państwa litewskiego to zasady jego zorganizowania i demokratyczność.
Omówiony schemat uzupełnia i poszerza aporie, omówione już przez innych badaczy, z którymi zderza się polityka poszukująca znaczenia niepodległości i państwa. Jak pokazują pozostałe artykuły opublikowane w tej książce, te aporie nie są utajone, tzn., że nie istnieją jedynie w koncepcjach postrzegania historii, ale pojawiają się w sytuacjach podejmowania rzeczywistych decyzji w praktyce. W sposób najwyraźniejszy ujawniają się, gdy politycy poruszają lub są zmuszeni poruszyć kwestie polityki historycznej, tj. ustalić, jaką pamięć o przeszłości Litwy powinno podtrzymywać państwo litewskie przy pomocy różnych dostępnych sposobów.
Tłumaczyła: Alicija Malevska
[1] Autorka serdecznie dziękuje Karolinie Urbonaitė za pomoc przy przeprowadzaniu wywiadów z politykami.
[2] R. Lopata, Istorijos politika ir politikos istorizavimas, „Politologija” 2008, nr 4(52), s. 87-103(recenzja książkiA. Eidintasa, Istorija kaip politika. Įvykių raidos apžvalgos, Versus aureus, Vilnius 2008).
[3]D. Jurgelevičiūtė, Istorinių analogijų vaidmuo užsienio politikos procese, „Politologija“ 2011, nr 2(62), s. 47-48.
[4] R. Lopata, Politikai ir istorija. Algirdo Brazausko ir Vytauto Landsbergio istorijos sampratos, Vilniaus universiteto leidykla, Vilnius 2010, s. 11.
[5] Tamże, s. 15.
[6] A. Jokubaitis, Politikai ir istorijos vizijos (recenzija knygai Lopata R. Politikai ir istorija. Algirdo Brazausko ir Vytauto Landsbergio istorijos sampratos, Vilnius: Vilniaus universiteto leidykla, 2010), „Politologija” 2010, nr 2 (58), s. 149.
[7] Artkuł opiera się na 16 wywiadach, 3 z nich były przeprowadzone z funkcjonariuszami państwowymi. Według przynależności partyjnej podział w gronie polityków udzielających wywiadów kształtował się tak: 4 przedstawicieli Litewskiej Partii Socjaldemokratycznej (LSDP), 3 przedstawicieli Związku Liberałów Republiki Litewskiej (LRLS), 2 przedstawicieli Związku Ojczyźnianego – Litewskich Chrześcijańskich Demokratów (TS-LKD), 2 przedstawicieli Porządku i Sprawiedliwości (TT), 1 przedstawiciel Partii Pracy (DP) i 1 przedstawiciel Akcji Wyborczej Polaków na Litwie (LLRA).
[8] K. G. Faber, The Use of History in Political Debate, „History and Theory” 1978, vol. 17, no. 4, s. 36-67.
[9] Arystoteles, Etyka Nikomachejska, przeł. D. Gromska, PWN, Warszawa 1982, s. 46.
[10] E. R. May, „Lessons” of the Past: The Use and Misuse of History in American Foreign Policy, Oxford University Press, Oxford 1975.
[11] T. Kuhn, Struktura rewolucji naukowych, Aletheia, Warszawa 2009, s. 203-243.
[12] Th. Schieder, The Role of Historical Consciousness in Political Action, “History and Theory” 1974, vol. 17, no. 4, s. 1-18.
[13] A. Jokubaitis, R. Lopata, Valstybininkas: pretenzija į sąvokos analizę, “Politologija” 2009, nr 4 (56), s. 64-75.
[14] A. Jokubaitis, R. Lopata, Kokia nepriklausomybės prasmė?, “Politologija” 2006, nr 1 (41), s. 3-27.
[15] Tamże, s. 4.
[16] Tamże, s. 6.
[17] A. Jokubaitis, Tautinė valstybė, o ne kunigaikštystė, [w:] Istorija kaip politinio mąstymo veiksnys, Vilniaus Universiteto leidykla, Vilnius 2012, s. 51-78.
[18] R. Lopata, Šiuolaikinė politika ir istorijos datos: 1791 m. Gegužės 3-iosios Konstitucijos byla, [w:] V. Sirutavičius, R. Lopata, “Lenkiškasis” istorijos veiksnys Lietuvos politikoje, Vilniaus universiteto leidykla, Vilnius 2011, s. 113.
[19] Patrz F. Nietzsche, O pożytkach i szkodliwości historii dla życia, tłum. L. Staff, <http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,4499>, 2013.11.25.
[20] Raimundas Lopata wspomina, że takie napięcia występują w koncepcji historii, którą formułuje Vytautas Landsbergis. Patrz R. Lopata, Politikai ir istorija. Algirdo Brazausko ir Vytauto Landsbergio istorijos sampratos, Vilniaus universiteto leidykla, Vilnius 2010, s. 31.
[21] Na przykład A. Valantiejus, Metodologinio individualizmo problema Thomo Hobbeso socialinėje teorijoje, „Politologija” 2007, nr 2 (46), s. 131.