Egidijus KŪRIS, W stronę konstytucji jurysprudencyjnej

I

Konstytucjonalizm porównawczy, zwłaszcza ta jego część, która koncentruje się na problematyce krajów Europy Środkowej i Wschodniej, w ciągu ostatnich dwudziestu lat znacznie się rozwinął, m.in. dlatego, że obiekt jego badań rozszerzył się jak chyba nigdy dotąd w tak krótkim czasie. Upadek muru berlińskiego przyspieszył proces, który węgierski prawnik konstytucjonalista Imre Vörös (były sędzia węgierskiego Sądu Konstytucyjnego) nazwał kiedyś renesansem konstytucyjnym1. Kraje Europy Środkowej i Wschodniej przyjęły nowe konstytucje albo przywróciły obowiązywanie poprzednich2 i w ten sposób od podstaw zreformowały swoje ustroje konstytucyjne, a w oparciu o nowe konstytucje przebudowały swoje narodowe systemy prawne (które przez prawie wszystkie kraje były później w dodatku harmonizowane z prawem Unii Europejskiej, do której większość z biegiem czasu przystąpiła), zaczęły przeprowadzać wolne wybory, przywróciły autentyczne funkcje parlamentów, będących dotąd przez dziesięciolecia w zasadzie zgromadzeniami-teatrami, umocniły podział władz, wreszcie powołały sądownictwo konstytucyjne. Miało ono uprawnienia do kontrolowania władzy ustawodawczej i wykonawczej (tj. władz politycznych) pod względem zgodności ich decyzji prawnych z prawem najwyższym i w ten sposób zapewniały hierarchię prawa3.

Można powiedzieć, że w tych krajach konstytucjonalizm (mimo jego nierównomierności i potknięć) z fasadowego zmienił się w rzeczywisty, żywy, pełnokrwisty i pełnowartościowy. Dekoracja prawa konstytucyjnego nie tylko ożyła, ale również okazała się żywotna. Mało tego, w porównaniu z niektórymi demokratycznymi państwami zachodnimi, które mają bogate tradycje demokracji, gdzie na początku XXI w. z jakichś powodów trzeba czasami udowadniać, że konstytucja musi być traktowana nie tylko jako instrument polityczny, ale przede wszystkim jako prawo ograniczające rządy większości4, a demokracja konstytucyjna może i powinna być przeciwwagą dla zagrożeń wynikających z absolutyzacji demokracji większościowej5, tu myślenie konstytucyjne jest przede wszystkim prawne, a nie polityczne z tego względu, że wykładnia konstytucji, a nierzadko i korygowanie jej tekstu (które, bez wątpienia, zawsze jest wynikiem decyzji politycznej – albo kompromisu politycznego, albo politycznego dyktatu) niemożliwe jest bez sankcji prawnej. Bodaj za skrajny przejaw takiej sankcji można uznać wymaganie obowiązujące na Ukrainie, żeby przed przyjęciem jakiejkolwiek poprawki Konstytucji zwrócić się o jej aprobatę (rozstrzygnięcie, czy poprawka nie ograniczy praw człowieka gwarantowanych przez Konstytucję) do Sądu Konstytucyjnego. Ale nawet tam, gdzie taka formalna aprobata nie jest konieczna, jakikolwiek dyskurs na temat innowacji konstytucyjnych posiada wyraźny wymiar prawny. Rozumie się samo przez się, że te procesy zapewniały, zapewniają i jeszcze długo będą zapewniały pożywkę dla takiej dziedziny wiedzy naukowej, jaką jest porównawcze prawoznawstwo konstytucyjne.

Z drugiej strony nie można nie zauważyć, że badacze najnowszego rozwoju prawa konstytucyjnego krajów Europy Środkowej i Wschodniej, bez względu na to, jak liczne, konsekwentne i wyczerpujące byłyby ich badania, wykazują nierównomierne zainteresowanie tymi krajami. Można tłumaczyć to trudnościami językowymi (im mniejszy naród, tym mniej o jego prawie – i nie tylko prawie! – pisze się w kilku nielicznych „lingua franca” świata zachodniego), historycznymi, etnicznymi czy politycznymi stereotypami (są narody, które międzynarodową wspólnotę naukową „tradycyjnie” interesują bardziej, i narody, które od dawna pozostają albo są pozostawione na peryferiach zainteresowań intelektualnych) albo małą mocą wyjaśniającą danego przypadku jako przykładu (niektóre narodowe systemy prawne są kopiowane, postrzegane jako wzorcowe albo przynajmniej jako systemy, których doświadczenie należy docenić przed wdrożeniem własnych noweli prawnych, natomiast na inne systemy w takich przypadkach zwykle zwraca się mniej uwagi).

Bez względu na przyczyny (wspomniałem tu tylko kilka z nich i to w przypadkowej kolejności) fakty pozostają niezmienne. Typowe badania nad konstytucjonalizmem Europy Środkowej i Wschodniej zwykle ograniczają się do Polski i Węgier (to właśnie te kraje jeszcze w latach 80. XX w. jako pierwsze przełamały lody, tworząc skuteczne systemy kontroli konstytucyjnej)6, czasami geograficzne minimum jest rozszerzane przez włączenie Czech (to właśnie międzywojenna Czechosłowacja, obok Austrii, była jedną z dwóch ojczyzn europejskiego modelu kontroli konstytucyjności) czy któregoś z państw tego regionu7, jednak większość z nich jest traktowana jako „odrębny przykład”. (Rosja przez wzgląd na swój rozmiar i znaczenie dla polityki międzynarodowej jest oczywiście ważnym wyjątkiem, jednak rosyjski konstytucjonalizm, jeżeli to słowo nadal może być tu używane w konwencjonalnym znaczeniu, stanowi obiekt badań sui generis). Zaś Serbia, Łotwa, Rumunia, Macedonia, Chorwacja, Bułgaria… od czasu do czasu ilustracje zapożyczone z ich pejzażu konstytucjonalistycznego ożywiają „podstawowe” treści, ale nic więcej (chyba że ich konstytucjonalizm jest bezpośrednim obiektem badań lub, jak się często zdarza i jest w pełni zrozumiałe, to badanie byłoby wykonywane z ich własnej inicjatywy)8. Litwa nie jest pod tym względem wyjątkiem. Ostatnia wielka anglojęzyczna monografia na temat konstytucjonalizmu trzech państw bałtyckich została wydana na Zachodzie dziesięć lat temu9; nie trzeba chyba dodawać, że od tego czasu upłynęło w Niemnie dużo wody.

W tym artykule na przykładzie Litwy spróbuję pokazać, a może nawet udowodnić, że interesująca i ważna nie tylko w skali lokalnej ewolucja konstytucjonalizmu odbywa się również w takich państwach, które tylko epizodycznie wzbudzają zainteresowanie „zewnętrznej” społeczności konstytucjonalistów. Te kraje zgromadziły takie prawne doświadczenia (również politycznie i moralnie bolesne), jakich nie posiada żadne inne państwo w Europie (i nie tylko w Europie). Z drugiej strony rozwój litewskiego konstytucjonalizmu w okresie ostatnich dwudziestu lat może być interpretowany jako ten, w którym szczególnie uwidoczniła się fundamentalna idea prawa konstytucyjnego jako prawa najwyższego, zaś realizowana tu kontrola konstytucyjności aktów prawnych zapewnia wystarczającą ilość materiału empirycznego do testowania zasadności postulatów różnych teorii wyjaśniających prawo – od czystej teorii prawa do interpretywizmu.

Jednak zanim przejdziemy bezpośrednio do tych kwestii, warto byłoby pokrótce przyjrzeć się rozwojowi litewskiego konstytucjonalizmu.

II

Nawet pomijając doświadczenie konstytucyjne wspólne dla Litwy i Polski, którego kulminacją była pierwsza nowoczesna konstytucja państwa europejskiego – Konstytucja z 3 maja 1791 r. i jej uzupełnienie z 20 października – „Zaręczenie wzajemne obojga narodów”, które przywróciło do Konstytucji imię Litwy i dzięki temu jest przez Litwinów szanowane nie mniej (a może nawet bardziej) niż sama Konstytucja, oraz ograniczając się jedynie do XX w. i początku XXI w., nie można nie zauważyć, że rozwój litewskiego konstytucjonalizmu jest wyjątkowo bogaty. To nie przechwałki. Zaraz po odzyskaniu niepodległości państwa litewskiego w 1918 r. jedna po drugiej pojawiły się aż trzy tymczasowe konstytucje (pod różnymi nazwami i naprawdę minimalistyczne): z 1918 r., 1919 r.10 i 1920 r. Były one do tego stopnia tymczasowe, że nawet nie utrwaliły kształtu państwa litewskiego. W 1922 r.

Sejm Założycielski przyjął stałą Konstytucję, ustanawiającą ustrój polityczny, który z powodu skupienia większości uprawnień politycznych w rękach sejmu był nazywany przez zwolenników twardszych rządów sejmokracją. Jednak nawet najbardziej wymagający badacze nie mogą zarzucić tej Konstytucji jakichś niedociągnięć, które czyniłyby ją nie dość demokratyczną; wręcz odwrotnie, według ówczesnych standardów była ona szczególnie postępowa. Nie było jej jednak dane długo obowiązywać.

Przewrót z 1926 r. najpierw pozbawił ją funkcjonalności, zaś w 1928 r. zastąpiono ją nową Konstytucją, która ustanawiała ustrój autorytarny. Ta Konstytucja, owoc przewrotu, w zamyśle była tymczasowa: w jej tekście znajdowała się deklaracja, że będzie obowiązywała dziesięć lat, po czym zamieni ją nowa, przyjęta „przez odwołanie się do narodu”, czyli innymi słowy poprzez referendum. Tak się nie stało. Pod koniec obiecanego okresu dziesięciu lat, w 1938 r., oktrojowano nową Konstytucję, która nawet przez najprzychylniejszych badaczy owego okresu nie może być nazwana inaczej niż otwarcie autorytarna (podobnie jak większość ówczesnych konstytucji krajów europejskich). Jej żywot był jednak krótki, chociaż miała zostać na stałe: w 1940 r. Związek Sowiecki zajął i zaanektował Litwę. Nikt wtedy nie mógł przewidzieć, że kiedyś w odległej przyszłości – zwłaszcza w takich czasach, gdy konstytucja nieustanawiająca demokratycznych rządów (przynajmniej formalnie) nie mogła być w Europie postrzegana inaczej niż jako zupełny anachronizm – nastąpi jej odrodzenie, nawet jeżeli tylko symboliczne.

Tak duża liczba konstytucji, tymczasowych i stałych, w ciągu niewiele więcej niż dwudziestu lat niepodległej państwowości jest wyjątkowym zjawiskiem w kontekście europejskim. Chodzi tu, oczywiście, o aspekt ilościowy. Charakterystyka jakościowa tych konstytucji, a także proces ich przygotowywania nie jest przedmiotem niniejszego artykułu. Jednak w kontekście dalszych rozważań interesujący powinien być pewien szczegół, o którym dowiedziano się dopiero w ostatnich latach. W czasie przygotowywania projektu Konstytucji z 1938 r. wpisano do niego klauzulę przewidującą utworzenie Sądu Konstytucyjnego11. Jak już wspomniano, w ówczesnej Europie „odrębne” sądy konstytucyjne funkcjonowały tylko w dwóch państwach – Austrii i Czechosłowacji; Litwa byłaby trzecia. Historykom prawa nie udało się dotąd w pewny sposób zrekonstruować przyczyn, dla których usunięto tę klauzulę z ostatecznego wariantu tekstu Konstytucji. Dziś, oczywiście, nie bez podstaw można podejrzewać, że w warunkach konstytucyjnie ustanowionego reżimu autorytarnego Sąd Konstytucyjny raczej nie mógłby uniknąć stania się kolejną jego podporą, dlatego, z politycznego punktu widzenia, musiałby wykonywać funkcję sprzeczną z istotą demokratycznego konstytucjonalizmu. Można jednak również rozumować odwrotnie i założyć, że Sąd Konstytucyjny zmuszałby reżim do przestrzegania prawa w większym stopniu i ogólnie do demokratyzacji, zwłaszcza wiedząc, że w końcu lat 30. takie dosyć skuteczne naciski na polityczny establishment wywierały różne warstwy społeczeństwa (zwłaszcza intelektualiści); Sąd Konstytucyjny mógłby więc stać się czymś w rodzaju katalizatora transformacji politycznej.

Jak wiadomo, zgadywanie „co by było, gdyby” jest niewdzięcznym zajęciem. Jednak jedno jest pewne: myśl konstytucyjna owego okresu była dojrzała, gdyż była w stanie zaakceptować wciąż świeżą, dopiero niedawno zaproponowaną przez Hansa Kelsena koncepcję sądowej kontroli konstytucyjnej. Tę dojrzałość można znaleźć również w pracach ówczesnych teoretyków prawa (zwłaszcza u Michała Römera).

Inną kwestią jest, że tej koncepcji niestety nie akceptowała klasa polityczna.

III

Okupacja sowiecka i aneksja Litwy (a w międzyczasie trzy lata okupacji niemieckiej) przyniosły pięćdziesiąt lat pseudokonstytucjonalizmu, ewoluującego od tzw. konstytucji Stalina do tzw. konstytucji Breżniewa, między którymi zasadniczych różnic nie było zbyt wiele, zaś ich wspólną cechą było to, że zarówno jedna, jak i druga jako „formalia” spełniła rolę nieźle uszytej i pomalowanej kurtyny scenicznej, za którą ukrywające się „realia”, delikatnie mówiąc, różniły się znacznie od tych formaliów. Konstytucja tzw. Litewskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej była nieautentyczna, była klonem konstytucji ZSRS. Z drugiej strony, zwłaszcza gdy reżim lekko złagodniał, konstytucjonalistyczna myśl prawna nie została całkowicie zdławiona, przynajmniej pod tym względem, że regulacje konstytucyjne, co prawda pod nazwą prawa państwowego, a nie konstytucyjnego, były zaliczane do domeny nauk prawnych, które (mimo ideologizacji, której w ZSRS nie uniknęła żadna sfera życia) nie były traktowane tylko jako gałąź oficjalnej doktryny politycznej.

Na zsowietyzowanej Litwie (jak i w całym ZSRS) nie istniały nauki polityczne; istniała natomiast nauka prawa państwowego (tj. konstytucyjnego). Koncepcja autonomii prawa względem (między innymi) polityki, która przyszła wraz z tradycją prawa zachodniego12, mimo ograniczonego funkcjonowania w warunkach radzieckich rządów przynajmniej w pewnym stopniu kształtowała świadomość prawną elit i społeczeństwa oraz ułatwiała dążenie kraju do niepodległości. Powstały w połowie 1988 r. ruch Sąjudis intensywnie wykorzystywał temat konstytucji; prawdę mówiąc, debata na temat konieczności zasadniczego skorygowania sowieckiej konstytucji, która rozgorzała w środowisku naukowców, była jednym z czynników, które przyczyniły się do powstania samego Sąjudisu.

W końcu 1988 r. Sąjudis przyjął „Deklarację w sprawie powołania Sądu Konstytucyjnego”. Istnienie takiej instytucji było również przewidziane w projekcie nowelizacji konstytucji przygotowanym przez Litewską Akademię Nauk jeszcze za czasów Litwy sowieckiej. Stworzenie instytucji, której zadaniem byłoby zapewnienie wyższości konstytucji, tj. prawa, nad przewodnią rolą partii, było wówczas politycznie niemożliwe. Zarówno Sąjudis, jak i Akademia Nauk doskonale zdawały sobie z tego sprawę. W dodatku, z formalnego, prawnego punktu widzenia można zadać pytanie: jaką konstytucję chroniłby Sąd Konstytucyjny, gdyby zdarzył się cud i taka instytucja by powstała? Sowiecką; inna przecież nie istniała. W najlepszym wypadku zreformowaną sowiecką konstytucję, która też jeszcze nie istniała (i nigdy nie powstała). Jest to znowu pytanie typu „co by było, gdyby”; wróćmy więc lepiej do rzeczywistych wydarzeń.

W kontekście wykorzystywania problematyki konstytucjonalizmu w owym okresie, gdy nie istniała prawdziwa konstytucja ani prawdziwe państwo, warto wspomnieć, że w końcu 1988 r. przyjęto istotne politycznie poprawki do narzuconej Litwie sowieckiej konstytucji, które legalizowały niektóre zakazane dotąd i rugowane symbole litewskiej państwowości (flaga, hymn) oraz utrwaliły status litewskiego jako języka państwowego, a w 1989 r. (wcześniej niż gdziekolwiek w Związku Sowieckim) z nieautentycznej, narzuconej Litwie konstytucji usunięto klauzulę sankcjonującą przewodnią rolę partii komunistycznej.

Na początku 1990 r. Rada Najwyższa sowieckiej Litwy, będąca najwyższą instytucją władzy według ówczesnej pseudokonstytucji, przyjęła postanowienie, w którym inter alia stwierdzała, że wybory do tzw. Sejmu Ludowego z 1940 r., który formalnie poprosił o „przyjęcie” Litwy do ZSRS, odbyły się z naruszeniem ówczesnej Konstytucji (z 1938 r.). Uznano, że ta „prośba” była nieprawomocna i nie wiąże Litwy prawnie, a nawet zaproponowano ZSRS rozpoczęcie negocjacji w sprawie przywrócenia niepodległości Litwy. W końcu nawet wybory z początku 1990 r. do Rady Najwyższej, która ogłosiła restytucję niepodległości Litwy, również odbyły się zgodnie z sowiecką konstytucją i sowieckimi przepisami. Nie było żadnej alternatywy.

Fakt ten uznała, a nawet na swój sposób usprawiedliwiła już na swym pierwszym posiedzeniu zdominowana przez Sąjudis Rada Najwyższa, która jeszcze przed „Aktem przywrócenia niepodległego państwa litewskiego”13 przyjęła „Deklarację o uprawnieniach posłów do Najwyższej Rady Litewskiej SRR” (obydwa akty przyjęto 11 marca 1990 r.), w której inter alia stwierdzała, że „Wykorzystanie struktur narzuconych Litwie przez obce państwo nie powinno być interpretowane jak uznanie suwerenności narzuconej litewskiemu narodowi i jego terytorium przez to państwo albo aneksji dokonanej przez to państwo. W równocześnie przyjętym Akcie przywrócenia niepodległego państwa litewskiego ogłoszono, że przywraca się zlikwidowane w 1940 r. przez obcą siłę wykonywanie suwerennych uprawnień państwa litewskiego oraz że odtąd Litwa znów jest niepodległym państwem, poza tym stwierdzono, że na Litwie nie obowiązuje konstytucja żadnego innego państwa”. Z formalnoprawnego punktu widzenia akt ten posiadał nie tylko założycielskie (odrodzenia państwa), ale też konstytucyjne znaczenie; przecież akt prawny, stwierdzający, że w państwie nie obowiązuje żadna inna konstytucja, ze względu na swoją moc prawną może być jedynie aktem konstytucyjnym, nawet jeżeli tak się nie nazywa. Jednakże w literaturze dotyczącej analizy rozwoju konstytucjonalizmu współczesnej Litwy temu momentowi zwykle nie przydaje się wielkiego znaczenia.

IV

Podobnie jak w latach 1918 -1920, tak i w latach 1990 -1992 Litwa miała trzy konstytucje. Jest to jednak tylko formalna historyczna paralela: wówczas były to trzy tymczasowe konstytucje, które nawet nie ustanawiały formy rządów państwa litewskiego (pozostawiły to Sejmowi Założycielskiemu, który miał być dopiero zwołany), ale wykonały t ę samą funkcję ustanowienia podstaw systemu prawnego; współcześnie były to trzy akty prawne posiadające różne cechy i pełniące różne funkcje.

Pierwszym z trzech aktów jest stara Konstytucja z 1938 r., wskrzeszona na krótko, wręcz na chwilę. Zaraz po odrodzeniu niepodległości Rada Najwyższa natychmiast przyjęła Ustawę o przywróceniu obowiązywania Konstytucji Litwy z 12 maja 1938 r. Ustawa ta decydowała o uchyleniu obowiązywania sowieckich konstytucji (Litewskiej SRR i ZSRS), a także ustaw ZSRS na terytorium Litwy (z formalnego punktu widzenia spójności prawnej było to dziwne sformułowanie, gdyż – jak wspomniano – o tym, że na Litwie nie obowiązuje konstytucja żadnego innego państwa, właśnie zadecydował Akt przywrócenia niepodległego państwa litewskiego) oraz o przywróceniu obowiązywania Konstytucji z 1938 r.

Czytając stenogramy z tego posiedzenia, nie można nie zwrócić uwagi na to, że równolegle rozważano projekty kilku powiązanych aktów – również nowej konstytucji tymczasowej, którą zamierzano przyjąć zaraz po tym, jak ponowne obowiązywanie Konstytucji z 1938 r. stanie się faktem. Przewodniczący Rady Najwyższej Vytautas Landsbergis zachęcał posłów do głosowania nad przywróceniem obowiązywania Konstytucji z 1938 r. słowami: „To symboliczny, formalny akt, który łączy naszą odradzaną Litwę z tą, która naprawdę jest wiecznym państwem litewskim, zmieniającym postać ze swojej albo nie ze swojej woli. Ten akt konkretnie potwierdza naszą ciągłość państwową”.

„Zaraz po nim, jak wiecie, przyjmiemy Tymczasową ustawę zasadniczą, niesprzeczną z obecnymi ustawami [sic!]. Więc ci, którzy są za zatwierdzeniem przeczytanej przed chwilą ustawy Republiki Litewskiej, są proszeni o podniesienie kart do głosowania”14. Przywrócenie ostatniej Konstytucji obowiązującej przed okupacją sowiecką z założenia miało być aktem politycznego symbolizmu, ubranego w szaty prawa pozytywnego, i nie było łączone z tym, z czym zwykle łączy się przyjęcie konstytucji państwa, czyli z ustanowieniem podstaw systemu prawnego. Nic dziwnego więc, że odnowienie Konstytucji z 1938 r. nie było bezwarunkowe, gdyż ta sama ustawa wstrzymywała obowiązywanie tych rozdziałów i artykułów Konstytucji, które regulowały status prezydenta, sejmu, Rady Ministrów i kontroli państwowej. Jednocześnie ustalono, że odnowienie obowiązywania [Konstytucji z 1938 r.] „samo w sobie nie przywraca mocy ustaw obowiązujących w Republice Litewskiej do 15 czerwca 1940 r.” [tj. do dnia inwazji sowieckiej].

Konstytucja z 1938 r., przywrócona nawet nie w pełnym brzmieniu, bez wątpienia nie mogła spełnić swojej funkcji prawnej; przywrócenie jej obowiązywania było narzędziem, nadało postać sformalizowaną politycznej decyzji dotyczącej ciągłości państwa, dodało jej pewnej konsekwencji. Rola tej Konstytucji była chwilowa i skończyła się w momencie „formalnego” przywrócenia jej obowiązywania; żadnej innej roli nie mogła odegrać, gdyż ponad pięćdziesięcioletnia Konstytucja w całym realnie funkcjonującym systemie prawnym byłaby ciałem obcym. Dlatego jej obowiązywanie zostało uchylone natychmiast, mniej niż po ośmiu minutach od „ożywienia”. Zastąpiła ją Tymczasowa ustawa zasadnicza – w zasadzie konstytucja tymczasowa, chociaż nie została tak nazwana. Prawdopodobnie nie dałoby się znaleźć nigdzie na świecie analogicznego przykładu tak szybkich zmian konstytucji. Jednak nie znajdziemy też wielu analogicznych przykładów sytuacji, gdy niepodległość jest odradzana po pięćdziesięciu latach braku państwowości przy użyciu motywu ciągłości prawnej państwa.

V

Tymczasowa ustawa zasadnicza z pozoru była prawdziwą kopią radzieckiej konstytucji (również nazywanej „ustawą zasadniczą” – te pojęcia były stosowane jako synonimy). Rzecz jasna była to konstytucja innego i odmiennego państwa: deklarowano w niej to, czemu zaprzeczał sowiecki pseudokonstytucjonalizm oraz praktyka polityczna i prawna: własność prywatną, system wielopartyjny, prymat praw człowieka, odpowiedzialność państwa przed obywatelem, a przede wszystkim – niepodległość państwa. Jednak pod względem pojęć, sformułowań i nawet struktury

Tymczasowa ustawa zasadnicza była tak bardzo nieautentyczna, jak tylko mogło być nieautentyczne dzieło naprędce stworzone przez ludzi, którzy pięćdziesiąt lat byli więzieni za żelazną kurtyną. Za przykład może posłużyć cytat z art. 60 ust. 1: „Rady delegatów ludowych – Rada Najwyższa Republiki Litewskiej, Rady delegatów ludowych rejonów, miast, miejscowości i okręgów – tworzą jednolity system organów przedstawicielskich władzy państwowej Litwy”. Co prawnie oznaczał ten jednolity system rad? Samowolnie wprowadzoną władzę rad? Fikcyjność samorządu terytorialnego? Formalnie – zarówno jedno, jak i drugie. A co ze względu na bezpieczeństwo prawne, pewność prawną i inne ogólne zasady prawa mogło oznaczać stwierdzenie: „Każdy funkcjonariusz może zostać zwolniony, jeżeli nie wykonuje swoich obowiązków w odpowiedni sposób” (art. 62 ust. 5)? Jako odpowiedź na dokuczliwą sowiecką praktykę nepotyzmu i gerontokracji to stwierdzenie było bez wątpienia postępowe; jako maksyma prawna było raczej nie do przyjęcia. Jednak w owych czasach mało kto na Litwie wiedział o ogólnych zasadach prawa. Technika tworzenia nowoczesnych konstytucji też była jeszcze terra incognita. A konstytucja była potrzebna – tu i teraz. Dzisiaj łatwo byłoby doszukiwać się wad w Tymczasowej ustawie zasadniczej, ale byłoby to mało chlubne przedsięwzięcie.

O ile przywrócenie Konstytucji z 1938 r., jak już wspomniano, było związane z „formalizacją” ciągłości państwa i jej funkcja była w politycznym sensie symboliczna, a nie prawna w pozytywistycznym znaczeniu tego słowa, o tyle funkcję Tymczasowej ustawy zasadniczej, być może niechcący, zaraz po głosowaniu krótko określił przewodniczący Rady Najwyższej, która przyjęła Ustawę: „W ten sposób wykonaliśmy dużą i bardzo ważną pracę ustawodawczą. Pseudopaństwo stało się prawdziwym państwem prawa”15. Wszystkie akty prawne musiały być wydawane w oparciu o Tymczasową ustawę zasadniczą, więc była ona bez wątpienia uznawana za konstytucję16. Jednak słowa „konstytucja” w jej nazwie nie było. W tekście również znajdywało się jedynie parę bezpośrednich wzmianek o konstytucyjnym charakterze zatwierdzonych regulacji.

„Prawdziwa” bowiem konstytucja miała być przyjęta dopiero w przyszłości: ustalono, że leży to w kompetencjach Rady Najwyższej (art. 78 ust. 1).

Trzeba zauważyć, że chyba najwyraźniejszą cechą prawną Tymczasowej ustawy zasadniczej była jej niestabilność. Akt ów był wciąż poprawiany, zmieniany, precyzowany.

Pierwsze poprawki wniesiono zaledwie sześć dni po jego przyjęciu, po mniej niż dwóch tygodniach wprowadzono kolejne zmiany. Takie korygowanie Tymczasowej ustawy zasadniczej było stałą praktyką przez dwa i pół roku jej obowiązywania.

Ostatnia poprawka z lipca 1992 r. umożliwiała równocześnie rozwiązanie Rady Najwyższej, przeprowadzenie wyborów do nowego sejmu oraz referendum konstytucyjnego w końcu roku.

Większość wspomnianych poprawek to gruntowne zmiany, niezbędne w procesie reformowania systemu instytucji państwowych i procedur ich działania. Gruntownie zmieniono przepisy Tymczasowej ustawy zasadniczej zatwierdzające system prokuratorski, sądowniczy, wyborczy i wiele innych. Po próbie obalenia władz niepodległej Litwy przez Kreml w styczniu 1991 r. do Tymczasowej ustawy zasadniczej wprowadzono przepis o tym, że „obywatele Republiki Litewskiej mają prawo przeciwstawiać się każdemu, kto zagraża suwerenności i integralności państwa litewskiego”. Te zmiany przepisów czasami bywały szczególnie nagłe, gdyż tryb zmiany Tymczasowej ustawy zasadniczej (w odróżnieniu od większości konstytucji na świecie) nie był praktycznie w ogóle utrudniony. Działano zgodnie z zasadą – „jeżeli istnieje problem i jest wola polityczna, ale Tymczasowa ustawa zasadnicza nie pozwala rozwiązać tego problemu po naszej myśli, zmienimy Tymczasową ustawę zasadniczą”.

Oto typowy przykład: zgodnie z pierwotną wersją Tymczasowej ustawy zasadniczej ani premier, ani ministrowie nie mogli być deputowanymi do Rady Najwyższej (art. 66 ust. 4), jednak w trakcie przygotowań do wyznaczenia premier pierwszego rządu okazało się, że zarówno ona, jak i część członków gabinetu należy do właśnie wybranej Rady Najwyższej. Dlatego też konstytucja tymczasowa natychmiast została uzupełniona o klauzulę, zgodnie z którą tacy deputowani nie musieli rezygnować ze swoich mandatów – ich uprawnienia miały być zawieszone tylko chwilowo (art. 77 ust 3). Inny przykład z tej samej dziedziny: zgodnie z pierwotną wersją Tymczasowej ustawy zasadniczej premier mógł być odwołany większością dwóch trzecich głosów wszystkich deputowanych, ponieważ jednak po niecałym roku pracy przewodnicząca pierwszego rządu wyraźnie nie odpowiadała oczekiwaniom przewodniczącego Rady Najwyższej i większości parlamentarnej i zamierzano ją odwołać, konstytucja tymczasowa została zmieniona poprzez zmniejszenie wymaganej większości głosów do połowy głosów wszystkich deputowanych (art. 95); zaraz po tym pani premier podała się do dymisji.

Jednak nie wszystkie poprawki miały tak duże polityczne znaczenie, niektóre dotyczyły drobnostek. Dostrzegłszy, że dwa rejony administracyjne są wymienione nie według kolejności alfabetycznej (wyliczenie jednostek podziału administracyjno-terytorialnego było absolutną podstawą konstrukcji tekstu konstytucji radzieckiej), zamieniono je miejscami. Ponieważ konstytucja tymczasowa była postrzegana jak coś, co można, a nawet należy wciąż korygować, więc gdy zachodziła potrzeba, zmieniano sowiecką terminologię, zwłaszcza tę, która (czasami słusznie, a czasem być może niesłusznie) wywoływała „polityczną alergię”, gdyż zdewaluowała się w latach władzy Sowietów. Na przykład słowa „dyskusja ludowa” zamieniono na: „dyskusja społeczna” (chodzi o przedstawienie społeczeństwu najważniejszych kwestii życia państwowego i społecznego), słowa „oświata ludowa” ustąpiły miejsca po prostu „oświacie” itp. Likwidowane bywały nie tylko słowa, ale wręcz całe instytucje prawne. Taki los spotkał wcześniej cytowane klauzule dotyczące jednolitości systemu rad oraz zwolnienia funkcjonariusza przed upływem kadencji, a także dziwnie dziś brzmiący przepis o tym, że „deputowany [chodzi o członków organów przedstawicielskich wszystkich szczebli], który nie spełnił oczekiwań wyborców, może być w każdej chwili odwołany decyzją większości wyborców w trybie przewidzianym przez ustawę” (art. 77 ust. 2). Uogólniając, można powiedzieć, że w owym czasie nie tyle tworzono system rządów państwa i rozstrzygano inne, nieoczekiwanie dla młodego państwa wynikające problemy zgodnie z konstytucją tymczasową, ile raczej sama konstytucja tymczasowa była w sposób instrumentalny i stanowczy rekonstruowana zgodnie z tym, co większość parlamentarna uważała za konieczne w danej chwili.

Nie mogło być inaczej. Być może nie bez powodu przewodniczący Rady Najwyższej przed głosowaniem nad przywróceniem obowiązywania Konstytucji z 1938 r. powiedział, że „Tymczasowa ustawa zasadnicza nie będzie sprzeczna z ówczesnymi ustawami”. Z konstytucjonalistycznego punktu widzenia powinno być na odwrót: to ustawy nie mogą być sprzeczne z Tymczasową ustawą zasadniczą, a nie ona z nimi. Jednak do tej pory żadnemu państwu po ogłoszeniu (w przypadku Litwy – po odrodzeniu) niepodległości nie udało się rozpocząć (re)konstrukcji swojego systemu prawnego od zera.

Tymczasowa ustawa zasadnicza została dosłownie wrzucona do faktycznie funkcjonującego systemu prawnego, choć był to nieautentyczny, narzucony i potrzebujący reformy system, nie do przyjęcia ze względu na zawartość. Dlatego ten system nieuchronnie musiał być tak skonstruowany, żeby było jak najmniej sprzeczności między nim a ogromną masą sowieckich aktów prawnych, których duża część formalnie była wydana nie przez instytucje Litwy, tylko przez „centralne” organy ZSRS. Ich eliminacja z systemu prawnego mogłaby oznaczać pojawienie się próżni prawnej. Dlatego przepis Ustawy o przywróceniu obowiązywania Konstytucji Litwy z 12 maja 1938 r. o uchyleniu obowiązywania na Litwie nie tylko konstytucji sowieckich, ale także ustaw ZSRS również miał jedynie symboliczne znaczenie. One nadal faktycznie obowiązywały, chociaż, oczywiście, musiały być zastąpione przez nowe przepisy prawa. Zasada ta była ustanowiona w Ustawie o Tymczasowej ustawie zasadniczej Republiki Litewskiej17, gdzie „stwierdzono, że nadal obowiązują dotąd obowiązujące na Litwie ustawy oraz inne akty prawne, które nie stoją w sprzeczności z […] Tymczasową ustawą zasadniczą”.

Co oznacza sformułowanie „które nie stoją w sprzeczności”? Jak je ocenić? Jakie kryteria oceny i, przede wszystkim, jakie mechanizmy (instytucje i procedury) zastosować?

Tymczasowa ustawa zasadnicza nie przewidziała żadnego mechanizmu sprawdzania konstytucyjności aktów prawnych. Może to wyglądać na swoisty paradoks, zwłaszcza że koncepcja Sądu Konstytucyjnego w intelektualnej sferze prawniczej krążyła już od 1988 r. (koncepcja ta nie była obca litewskiej myśli prawniczej już w międzywojniu). Jednak to nie paradoks: kontrola konstytucyjna nie mogła być ani skuteczna, ani – co najważniejsze – sensowna, gdy sama konstytucja nie tylko była rozumiana jako czasowa i wciąż zmieniana, ale miała również nieautentyczną formę i – w dużej części – nieautentyczną treść.

VI

Równolegle z nowelizowaniem Tymczasowej ustawy zasadniczej trwały prace nad nową Konstytucją. Łatwo powiedzieć: „trwały”. Tak naprawdę rozgrywał się dramat.

Oficjalny projekt Konstytucji przygotowywała powołana w tym celu Tymczasowa Komisja ds. Przygotowania Projektu Konstytucji, ale jej prace wciąż były wstrzymywane i wznawiane. Poza projektem oficjalnym były również rozmaite propozycje konkurencyjnych wariantów projektów konstytucji; dziś trudno nawet zliczyć, ile ich dokładnie było18. Projekty (lub ich fragmenty) były proponowane przez partie polityczne, organizacje pozarządowe, a nawet pojedynczych obywateli. Jeden z projektów, który wzbudził wiele dyskusji, zaproponowali dwaj prawnicy przybyli na Litwę z USA (była to w gruncie rzeczy koncepcja i struktura Konstytucji USA zaadaptowana do potrzeb Litwy, której tradycja prawna, jak wiadomo, znacznie się od amerykańskiej różniła).

Dziwić może, że praktycznie nikt z przygotowujących projekty Konstytucji nie chciał (jak się zdaje) pamiętać, że przyjęcie Tymczasowej ustawy zasadniczej nie znosiło ostatecznie Konstytucji z 1938 r. – jej obowiązywanie było jedynie zawieszone, zgodnie z założeniem, że przywróconą Konstytucję sprzed pięćdziesięciu lat należy dostosować do warunków politycznych, społecznych i gospodarczych, które istotnie się zmieniły. Stworzono zaledwie jeden jedyny projekt rewizji tej zawieszonej w obowiązywaniu Konstytucji; zaproponował go Związek Liberałów, ale inicjatywy przywrócenia do życia tej autorytarnej Konstytucji nikt nie podtrzymał. Zaszkodziła ona za to prawoznawcy, który przygotował ten projekt (oczywiście po uprzednim zdemokratyzowaniu jej przepisów): gdy w 1993 r. zaproponowano jego kandydaturę do powoływanego na nowo Sądu Konstytucyjnego, większość (lewicowa) zasiadająca w nowym sejmie za pierwszym razem nie mianowała go na to stanowisko i ugięła się dopiero, kiedy kandydaturę przedstawiono po raz drugi.

Najważniejsza polityczna linia podziału przebiegała między zwolennikami tzw. parlamentaryzmu a zwolennikami tzw. prezydencjalizmu (ustroju prezydenckiego).

Wydaje się, że niewiele osób obchodziło to, jak w Konstytucji będą unormowane np. kwestie samorządu lokalnego albo procesu tworzenia budżetu. Niewiele emocji budziły również debaty na temat praw człowieka czy większości innych przepisów projektu Konstytucji. Niewielkie publiczne spory dotyczyły prawa własności ziemi (przyznania lub nieprzyznania takiego prawa obcokrajowcom, a w przypadku przyznania – zakresu takiego prawa).

Relacje między prezydentem Republiki i sejmem – o to toczyła się największa walka. Jeden dobrze zorganizowany obóz deputowanych Rady Najwyższej, wspierający przewodniczącego Rady (grupa jego stronników w ciągu dwóch lat rządzenia znacznie się zmniejszyła), opowiadał się za koncepcją rządów „silnego prezydenta” i modelował relacje prezydenta Republiki i sejmu z przewagą tego pierwszego. Nie jest tajemnicą, że było dla nich „oczywiste”, iż pierwszym prezydentem Republiki może zostać jedynie przewodniczący Rady Najwyższej, który – mimo iż Tymczasowa ustawa zasadnicza nie przewidywała funkcji jednoosobowej głowy państwa – faktycznie działał jako głowa państwa (w Tymczasowej ustawie zasadniczej przewodniczący Rady Najwyższej był określony mianem „najwyższego funkcjonariusza Republiki Litewskiej”, który „reprezentuje Republikę Litewską w stosunkach międzynarodowych” (art. 86), jednak miał niezbyt wiele formalnych uprawnień; więcej uprawnień posiadało kolektywne Prezydium Rady Najwyższej).

W opozycji znajdował się niejednolity obóz, składający się z różnych uczestników procesu politycznego – rozmaitych partii i grup, które pojawiły się jako wytwór podziału jednomyślnego niegdyś Sąjudisu. Skupili się oni nie wokół jakiejś pozytywnej wizji, ale raczej w opozycji do pierwszego obozu. Obawiali się (w tym przypadku nie ma znaczenia, czy słusznie) zbyt dużej koncentracji uprawnień konstytucyjnych w rękach jednej osoby (właśnie tej osoby, to znaczy osoby nie do przyjęcia dla nich), a może nawet jej dyktatury, dlatego opowiedzieli się za parlamentarnym modelem rządów, przypominającym w pewnym stopniu sejmokrację lat 20.: decyzje w najważniejszych kwestiach miały zapadać w sejmie, a prezydent Republiki musiał być „słaby” (ale w różnych konkurencyjnych projektach konstytucji zakres jego uprawnień się różnił).

Podział między tymi dwoma obozami był tak wyraźny, że doprowadził do rozłamu. Projekt konstytucji przygotowany przez Komisję Tymczasową był oddany pod dyskusję społeczną. Jednak czy „zwolenników silnego prezydenta” mógłby zadowolić zapis, w którym sejm był nazwany „najwyższym i jedynym organem władzy, reprezentującym Naród Litwy, a prezydent Republiki – najwyższym funkcjonariuszem państwowym, reprezentującym Republikę Litewską w kraju i stosunkach międzynarodowych”, a więc nie głową państwa?19

Koalicja Sąjudisu (mocno okrojona w porównaniu z poprzednim Sąjudisem) niebawem przygotowała alternatywny projekt (w którym niektóre przepisy były ewidentnie dopasowane do osoby ich potencjalnego kandydata na stanowisko prezydenta Republiki) i zainicjowała referendum, w którym wyborcy mieli głosować w sprawie wprowadzenia instytucji prezydenta Republiki jeszcze przed przyjęciem nowej Konstytucji – poprzez przyjęcie odpowiedniej poprawki do Tymczasowej ustawy zasadniczej i Ustawy o prezydencie Republiki Litewskiej. Warto dodać, że wymagania stawiane kandydatom na stanowisko prezydenta Republiki były takie, że przewodniczący Rady Najwyższej mógłby wysunąć swoją kandydaturę, natomiast starszy o mniej niż miesiąc jego potencjalny kontrkandydat (lider zreformowanej partii komunistycznej, Algirdas Mykolas Brazauskas, później w 1993 r. faktycznie wybrany zgodnie z nową Konstytucją na prezydenta Republiki) nie mógłby tego zrobić, gdyż w dniu wyborów przekroczyłby już górną granicę wieku wyznaczoną dla kandydatów: inicjatorzy referendum ustalili bowiem nie tylko cenzus sześćdziesięciu lat, ale również konkretną datę wyborów. Jednak w referendum z 23 maja 1992 r. ta inicjatywa konstytucyjna nie uzyskała wystarczającego poparcia wyborców.

Po inicjatywie przyjęcia tego jednego fragmentu konstytucji w drodze referendum konfrontacja tych dwóch obozów przybrała na sile. Rozpoczął się okres „oporu parlamentarnego” – jest to eufemizm, za którego pomocą ukrywano nieskuteczność Rady Najwyższej, gdy obóz, który zainicjował referendum, odmówił obradowania z przeciwnikami „silnego prezydenta”, stanowiącymi już w ówczesnej Radzie Najwyższej większość. Żadna ze stron nie mogła zebrać takiej większości obradujących, która umożliwiałaby podjęcie najważniejszych decyzji państwowych.

Oczywiście, spory dotyczyły nie tylko modelu rządów, który miał być ustanowiony w przyszłej konstytucji – byłoby to uproszczenie, wręcz prymitywizacja problemu. Sytuacja gospodarcza pogarszała się. Zaistniała różnica zdań w kwestii relacji banku centralnego i rządu. Rząd próbował zastosować sankcje w stosunku do nieposłusznych (zdaniem rządu sabotujących jego politykę) samorządów, ale zamiast uzyskania poparcia parlamentu wywołał raczej opór. Do prasy przeciekały informacje o prawdziwych albo rzekomych powiązaniach w przeszłości niektórych delegatów do Rady

Najwyższej z KGB. I tak dalej, i tak dalej, i tak bez końca… Takie doprawdy nieracjonalne spory, które miały cały „zespół” przyczyn, są warte zbadania w odrębnej dogłębnej analizie, jednak to w nieuzasadniony sposób rozszerzyłoby granice tematyki tego artykułu. Tak czy inaczej, w końcu stało się jasne, że w ciągu kolejnych dwóch lat pozostałych do końca kadencji ten parlament na pewno nie stanie się efektywny, a spór polityczny będzie jedynie narastał. Większość sił politycznych reprezentowanych w bardzo już podzielonej Radzie Najwyższej miała nadzieję (jak się niebawem okazało, bezpodstawną) na wzmocnienie swojej pozycji w nowych wyborach parlamentarnych. Wyrażono wotum nieufności dla premiera (w zasadzie głosami „nowej większości”).

W takich okolicznościach przejawiło się coś, co można nazwać mądrością państwową: przeciwstawne obozy umówiły się, że rozwiążą Radę Najwyższą i ogłosiły wybory do nowego sejmu (z tego powodu wprowadzono specjalną poprawkę do Tymczasowej ustawy zasadniczej, w której dotąd nie było wzmianki o sejmie jako następcy Rady Najwyższej), a także osiągnęły kompromis w sprawie projektu konstytucji.

Był on na tyle kompromisowy, że trudno było określić formę rządów państwa: Sąd Konstytucyjny 10 stycznia 1998 r. wydał wyrok, który wywołał dyskusję wśród konstytucjonalistów, gdyż znalazło się w nim stwierdzenie, iż tą formą jest „republika parlamentarna”, którą „charakteryzują pewne […] szczególne cechy mieszanej (semiprezydenckiej) formy rządów”20. Przewidziano bowiem wybór prezydenta Republiki w powszechnych i bezpośrednich wyborach, jednak nie stał on na czele władzy wykonawczej i nie miał nawet zbyt wielu kompetencji, w tym prerogatywy rozwiązania sejmu z własnej inicjatywy. Niektóre przepisy świadomie były formułowane raczej ogólnikowo, bo jak inaczej można wyjaśnić wymaganie stawiane kandydatowi na posła do sejmu, by nie był „związany przysięgą ani przyrzeczeniem z żadnym innym państwem?” Oczywiście jest to zakaz nie tylko posiadania obywatelstwa innego państwa21 (Konstytucja zezwala na posiadanie podwójnego obywatelstwa tylko w drodze wyjątku), ale również niektórych innych zobowiązań; tylko jakich? A jak wytłumaczyć przepis o tym, że „dobrze uczącym się obywatelom na państwowych uczelniach wyższych zapewniona jest bezpłatna nauka”? Jakie jest kryterium „dobrej nauki”?

Trudno dać precyzyjną odpowiedź22. Inne przepisy, którym towarzyszyła szczególna różnica zdań osób tworzących projekt, przewidywały uproszczony tryb zmiany konstytucji: zezwolono na zmianę niektórych artykułów Konstytucji albo ich części (jak w przypadku prawa własności ziemi dla obcokrajowców, wymagań stawianych kandydatom do sejmu i liczby posłów na sejm, procedury przyjmowania ustaw, statusu ministrów, prokuratorów i in.) do 25 października 1993 r. w drodze jednokrotnego głosowania w sejmie i większością jedynie trzech piątych głosów posłów (ogólna zasada przewiduje dwa głosowania i większość dwóch trzecich głosów23). Jednak w nowym sejmie żadna siła polityczna nie zdobyła trzech piątych głosów i nikt nie był w stanie skorzystać z tego uproszczonego trybu.

Krytyczny czytelnik Konstytucji bez trudu zauważyłby w niej różne niespójności. Są w niej przepisy sformułowane wręcz nieudolnie. Jest kilka przepisów, które co najmniej na pierwszy rzut oka są ze sobą sprzeczne (np. w jednym miejscu stwierdza się, że wotum nieufności dla premiera albo ministrów może wystosować połowa, zaś w innym miejscu – ponad połowa wszystkich posłów sejmu). Są też nie do końca przemyślane, nieostrożnie użyte pojęcia, które być może nie trafiłyby do Konstytucji, gdyby ostateczny projekt nie był przygotowywany w takim pośpiechu.

Ale to była kwestia „albo – albo”: albo skorzystamy z okazji i napiszemy konstytucję teraz, albo (gdyby pojawił się nowy ostry sprzeciw) nie zrobimy tego być może jeszcze długo. Poza tym również ten tekst jest tylko tekstem; jeżeli istnieje podmiot, który może dokonywać wykładni, większość chropowatości zostaje wyrównana. Ale o tym później.

Ostateczny projekt Konstytucji był przygotowywany w pośpiechu i w takim samym pośpiechu przedstawiono go oficjalnie opinii publicznej. Zrobiono to mniej niż dwa tygodnie przed referendum 25 października 1992 r. Jeszcze później, tuż przed referendum, oficjalnie ogłoszono towarzyszący projektowi Konstytucji projekt Ustawy o trybie wejścia w życie Konstytucji Republiki Litewskiej, do którego włączono również pewne przepisy, które – gdyby nie taki pośpiech – mogły i powinny trafić do tekstu Konstytucji (np. w ustawie określono tekst przysięgi posła do sejmu albo to, że niektóre przepisy Konstytucji zaczną być stosowane później). Na 25 października 1992 r. również wyznaczono wybory do nowego sejmu. W gorączce kampanii wyborczej mało kogo interesowały zawiłości regulacji konstytucyjnych (jak to się zwykle dzieje, gdy równocześnie odbywa się głosowanie nad różnymi sprawami i jedna z nich przyćmiewa drugą), zwłaszcza że żadna z poważnych sił politycznych nie opowiadała się przeciwko Konstytucji. Społeczeństwo rozczarowane wewnętrznymi podziałami nowej klasy politycznej, kryzysem gospodarczym i niedostatkiem (które były spowodowane również polityką poprzedniego rządu) głosowanie z a Konstytucją rozumiało jako głosowanie za tym, żeby „to wszystko” wreszcie się skończyło. Analogicznie, głosowanie na tych, którzy byli w opozycji do kierownictwa sejmu i rządu, wiązano z końcem politycznej wrogości, większą stabilnością i dobrobytem ekonomicznym.

Wybory wygrali (co prawda z minimalną przewagą) zreformowani komuniści, którzy partię przemianowali na Litewską Demokratyczną Partię Pracy. Za Konstytucją (razem z ustawą o trybie jej wprowadzenia w życie) głosowało ponad 80% wyborców biorących udział w referendum (w stosunku do wszystkich uprawnionych wyborców – ponad trzy czwarte).

Konstytucja weszła w życie w przewidzianym w niej terminie – następnego dnia po oficjalnym ogłoszeniu wyniku referendum, tj. 2 listopada. Jednak pośpiech w przygotowywaniu jej ostatecznego projektu i wzajemna sprzeczność niektórych przepisów wynikająca z tego pośpiechu stworzyły kuriozalną sytuację prawną, gdyż Konstytucja weszła w życie niepodpisana i oficjalnie nie ogłoszona; przewodniczący Rady Najwyższej, która kończyła swoją pracę, podpisał ją dopiero 6 listopada. Sama Konstytucja pozwalała mu zrobić to nawet kilka dni później.

VII

Pod względem struktury Konstytucja Republiki Litewskiej, która jest najdłużej obowiązującą z wszystkich konstytucji państwa litewskiego, jest aktem specyficznym.

Z jednej strony sama siebie określa jako” jednolity i bezpośrednio stosowany akt” (art. 6 ust. 1). Z drugiej strony art. 150 od początku przewidywał, że jej częścią składową są jeszcze dwa akty: ustawa konstytucyjna O państwie litewskim z 11 lutego 1991 r. i akt konstytucyjny „O nieprzystępowaniu Republiki Litewskiej do postsowieckich Związków Wschodnich”. Pierwszy z nich został przyjęty po plebiscycie z 9 lutego 1991 r., w którym ponad trzy czwarte wyborców opowiedziało się za tym, żeby „państwo litewskie było niepodległą republiką demokratyczną”, zaś plebiscyt ten był odpowiedzią na próbę władz ZSRS obalenia siłą władz niepodległej Litwy w styczniu 1991 r. (Litwa nie była wtedy jeszcze uznawana na arenie międzynarodowej).

W owej ustawie konstytucyjnej stwierdzono, że przepis, iż państwo litewskie jest niepodległą republiką demokratyczną, może być zmieniony jedynie w drodze plebiscytu, gdyby opowiedziało się za tym co najmniej trzy czwarte obywateli Litwy posiadających czynne prawo wyborcze. Z realistycznego punktu widzenia nie może więc być zmieniona. Drugi ze wspomnianych aktów stwierdzał, że Litwa nigdy i w żadnej formie nie włączy się w żaden związek tworzony w oparciu o ZSRS lub Wspólnotę Niepodległych Państw oraz że na Litwie nie mogą istnieć żadne bazy wojskowe ani stacjonować oddziały wojsk Rosji, Wspólnoty Niepodległych Państw czy wchodzących w jej skład państw (w tamtym czasie wojska ZSRS, dzisiejszej Rosji, nie opuściły jeszcze Litwy). Jak widać, orientacja geopolityczna Litwy, a przynajmniej jej negatywny aspekt, była określona konstytucyjnie jeszcze przed przyjęciem Konstytucji.

Te dwie części składowe Konstytucji pojawiły się więc wcześniej niż ona sama. Ale to jeszcze nie wszystko. Obecna wersja art. 150 (artykuł ten uzupełniono 13 lipca 2004 r.) wspomina o kolejnych dwóch aktach, którym przyznawany jest status części składowych Konstytucji. Pierwszy z nich to akt konstytucyjny O członkostwie Republiki Litewskiej w Unii Europejskiej z 13 lipca 2004 r., uzupełniający Konstytucję i w ten sposób „legalizujący” przystąpienie Litwy do UE, które już miało miejsce (1 maja 2004 r.). Paradoksalnie, Litwa najpierw stała się członkiem UE, a dopiero później przyjęła poprawkę Konstytucji, która to przewidywała24. Wytłumaczeniem (ale nie usprawiedliwieniem!) tak zadziwiającej niekonsekwencji może być co najwyżej fakt, że w przededniu członkostwa Litwy w UE systemem politycznym kraju wstrząsały procesy związane z oskarżeniem prezydenta Republiki i jego impeachmentem, a także wynikające z długotrwałego braku porozumienia co do tego, jaka poprawka Konstytucji jest potrzebna. Poprawka weszła w życie po kolejnym miesiącu – 14 sierpnia 2004 r. Można więc stwierdzić, że przez trzy i pół miesiąca Litwa była członkiem UE w oparciu o nie wiadomo jaką podstawę konstytucyjną. Później Sąd Konstytucyjny stwierdził, że wspomniany akt konstytucyjny członkostwo Litwy w UE nie zatwierdza, lecz potwierdza25.

Ostatni z aktów prawnych, który wchodzi w skład Konstytucji, to już wspomniana Ustawa o trybie wejścia w życie Konstytucji Republiki Litewskiej, przyjęta razem z Konstytucją (głosowanie było jedno). Wpisano go do art. 150 Konstytucji dopiero 13 lipca 2004 r., w odpowiedzi na stanowisko Sądu Konstytucyjnego, że taki akt, nad którym głosowano razem z samą Konstytucją i który ustala pewne (nawet tymczasowe) zastrzeżenia co do niektórych przepisów Konstytucji, nie może nie mieć mocy samej Konstytucji. Jest wprawdzie nazwany jedynie „ustawą” i nie jest wspomniany w pierwszej wersji art. 150 Konstytucji, mimo to musi być traktowany jako jej część składowa. Inaczej on sam (albo przynajmniej niektóre jego przepisy) musiałby być uznany za niekonstytucyjny; to byłby przecież prawdziwy absurd.

Taka konstytucja, na którą składa się jeden akt, nazwany „Konstytucją”, i kolejne cztery akty, które są jej „częścią składową” (ale każdy ma swoją nazwę, numer, odrębne daty przyjęcia i wejścia w życia, wreszcie każdy jest oddzielnie podpisany), jest klasyfikowana jako konstytucja skodyfikowana złożona. Jednak w takim razie co oznacza zatwierdzona w samej Konstytucji zasada, że jest „aktem jednolitym”?

O tym później. Najpierw przynajmniej kilka słów należy poświęcić treści samej Konstytucji.

VIII

Konstytucja składa się z preambuły (jest w niej m.in. zadeklarowane dążenie do otwartego, sprawiedliwego, żyjącego w zgodzie społeczeństwa obywatelskiego i państwa prawa), 154 artykułów podzielonych na 15 rozdziałów (ostatni rozdział Przepisy końcowe nie ma numeru) oraz ze wspomnianych wcześniej czterech odrębnych aktów, uznanych za części składowe Konstytucji. Struktura „podstawowego dokumentu” Konstytucji zbudowana jest tak, że przepisy określające pozycję jednostki i jej stosunki z władzą publiczną są umieszczone przed przepisami opisującymi tryb tworzenia i kompetencje różnych instytucji władzy publicznej. Pierwszy rozdział (art. 1 -17) nosi tytuł Państwo litewskie i zatwierdza fundamentalne zasady określające raison d’etre państwa litewskiego i systemu jego rządów: państwo litewskie jest zatem niepodległą republiką demokratyczną; suwerenem jest naród; zakres władzy ogranicza Konstytucja; obowiązującej mocy nie ma żadna ustawa ani inny akt prawny sprzeczny z Konstytucją; obowiązują jedynie ustawy opublikowane; terytorium państwa litewskiego jest jednolite i niepodzielne; państwo litewskie dba o swoich obywateli za granicą itd.26 W tym rozdziale zatwierdzony jest również status języka litewskiego jako języka państwowego, określone są barwy flagi, herb, hymn, stolica państwa.

Potem następują rozdziały, w których zagwarantowane są prawa i wolności człowieka: osobiste, polityczne, ekonomiczne, społeczne i kulturalne. Te rozdziały były układane zgodnie z odpowiednimi aktami prawa międzynarodowego zatwierdzającymi prawa człowieka, takimi jak: Powszechna deklaracja praw człowieka, Międzynarodowy pakt praw obywatelskich i politycznych, Międzynarodowy pakt praw gospodarczych, społecznych i kulturalnych, a także Konwencja o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności, ale jednocześnie przenoszono niektóre przepisy z konstytucji innych państw (z reguły europejskich). Większość tych praw może być ograniczana ustawą w oparciu o zapisy samej Konstytucji; np. swoboda poruszania się (art. 32) może być ograniczona, „w razie konieczności zapewnienia bezpieczeństwa państwa, ochrony zdrowia ludzkiego oraz potrzeb wymiaru sprawiedliwości”. Deklarowana w Konstytucji nienaruszalność mieszkania (art. 24) nie oznacza zakazu wejścia do posiadłości bez pozwolenia mieszkańca „w przypadkach konieczności zagwarantowania porządku publicznego, zatrzymania przestępcy, ratowania ludzkiego życia, zdrowia bądź majątku” itp. Tylko nieliczne konstytucyjne prawa człowieka są traktowane jako absolutne, tj. takie, które w ogóle nie mogą być ograniczone. W oparciu o doktrynę Sądu Konstytucyjnego do takich praw można zaliczyć nietykalność godności ludzkiej (art. 21), wolność przekonań (ale nie ich wyrażania – art. 25), wolność myśli, wyznania i sumienia (ale nie rozpowszechniania tychże przekonań – art. 26). W Konstytucji explicite stwierdzono, że niektóre prawa (nietykalność życia prywatnego człowieka, nietykalność mieszkania, wyrażania przekonań, wolność przemieszczania się, stowarzyszeń i przekonań) mogą być ograniczone w przypadku ogłoszenia stanu wojennego albo wyjątkowego (art. 144)27. Generalnie, katalog praw człowieka zatwierdzony w Konstytucji nie stwarza przesłanek do traktowania go wyjątkowo w aspekcie porównawczym. Jednak w porównaniu z międzynarodowymi aktami praw człowieka istnieją pewne rozbieżności sformułowań (kilka takich rozbieżności w sformułowaniach inter alia określających równość ludzi wobec prawa, zakaz dyskryminacji i nadawania przywilejów stało się dla prezydenta Republiki podstawą do zwrócenia się do Sądu Konstytucyjnego w 1994 r., przed przedstawieniem sejmowi do ratyfikacji Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności, z zapytaniem, czy jej przepisy nie są sprzeczne z Konstytucją. Sąd Konstytucyjny, rozpatrzywszy sprawę na początku 1995 r., nie dostrzegł sprzeczności28).

Konstytucja ustanawia podział władz. Samego sformułowania „podział władz” w Konstytucji nie ma, w odróżnieniu od niektórych konstytucji innych państw, gdzie ta zasada nie tylko jest głoszona expressis verbis, ale korzysta również ze szczególnej ochrony konstytucyjnej, która nie pozwala na zrezygnowanie z podziału władz w zwykłym trybie zmiany Konstytucji. Na Litwie konstytucyjna zasada podziału władz jest kategorią czysto prawniczą i rezultatem wykładni Konstytucji. Ta zasada jest ugruntowana w systemowej wykładni przepisów całej Konstytucji.

Konstytucyjna koncepcja podziału władz, wielokrotnie stwierdzana, powtarzana  i rozwijana w orzecznictwie Sądu Konstytucyjnego, jest następująca: władza ustawodawcza, wykonawcza i sądownicza muszą być rozdzielone, wystarczająco samodzielne, powinna między nimi panować równowaga; każda instytucja władzy ma przypisane odpowiadające jej celom kompetencje, których dokładny zakres zależy od pozycji tej władzy w ogólnym systemie władz oraz relacji z innymi władzami, pozycji tej instytucji wśród innych instytucji władzy oraz relacji tych kompetencji z kompetencjami innych instytucji. Jeżeli Konstytucja bezpośrednio określa uprawnienia konkretnej instytucji władzy państwowej, to instytucja władzy państwowej nie może przejąć od innej takich uprawnień, przekazać ich czy zrezygnować z nich, takie uprawnienia nie mogą również być zmienione lub ograniczone ustawą. Ten przepis oznacza również, że nie istnieje na Litwie ustawodawstwo delegowane; sejm nie ma prawa zlecić realizacji swoich kompetencji konstytucyjnych (wydawania ustaw, ustalania podatków itp.) np. rządowi. Zatem utrwalone w mowie potocznej określenie „pierwsza władza” (władza ustawodawcza), „druga władza” (władza wykonawcza) i „trzecia władza” (władza sądownicza) nie są konstytucyjnie poprawne, gdyż z punktu widzenia Konstytucji wszystkie władze, między którymi powinna panować równowaga, są równe i muszą być wystarczająco samodzielne. Oczywiste jest, że taka równowaga byłaby niemożliwa między władzami o „różnej wadze”. Duża część orzecznictwa Sądu Konstytucyjnego, które dotyczy podziału władz, kładzie akcent właśnie na relację między kompetencjami sejmu i rządu. Niektóre z aktów prawnych uznano za sprzeczne z Konstytucją właśnie dlatego, że rząd wkraczał w kompetencje sejmu lub po prostu nie przestrzegał ustaw, czy też dlatego, że sejm sam pozwalał rządowi wkraczać w te kompetencje, które zgodnie z Konstytucją miał wykonywać sam.

Jedną z najważniejszych cech podziału władz, mechanizmów zapewniania równowagi władz jest system hamulców i równowagi. Podział władz nie jest celem samym w sobie, musi on gwarantować, że władza nie będzie skupiona w jednych rękach, nie będzie zbytnio scentralizowana. Aby uniknąć skupienia władzy w jednych rękach, wszystkie trzy władze mają konstytucyjne uprawnienia względem siebie. Tak więc prezydent Republiki przedstawia sejmowi kandydaturę prezesa Rady Ministrów (art. 84 pkt 8), sejm może ją zaaprobować lub odrzucić (art. 67 pkt 6); gdy kandydat zyska poparcie, prezydent Republiki mianuje prezesa Rady Ministrów, powierza mu sformułowanie rządu i zatwierdza jego skład (art. 84 pkt 4), ale nowy rząd otrzymuje prawo działania, gdy sejm większością głosów posłów obecnych na posiedzeniu zaaprobuje program rządu (art. 92 ust. 5). Jeżeli sejm dwa razy z rzędu nie zaaprobuje programu nowo utworzonego rządu, rząd musi podać się do dymisji (art. 101 ust. 3 pkt 1). W dodatku, jeżeli zmienia się ponad połowa ministrów, rząd musi ponownie otrzymać aprobatę sejmu, w przeciwnym razie jest obowiązany podać się do dymisji (art. 101 ust. 2). Ministrowie, stojąc na czele powierzonych im resortów, bezpośrednio podlegają prezesowi Rady Ministrów, ale ponoszą odpowiedzialność przed sejmem i prezydentem Republiki (art. 96 ust. 2). To właśnie prezydent Republiki mianuje i odwołuje ministrów (odpowiedzialnych przed nim!) nie z własnej inicjatywy, lecz na wniosek prezesa Rady Ministrów (art. 84 pkt 9; art. 92 ust. 2). Natomiast sejm może większością głosów ogólnej liczby posłów w tajnym głosowaniu wyrazić wotum nieufności dla rządu lub prezesa Rady Ministrów (art. 101 ust. 3 pkt 2). Sejm musi być jednak przezorny: jeżeli wyraża bezpośrednie wotum nieufności dla rządu, to rząd może prezydentowi Republiki przedstawić wniosek o zarządzenie przedterminowych wyborów do sejmu (art. 58 ust. 2 pkt 2). Przezorny musi być również prezydent Republiki: nowo wybrany sejm większością trzech piątych głosów ogólnej liczby posłów w ciągu 30 dni od dnia pierwszego posiedzenia może zarządzić przedterminowe wybory prezydenta Republiki (art. 87 ust. 1).

System hamulców i równowagi jest zwłaszcza charakterystyczny dla procesu mianowania wysokich urzędników. Prezydent przedstawia sejmowi kandydatów na sędziów Sądu Najwyższego, mianuje ich sejm (art. 67 pkt 10), zaś po powołaniu wszystkich sędziów prezydent Republiki przedstawia sejmowi kandydaturę jednego z nich na przewodniczącego Sądu Najwyższego (art. 84 pkt 11). Prezydent Republiki przedstawia sejmowi również kandydatury trzech sędziów Sądu Konstytucyjnego (art. 84 pkt 12), sędziów Sądu Konstytucyjnego mianuje sejm (art. 67 pkt 10), zaś po powołaniu wszystkich sędziów Sądu Konstytucyjnego prezydent przedstawia sejmowi spośród nich kandydaturę na przewodniczącego (art. 84 pkt 12). Prezydent Republiki przedstawia również sejmowi kandydatury na stanowisko kontrolera państwowego i prezesa zarządu banku centralnego, może przedłożyć sejmowi wniosek o wyrażenie wotum nieufności dla nich (art. 84 pkt 13). W tych przypadkach „ostatnie słowo” należy do sejmu. W innych przypadkach prezydent Republiki nie przedstawia sejmowi kandydatów do powołania, ale musi otrzymać zgodę sejmu. Dowódcę wojska i szefa służby bezpieczeństwa mianuje i zwalnia za zgodą sejmu (art. 84 pkt 14).

Prezydent Republiki powołuje również sędziów Sądu Apelacyjnego, a spośród nich powołuje za zgodą sejmu prezesa Sądu Apelacyjnego (art. 84 pkt 11). W niektórych przypadkach zgoda sejmu przy mianowaniu nie jest potrzebna: prezydent Republiki powołuje sędziów i przewodniczących sądów okręgowych i rejonowych, przenosi ich siedziby, w przypadkach przewidzianych w ustawie przedstawia sejmowi wnioski o zwolnienie sędziów (art. 84 pkt 11) – ale również tu jest przeciwwaga: w kwestiach mianowania, awansowania, przeniesienia czy odwołania z funkcji sędziów prezydentowi Republiki doradza specjalna instytucja sędziowska przewidziana przez ustawę (art. 112 pkt 5). Zgodnie z ustawą o sądownictwie tą instytucją jest Rada Sędziów, składająca się wyłącznie z mianowanych sędziów. W doktrynie konstytucyjnej przyjęło się, że instytucja ta musi doradzać prezydentowi Republiki we wszystkich kwestiach dotyczących mianowania sędziów, ich kariery zawodowej, a także odwołania z funkcji. Jej rekomendacja rodzi konsekwencje prawne: jeżeli jej nie ma, prezydent Republiki nie może podjąć decyzji o mianowaniu, awansowaniu, przeniesieniu lub odwołaniu z funkcji sędziego, więc nie tylko pomaga ona prezydentowi Republiki w kształtowaniu sądów, ale jest też przeciwwagą dla prezydenta jako podmiotu władzy wykonawczej w procesie kształtowania korpusu sędziów.

Objętość tego artykułu nie pozwala na szczegółową analizę różnych trybów kształtowania instytucji najwyższej władzy państwowej i ich konstytucyjnych uprawnień.

Jednak nie można nie zauważyć jednej rzeczy: chociaż wybierany na pięć lat w bezpośrednich wyborach prezydent Republiki posiada samodzielną legitymizację, to jednak jego kompetencje nie są szczególnie rozległe. Wspomniano już sformułowanie Sądu Konstytucyjnego o tym, że formą rządów państwa litewskiego jest „republika parlamentarna”, którą „charakteryzują pewne […] szczególne cechy mieszanej (semiprezydenckiej) formy rządów” budzi sprzeciw teoretyczny, jednak nie można nie przyznać, że sam prezydent Republiki, który ma różne formalne i legislacyjne uprawnienia (wśród tych drugich należy wspomnieć zwłaszcza o prawie inicjatywy ustawodawczej i prawie weta zawieszającego – żeby odrzucić weto prezydenckie wobec przyjętej przez sejm ustawy, potrzebna jest absolutna większość posłów), jest istotną przeciwwagą dla uprawnień sejmu (pośrednio również dla rządu), zwłaszcza jeżeli w sejmie nie ma silnej większości, tym bardziej jeżeli jest on bardzo podzielony, a prezydent Republiki cieszy się dużo większym poparciem opinii publicznej niż sejm (i/lub rząd).

W porównaniu z triumwiratem władz politycznych (tj. władzy ustawodawczej – sejmu, władzy wykonawczej – prezydenta Republiki i rządu) władza sądownicza, jako jedyna kształtowana w oparciu o kryterium profesjonalne, a nie polityczne, wypada nieco odmiennie. Z jednej strony nie uczestniczy ona w kształtowaniu dwóch pozostałych władz. Z drugiej – zgodnie z Konstytucją sądy nie są odpowiedzialne przed żadną władzą polityczną. System hamulców i równowagi jest w tym przypadku dodatkowo o tyle specyficzny, że autonomiczność władzy sądowniczej w stosunku do innych sektorów władzy politycznej jest zapewniana przez mechanizm samorządu sędziowskiego, a także przez usankcjonowanie niezależności sędziów i sądów, gwarancje ich bezstronności, przez ustalanie społecznych i materialnych gwarancji działalności sędziów, które zgodnie z Konstytucją nie mogą być zmniejszane (chociaż nieraz podejmowano takie próby: jeszcze niedawno co czwarty sędzia procesował się z państwem o zmniejszone wynagrodzenie). W ten sposób Konstytucja dąży do zapewnienia efektywności władzy sądowniczej.

IX

Jedną z najważniejszych nowelizacji Konstytucji było ustanowienie Sądu Konstytucyjnego. Powstał on w 1993 r. i we wrześniu tegoż roku rozpatrzył pierwszą sprawę. Podobnie jak większość sądów konstytucyjnych w Europie Środkowej i Wschodniej, Sąd Konstytucyjny należy do ostatniej „fali” tych sądów29. Jego jurysdykcja obejmuje dwie ważne dziedziny. Po pierwsze, Sąd Konstytucyjny sprawuje abstrakcyjną kontrolę norm – decyduje, czy ustawy i inne akty przyjęte przez sejm nie są sprzeczne z Konstytucją, a akty wydawane przez prezydenta Republiki i rząd – z Konstytucją i ustawami (art. 105). Sąd Konstytucyjny szeroko interpretuje ten lakoniczny przepis – jako uprawnienie do badania zgodności wszystkich aktów wydawanych przez sejm, prezydenta Republiki i rząd, bez względu na ich formę, z aktami prawnymi wyższego rzędu. Mimo że w Konstytucji nie ma bezpośredniego zapisu np. o badaniu zgodności z ustawami aktów wykonawczych wydawanych przez sejm, to Sąd Konstytucyjny bada je, jeżeli otrzyma odpowiedni wniosek.

Konstytucyjność aktów prawnych może kwestionować jedna piąta członków sejmu (tj. grupa 29 posłów), sejm in corpore, rząd, prezydent Republiki (z wyjątkiem aktów wydawanych przez sejm), a także dowolny sąd (art. 110 Konstytucji zakazuje sądowi stosowania przepisu, co do którego konstytucyjności istnieją wątpliwości, oraz zobowiązuje do zwrócenia się do Sądu Konstytucyjnego w celu zbadania jego zgodności z Konstytucją).

Sądy powszechne są największym „pracodawcą” Sejmu Konstytucyjnego: 80--90% wniosków przychodzi z sądów. Nie przewidziano dotychczas indywidualnego wniosku do Sądu Konstytucyjnego, mimo że niejednokrotnie pojawiała się taka inicjatywa, a w 2007 r. sejm przyjął koncepcję indywidualnej skargi konstytucyjnej, której jednak do dziś nie wcielił w życie.

Podobnie jak w większości państw, konstytucyjność aktów prawnych jest badana a posteriori, tzn. Sąd Konstytucyjny kontroluje zgodność już wydanych (i obowiązujących) aktów prawnych z prawem wyższego rzędu. Jest to jednak kontrola ograniczona, gdyż Sąd Konstytucyjny nie orzeka w sprawie aktów wydawanych przez inne instytucje (ministrów, jednostki samorządu terytorialnego i in.). To leży w kompetencjach sądów administracyjnych.

Druga dziedzina jurysdykcji Sądu Konstytucyjnego to wydawanie opinii. Sąd Konstytucyjny wydaje opinie: 1) czy w czasie wyborów prezydenta Republiki lub członków sejmu nie została naruszona ustawa wyborcza; 2) czy stan zdrowia prezydenta Republiki pozwala mu nadal wykonywać obowiązki; 3) czy międzynarodowe umowy zawarte przez Republikę Litewską są zgodne z jej Konstytucją; 4) czy członkowie sejmu i funkcjonariusze, wobec których została zastosowana procedura impeachmentu, złamali Konstytucję swymi konkretnymi czynami. Nigdy nie wszczęto postępowania w sprawie naruszenia ustawy w trakcie wyborów oraz stanu zdrowia prezydenta Republiki; kilka razy wszczynano postępowanie w sprawie naruszenia ustawy w trakcie wyborów do sejmu, ale nigdy nie ustalono takiego naruszenia prawa, żeby konieczne było anulowanie wyników wyborów. W sprawie umowy międzynarodowej zwrócono się do Sądu Konstytucyjnego tylko jeden raz (wspomniany już wniosek w sprawie zgodności Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności i niektórych jej protokołów z Konstytucją). W sprawie impeachmentu… w tej kwestii Sąd Konstytucyjny ma bogatsze doświadczenie niż większość państw.

W 2004 r. Sąd Konstytucyjny uznał, że ówczesny prezydent Rolandas Paksas w rażący sposób złamał Konstytucję i przysięgę złożoną narodowi, zaś w 2010 r. takie samo orzeczenie zostało wydane w sprawie dwóch członków sejmu, z których jeden zamienił posiedzenia sejmu na podróże turystyczne po krajach Dalekiego Wschodu, a drugi za niego głosował, korzystając na posiedzeniu sejmu z jego karty. Jednak w Konstytucji przewidziano, że w oparciu o opinię Sądu Konstytucyjnego takie kwestie są ostatecznie rozstrzygane przez sejm (art. 3 ust. 107). Prezydent Republiki został odwołany z funkcji decyzją sejmu (był to pierwszy taki proces nie tylko w Europie, ale i na świecie30). Odebrano również mandat jednemu ze wspomnianych członków sejmu, ale drugiego posła sejm nie pozbawił mandatu. Taka decyzja raczej nie może nie wzbudzić refleksji na temat nieposzanowania prawa przez sejm – instytucję polityczną, w państwie, które w Konstytucji określa się jako państwo prawa, ale i tu zderzamy się ze specyficznym przypadkiem podziału władz: Sąd Konstytucyjny wydaje opinię prawną w kwestii niezgodności pewnych działań z nakazami Konstytucji, zaś sejm decyduje o zastosowaniu sankcji za odpowiednie złamanie prawa.

W skład Sądu Konstytucyjnego wchodzi dziewięciu sędziów, mianowanych na dziewięć lat i tylko na jedną kadencję. Wszystkie sprawy są rozstrzygane w pełnym składzie. Dopiero niedawno (w 2008 r.) przyjęto poprawkę Ustawy o Sądzie Konstytucyjnym, która zezwala sędziemu na zajęcie odrębnego stanowiska. Jednak orzeczenie Sądu Konstytucyjnego podpisują również sędziowie, którzy się z nim nie zgadzają: każde orzeczenie jest traktowane jako rezultat „zbiorowej twórczości”, z pominięciem identyfikacji referenta (którego stanowisko niekoniecznie musi być zgodne z orzeczeniem). Skutki orzeczeń Sądu Konstytucyjnego są ex nunc i erga omnes: uznanie, że akt prawny albo jego część jest sprzeczna z Konstytucją (a w przypadku aktu wykonawczego – uznanie, że jest sprzeczny z Konstytucją lub inną ustawą), oznacza, że akt ten jest wycofywany z obiegu prawnego – nie może być w dalszym ciągu stosowany. Pod tym względem Sąd Konstytucyjny działa jako tzw. negatywny ustawodawca, jak to kiedyś określił Hans Kelsen. Ustawa o Sądzie Konstytucyjnym wyraźnie zakazuje przełamania mocy orzeczenia poprzez powtórne wydanie ustawy czy innego aktu prawnego. Nie oznacza to, że nigdy nie podejmowano podobnych prób, jednak po zakwestionowaniu w Sądzie Konstytucyjnym takiej powtórnej regulacji prawnej finał postępowania był nietrudny do przewidzenia – oczywiście nie na rzecz tej powtórnej regulacji.

X

Przed Konstytucją z 1992 r. w żadnej konstytucji państwa litewskiego nie było przepisów w tak widoczny i wyraźny sposób ustanawiających zwierzchnictwo Konstytucji jako najwyższej normy prawnej. Pozwolę sobie na powtórzenie, wymieniając niektóre z tych zapisów: zakres władzy ogranicza Konstytucja (art. 5 ust. 2); Konstytucja jest aktem jednolitym i bezpośrednio stosowalnym (art. 6 ust. 1); każdy może bronić swych praw, powołując się na Konstytucję (art. 6 ust. 2); ustawy i inne akty sprzeczne z Konstytucją nie obowiązują (art. 7 ust. 1); osoba, której konstytucyjne prawa i wolności zostały naruszane, ma prawo zwrócić się do sądu (art. 30 ust. 1); Sąd Konstytucyjny orzeka, czy ustawy i wszelkie inne akty uchwalone przez Sejm nie są sprzeczne z Konstytucją, a także czy akty wydane przez prezydenta Republiki i rząd nie są sprzeczne z Konstytucją lub ustawami (art. 102 ust. 1); ustawy Republiki Litewskiej (lub ich części) lub inne akty sejmu (lub ich części), akty prezydenta Republiki, akty rządu (lub ich części) przestają obowiązywać od dnia urzędowego ogłoszenia orzeczenia Sądu Konstytucyjnego o sprzeczności danego aktu (lub jego części) z Konstytucją Republiki Litewskiej (art. 107 ust. 1); sędzia nie może stosować ustawy, która jest sprzeczna z Konstytucją (art. 110 ust. 1).

Nie było również wcześniej instytucji, która sprawowałaby kontrolę konstytucyjności aktów prawnych. Zarówno w ustawodawstwie, jak i naukach prawnych dominował pogląd, że źródłem krajowego prawa pozytywnego jest parlament; po pięćdziesięciu latach totalitaryzmu taki pogląd był stosunkowo demokratyczny.

Niekrytyczna kultura prawna w odniesieniu do woli ustawodawcy była podstawą przekonania, zgodnie z którym najwyższą formą wykładni prawa jest tzw. autentyczna wykładnia prawa, dokonana przez instytucję, która wydała odpowiedni akt prawny (w przypadku ustaw – parlament). W dyskursie politycznym i profesjonalnym dominował pogląd, że sędziowie muszą stosować akty prawne w sposób „mechaniczny”. Można rzec, że sądowa wykładnia Konstytucji, sądowa doktryna konstytucyjna w ogóle nie istniały; sądy o ogólnych kompetencjach nie były skłonne do tworzenia jej. Aktom wykładni prawnej nie przyznawano mocy i znaczenia źródła prawa.

Nic więc dziwnego, że ani w Konstytucji z 1992 r., ani w Ustawie o Sądzie Konstytucyjnym z 1993 r. nie ma żadnej wzmianki o wykładni Konstytucji. Sądowi Konstytucyjnemu nie przyznawano expressis verbis kompetencji dokonywania wykładni Konstytucji. Litewski system konstytucyjny nie zna instytucji abstrakcyjnej wykładni przepisów Konstytucji, gdy nie rozpatruje się sprawy konstytucyjności konkretnego aktu prawnego. Zwłaszcza że ani w Konstytucji, ani w Ustawie o Sądzie Konstytucyjnym nie ustalono, że wykładnia Konstytucji jest prerogatywą Sądu Konstytucyjnego. Jednak stopniowo Sąd Konstytucyjny stał się nie tylko podmiotem dokonującym wykładni Konstytucji, lecz także „najważniejszym” podmiotem dokonującym wykładni: każda inna wykładnia Konstytucji dokonywana przez instytucje czy urzędników państwowych w swojej mocy jest podporządkowana tej, którą przedstawia Sąd Konstytucyjny. Nie dopuszczono możliwości alternatywnej wykładni Konstytucji31 choćby z tego względu, że gdyby akty prawne opierały się na takiej „alternatywnej” wykładni, to ich konstytucyjność zawsze można by było kwestionować32.

Wykładnia Konstytucji jest immanentną funkcją Sądu Konstytucyjnego, logicznie wyprowadzaną z jego pierwotnego celu, zapisanego explicite w tekście Konstytucji.

Prerogatywę dokonywania wykładni Konstytucji Sąd Konstytucyjny „nadał” sobie sam. W dodatku „przyjęcie” kompetencji interpretacyjnej zostało wyrażone za pomocą formalnego absolutystycznego postulatu doktrynalnego, po zadeklarowaniu w orzecznictwie, że kompetencja oficjalnego dokonywania wykładni przepisów Konstytucji należy jedynie do Sądu Konstytucyjnego. Konstytucyjna kompetencja interpretacyjna stała się nie tylko faktycznie, ale również formalnie wyłączną kompetencją Sądu Konstytucyjnego. To „przyjęcie” kompetencji odzwierciedlało tendencję panującą we wszystkich państwach Europy Środkowej i Wschodniej i było „delikatniejsze” od tego, którego dwieście lat temu dokonał Sąd Najwyższy USA w sprawie Marbury v. Madison. Proces polityczny długo to akceptował (ale zob. infra!).

Mówi się, że „przywłaszczenie” prerogatywy interpretacyjnej było ewolucyjne. Jednak pod względem treści prawnej ten proces dorównywał rewolucji: wiąże się z nim dogłębna transformacja paradygmatu narodowego prawa konstytucyjnego, który uwieńczył pierwszą dekadę litewskiego sądownictwa konstytucyjnego. Dalej – o tej transformacji.

XI

Transformacja paradygmatu prawa konstytucyjnego nie różni się zbytnio od tej, która dokonała się w niektórych pozostałych krajach pokomunistycznych. Mam na myśli nie koncepcję oddzielnych instytucji konstytucyjnych (która mogła nie ulec zmianie), ale radykalną zmianę koncepcji samego prawa konstytucyjnego, rozumianego jako całość i część większego systemu. O tej zmianie przesądziło zatwierdzenie i zastosowanie klauzuli Konstytucji, postrzeganej jako jednolity i bezpośrednio stosowalny akt, oraz powiązana z tym sądowa wykładnia Konstytucji – oficjalna doktryna konstytucyjna kształtowana w orzecznictwie Sądu Konstytucyjnego. Jednak w oficjalnej doktrynie konstytucyjnej Litwy ten paradygmat nie tylko się odzwierciedla – jest on bezpośrednio sformułowany.

W poprzednim paradygmacie prawa konstytucyjnego było ono traktowane jako jedna z gałęzi prawa, które mają swój bardziej lub mniej ściśle określony przedmiot regulacji, zwykle określany poprzez wyliczenie jego „elementów”: ustrój państwa, system wyborczy, prawa i wolności człowieka, podstawy systemu gospodarki narodowej, podstawy porządku budżetowego itd. Takie wyliczenie było czysto opisowe.

Można się było bez końca kłócić o to, ile jest tych „elementów” i jakie one są. Nie dałoby się znaleźć wspólnego dla nich kryterium, nawet gdyby podejmowano takie próby.

Warto również zaznaczyć, że konstytucja była postrzegana jako jedno (co prawda – formalnie najważniejsze) ze źródeł prawa konstytucyjnego – dokument konstytucyjny albo „ustawa zasadnicza”, która mimo że była uważana za ważny symbol narodowy oraz punkt odniesienia dla zwyczajnych regulacji prawnych, w rzeczywistości niewiele znaczyła, gdyż nie mogła być stosowana bez prawnej regulacji w formie ustaw albo aktów wykonawczych, które by „konkretyzowały” i „uszczegółowiały” przepisy konstytucji. Za źródła prawa konstytucyjnego, poza konstytucją, uznawano również ustawy, akty wykonawcze, umowy międzynarodowe i in. Pod tym względem nie było zasadniczego rozgraniczenia między prawem zwyczajnym a prawem konstytucyjnym, gdyż nie tylko ustawy i akty wykonawcze, ale również konstytucja są źródłami dowolnej gałęzi prawa. Było to coś w rodzaju prawa konstytucyjnego bez konstytucjonalizmu.

Sądowa kontrola konstytucyjności i jej rezultat – orzecznictwo konstytucyjne – przyspieszyły transformację paradygmatu prawa konstytucyjnego. Podstawowe cechy nowego paradygmatu prawa konstytucyjnego są następujące. Po pierwsze, nie jest ono już uznawane za gałąź prawa (jak uważano przez długie dziesięciolecia), lecz za najwyższe prawo, rygorystycznie oddzielone od zwyczajnego, tj. subkonstytucyjnego prawa. Po drugie, akty Sądu Konstytucyjnego, w których formułowano oficjalną doktrynę konstytucyjną, zaczęto uznawać za źródło prawa, w swojej mocy prawnej faktycznie równorzędne z Konstytucją, gdyż w nich właśnie dokonuje się wykładni i rozszerzenia lakonicznych zwykle przepisów Konstytucji (oczywiście przy założeniu, że moc oficjalnej doktryny konstytucyjnej sformułowanej przez Sąd Konstytucyjny można uchylić poprzez przyjęcie odpowiedniej poprawki Konstytucji). Po trzecie, z poddawanego teoretycznej refleksji systemu źródeł prawa konstytucyjnego usunięto wszystkie akty prawne, które same mogłyby się stać przedmiotem kontroli konstytucyjnej – ustawy i akty wykonawcze. Zwyczajne akty prawne nie mogą być uważane za „uzupełniające” w stosunku do Konstytucji w tym sensie, że dokonując wykładni przepisów Konstytucji, nie można się na nich opierać; odwrotnie, takie akty prawne per definitionem stanowią potencjalny przedmiot badania konstytucyjności.

Za źródła prawa konstytucyjnego uznaje się więc jedynie Konstytucję i orzecznictwo Sądu Konstytucyjnego, które zawiera oficjalną doktrynę konstytucyjną. Za źródła prawa konstytucyjnego można byłoby uznać również zwyczaje konstytucyjne, jednak aby powstał przynajmniej jeden zwyczaj o znaczeniu konstytucyjnym, niewątpliwie potrzeba więcej czasu, niż minęło od wejścia w życie obecnej Konstytucji.

Za hipotetyczne źródło prawa konstytucyjnego można by również uznać umowy międzynarodowe posiadające moc konstytucyjną, jednak państwo litewskie dotychczas nie zawarło takiej umowy. Po czwarte, prawo konstytucyjne jest postrzegane jako dziedzina regulacji prawnych, w której – w odróżnieniu od prawa zwyczajnego – nie ma luk, więc żadna decyzja prawna władz publicznych (nieważne, czy z dziedziny prawotwórstwa, czy też stosowania prawa) nie może być objęta „immunitetem” przed możliwą kontrolą konstytucyjności. Po piąte, prawo konstytucyjne, przez oficjalną doktrynę konstytucyjną stale rozwijane jako prawo orzecznicze, zakłada istnienie żywej konstytucji, stale dopasowywanej do wyzwań epoki bez zmieniania „bazowego” tekstu aktu konstytucyjnego i odkrywającej wciąż nowe aspekty regulacji konstytucyjnych wyrażonych explicite i implicite.

Szczególne traktowanie przez Sąd Konstytucyjny odróżnia Konstytucję od pozostałych aktów prawnych, a prawo konstytucyjne od pozostałych gałęzi prawa.

Wprawdzie Konstytucja milczy na temat wielu kwestii, jednak Konstytucja to coś więcej niż jej tekst, podobnie jak i całe prawo; Konstytucja, jak i prawo w ogóle, są znaczeniem odpowiedniego tekstu, tj. tym, co się kryje za tekstem i co ten tekst wyraża (oznacza). Myślę, że warto w tym miejscu przytoczyć dość długi fragment orzeczenia Sądu Konstytucyjnego z 25 maja 2004 r., który ujawnia podstawy filozofii Sądu Konstytucyjnego: „Konstytucja, jako akt prawny, jest wyrażona w pewnej formie tekstowej, posiada pewną językową formę/postać. Jednak podobnie jak nie można prawa traktować tylko jak tekstu, w którym expressis verbis wyrażono pewne zasady, reguły zachowania, tak i Konstytucji, w wymiarze rzeczywistości prawnej, nie można traktować jedynie przez pryzmat formy tekstowej, nie można pojmować Konstytucji jedynie jako całości dosłownych przepisów. Konstytucja jest jednolitym aktem […]. Natura Konstytucji, jako aktu o najwyższej mocy prawnej, idea konstytucyjności zakłada, że w Konstytucji nie mogą istnieć i nie istnieją luki, a to oznacza, że nie może istnieć i nie istnieje taka regulacja prawna, ustanowiona w akcie o niższej mocy prawnej, której nie można byłoby badać pod kątem jej zgodności z Konstytucją. Konstytucję, jako rzeczywistość prawną, tworzą rozmaite przepisy – normy konstytucyjne i zasady konstytucyjne, które w różnych sformułowaniach Konstytucji są bezpośrednio wyrażone lub z nich wyprowadzane. Niektóre zasady konstytucyjne są expressis verbis wyrażone w sformułowanych normach konstytucyjnych, inne, chociaż nie są zatwierdzone expressis verbis, znajdują w nich odzwierciedlenie i są wyprowadzane z norm konstytucyjnych, a także z innych zasad konstytucyjnych odzwierciedlających się w tych normach, z całości konstytucyjnych regulacji prawnych, ze znaczenia Konstytucji, jako aktu zatwierdzającego i ochraniającego system wartości najważniejszej wspólnoty państwowej – Narodu obywatelskiego, a także aktu będącego kierunkowskazem dla całego systemu prawa. Między zasadami i normami konstytucyjnymi nie mogą istnieć i nie istnieją sprzeczności, wszystkie normy i zasady konstytucyjne tworzą spójny system. To właśnie zasady konstytucyjne organizują w spójną całość wszystkie przepisy Konstytucji, nie pozwalają na zaistnienie w Konstytucji wewnętrznych sprzeczności lub takiej wykładni, która wypaczałaby lub zaprzeczała znaczeniu jakiegoś przepisu Konstytucji, jakiejś wartości ustanowionej i chronionej przez Konstytucję. W zasadach konstytucyjnych odzwierciedla się nie tylko litera Konstytucji, lecz także jej duch – te wartości i cele, które Naród zatwierdził w Konstytucji poprzez wybór pewnej tekstowej postaci jej przepisów, językowego wyrażenia, a także poprzez ustanowienie pewnych norm konstytucyjnych, pośrednie albo bezpośrednie ustanowienie pewnych prawnych regulacji konstytucyjnych. Dlatego nie tylko między zasadami i normami konstytucyjnymi nie mogą istnieć i nie istnieją sprzeczności, ale podobnie między duchem i literą Konstytucji: nie można dokonywać takiej wykładni litery Konstytucji lub tak stosować Konstytucję, by doszło do zaprzeczenia jej ducha, który może być zrozumiany tylko jeżeli prawne regulacje konstytucyjne są postrzegane jako całość i tylko wtedy, gdy się dostrzeże znaczenie Konstytucji jako umowy społecznej i aktu o najwyższej mocy prawnej. Ducha Konstytucji wyraża całość prawnych regulacji konstytucyjnych, wszystkie jej przepisy – zarówno normy Konstytucji bezpośrednio wyłożone w tekście Konstytucji, jak i zasady konstytucyjne, również te wynikające z całości prawnych regulacji konstytucyjnych i znaczenia Konstytucji jako aktu zatwierdzającego i ochraniającego system najważniejszych wartości Narodu, a także aktu będącego kierunkowskazem dla całego systemu prawa. […] Nie można dokonywać jedynie dosłownej wykładni Konstytucji, stosując tylko metodę językową. Dokonując wykładni Konstytucji, należy stosować różnorodne metody wykładni prawa: systemową, ogólnych zasad prawnych, logiczną, teleologiczną, intencji ustawodawcy, precedensową, historyczną, porównawczą i in. Jedynie dokonując wielostronnej wykładni Konstytucji, można stworzyć przesłanki dla realizacji jej celu jako umowy społecznej i aktu o najwyższej mocy prawnej. Tylko tak można zagwarantować, że nie odejdzie się od znaczenia Konstytucji, że nie dojdzie do zaprzeczenia ducha Konstytucji i że w życiu zostaną utwierdzone te wartości, na których Naród opiera przyjętą przez siebie Konstytucję”.

XII

Nie trzeba chyba dodawać, że takie stanowisko nie zostało sformułowane „od razu”. Sąd Konstytucyjny zmierzał ku niemu w kolejnych sprawach ponad dziesięć lat. Na tej drodze było wiele spraw, które w rzeczywistej praktyce politycznej i prawnej wywróciły pewne kwestie do góry nogami i naturalnie zirytowały polityczny establishment (lub jego część). Nie mamy możliwości analizowania każdej z nich oddzielnie.

Można jednak wspomnieć kilka przykładów (niektóre z nich pochodzą ze sfery praw człowieka, inne są bezpośrednio związane z procesem politycznym).

W orzeczeniu z 9 grudnia 1998 r. Sąd Konstytucyjny uznał, że przewidziana w Kodeksie karnym kara śmierci jest sprzeczna z Konstytucją. Prawdę powiedziawszy, ta kara, przewidziana jedynie za umyślne zabójstwo w obciążających okolicznościach, nie była stosowana już od kilku lat. Międzynarodowe zobowiązania zmuszały Litwę do zniesienia kary śmierci, ale sejm nie zdecydował się na taki krok, wiedząc, że opinia publiczna przynajmniej częściowo opowiada się za karą śmierci. W owym czasie był to trzeci przypadek na świecie, gdy uznano karę śmierci za sprzeczną z Konstytucją (jako pierwsze dokonały tego sądy konstytucyjne Węgier i Republiki Południowej Afryki odpowiednio w 1990 i 1994 r.). Zniesienie kary śmierci ustawą oznaczałoby, że w pewnych okolicznościach mogłaby ona zostać przywrócona, natomiast uznanie jej za niekonstytucyjną stanowczo zakłada, że z zasady nie może ona być przywrócona.

W orzeczeniu z 25 listopada 2002 r. Sąd Konstytucyjny za niekonstytucyjne uznał przepisy ustawy, zgodnie z którymi pracującym emerytom znacznie zmniejszono przyznawaną emeryturę. Takie osoby postawiono przed wyborem: mogły one zrezygnować z pracy i otrzymać emeryturę, która, bądźmy szczerzy, często nie wystarczała na przeżycie, albo zrezygnować z emerytury i pracować, chociaż te zarobki również mogły nie wystarczać na przeżycie. Sąd Konstytucyjny uzasadnił swoje stanowisko inter alia tym, że zgodnie z Konstytucją sejm nie ma prawa w ustawach określać takich warunków, zgodnie z którymi osoba ze względu na realizację jednego ze swoich konstytucyjnych praw (w tym przypadku prawo do emerytury) musiałaby zrezygnować z innego prawa konstytucyjnego (prawa do pracy czy prowadzenia działalności gospodarczej). Doktryna ta była rozwijana w wielu późniejszych sprawach, w których uwzględniano kłopoty systemu ubezpieczeń społecznych i stojące przed nim wyzwania. Stwierdzono m.in., że system emerytalny może być zreformowany w taki sposób, by przyznane i wypłacane emerytury się zmniejszyły, jednak w takich przypadkach należy obowiązkowo ustalić sprawiedliwy mechanizm kompensacji strat.

W orzeczeniu z 19 czerwca 2002 r. Sąd Konstytucyjny przyznał, że emerytura prezydencka przyznana z datą wsteczną przewodniczącemu Rady Najwyższej (1990-1992) była niekonstytucyjna. Można było przyznać jakąś wyjątkową emeryturę temu funkcjonariuszowi, ale nie można jej było nazywać emeryturą prezydencką, gdyż przewodniczący Rady Najwyższej nie był głową państwa (zob. supra) – w odrodzonej Republice Litewskiej do czasu przyjęcia Konstytucji w ogóle nie było jednoosobowej głowy państwa. Jednak de lege ferenda (z punktu widzenia procesu ustawodawczego) dużo ważniejsza była doktryna, zgodnie z którą prezydent Republiki, po otrzymaniu ustawy przyjętej przez sejm, musi ją promulgować lub zawetować, ale nie może zostawić jej przewodniczącemu sejmu do podpisu według swojego uznania.

Taka praktyka była powszechna w poprzednim dziesięcioleciu: prezydent, gdy nie zgadzał się z ustawą i nie chciał jej „uhonorować” swoim podpisem, ale jednocześnie nie chciał wchodzić w konflikt z sejmem, który tę ustawę przyjął, czasami nie spełniał swojego konstytucyjnego obowiązku. Po tym orzeczeniu Sądu Konstytucyjnego zaniechano takiej praktyki.

W orzeczeniu z 24 grudnia 2002 r. Sąd Konstytucyjny jako obiter dicta sformułował postulat, zgodnie z którym Konstytucja nie uznaje podwójnego mandatu – sytuacji, kiedy członek sejmu jest równocześnie członkiem rady jakiegoś samorządu. Od czasu przyjęcia Konstytucji utrwaliła się praktyka, że członkowie sejmu kandydowali również w wyborach do instytucji samorządu lokalnego i odwrotnie. Orzeczenie to przyjęto zaraz po wyborach do rad samorządowych, w których prawie połowa członków sejmu została wybrana do nowych rad. Chociaż sejm wprowadził poprawkę do ordynacji wyborczej, zobowiązując osoby, które posiadają dwa mandaty, do podjęcia decyzji, który z mandatów zachowują, a z którego rezygnują, „pozwolił” zrobić to po pierwszym posiedzeniu nowo wybranej rady samorządowej. Gdy z takiej wyraźnie niekonstytucyjnej „ulgi” skorzystało trzech członków sejmu wybranych do rady miasta Wilna, wyniki wyboru mera zostały zaskarżone w sądzie administracyjnym, ten zaś zwrócił się do Sądu Konstytucyjnego, podważając zgodność znowelizowanej ustawy z Konstytucją. Łatwo było przewidzieć odpowiedź, jako że sejm, wydając taką ustawę, nie uwzględnił doktryny sformułowanej przez Sąd Konstytucyjny: Sąd Konstytucyjny uznał odpowiednią poprawkę ustawy za niekonstytucyjną. Rezultat: przeprowadzono nowe wybory mera, które wygrała inna osoba.

W orzeczeniu z 30 grudnia 2003 r. Sąd Konstytucyjny we wspomnianej już sprawie impeachmentu prezydenta Rolandasa Paksasa stwierdził, że Paksas złamał Konstytucję i przysięgę złożoną narodowi. Jedno z naruszeń było związane z nadaniem obywatelstwa Republiki Litewskiej sponsorowi prezydenta, obywatelowi Rosji (w dodatku, jak niektórzy twierdzili, powiązanemu z kompleksem wojskowo--przemysłowym tego państwa). Obywatelstwo zostało mu przyznane jako gratyfikacja za wsparcie finansowe (i nie tylko) w trakcie prezydenckiej kampanii wyborczej, tj. zostało sprzedane. W dodatku obywatelstwo zostało przyznane tej osobie w drodze wyjątku za rzekome zasługi dla państwa litewskiego, przyznano je z naruszeniem prawa, zaś osoba ta już raz otrzymała bezprawnie obywatelstwo Republiki Litewskiej (jako były żołnierz okupacyjnego wojska radzieckiego nie mógł się o nie ubiegać) i z niego zrezygnowała na rzecz obywatelstwa Federacji Rosyjskiej.

W 2004 r. Sąd Konstytucyjny rozpatrywał sprawę dotyczącą przepisu ustawy o prezydencie Republiki, który osobie usuniętej z tego stanowiska w trybie impeachmentu za poważne złamanie Konstytucji i przysięgi ograniczał prawo do ponownego kandydowania w wyborach na prezydenta Republiki tuż po usunięciu z urzędu33.

Ustawa przewidywała, że taka osoba nie może kandydować na to stanowisko przez pięć lat od usunięcia. Odpowiedź Sądu Konstytucyjnego była zaiste radykalna: osoba, która została usunięta z jakiegokolwiek stanowiska państwowego w procesie impeachmentu (zaś w ten sposób ze stanowiska może zostać usunięty nie tylko prezydent Republiki, lecz również wysocy sędziowie, a także można unieważnić mandat posła na sejm) za złamanie przysięgi (które samo w sobie zawsze jest traktowane jak poważne naruszenie Konstytucji) nie może nigdy ubiegać się o stanowisko, które wiąże się ze składaniem przysięgi przewidzianej w Konstytucji, tj. nie może zostać nie tylko prezydentem, ale też członkiem sejmu, rządu, sędzią czy kontrolerem państwowym, gdyż „zawsze powstawałaby i nigdy nie znikłaby uzasadniona wątpliwość co do prawdziwości i wiarygodności znowu składanej przysięgi, a więc również co do tego, czy osoba składająca przysięgę […] będzie wypełniała obowiązki tak, jak zobowiązuje do tego przysięga Narodowi, czy osoba ta nie złamie po raz kolejny przysięgi złożonej Narodowi, innymi słowy, czy przysięga złożona Narodowi przez tę osobę po raz kolejny nie będzie fikcyjna”. To orzeczenie uniemożliwiło usuniętemu prezydentowi Rolandasowi Paksasowi kandydowanie na stanowisko prezydenta Republiki w 2004 i 2009 r. Europejski Trybunał Praw Człowieka na początku 2011 r. uznał, że owa sankcja konstytucyjna nieproporcjonalnie ograniczyła prawo tej osoby do kandydowania do sejmu, jednak w sprawie możliwości kandydowania na pozostałe wspomniane stanowiska ten sąd się nie wypowiedział. Obecnie rozważana jest poprawka do Konstytucji, która być może zezwoliłaby takiej osobie na kandydowanie do sejmu po pewnym czasie. Jednak Sąd Konstytucyjny w osobnym oświadczeniu, wydanym od razu po decyzji Europejskiego Sądu Praw Człowieka, odrzucił jakąkolwiek możliwość ponownego rozpatrzenia swojego wcześniejszego orzeczenia34: oficjalna doktryna konstytucyjna nie może być ponownie rozpatrywana, ale może (i powinna) się zmieniać, jeżeli zmieniony zostaje przepis Konstytucji, na którego podstawie ta doktryna została stworzona.

W orzeczeniu z 13 listopada 2006 r. Sąd Konstytucyjny uznał, że sprzeczne z Konstytucją są przepisy Ustawy o obywatelstwie i niektórych innych aktów prawnych, które faktycznie zezwalały obywatelom Republiki Litewskiej na posiadanie również obywatelstwa innego państwa. Warto zaznaczyć, że zasada jednego obywatelstwa cały czas funkcjonowała w prawie litewskim – począwszy od Ustawy o obywatelstwie, która została przyjęta jeszcze w 1989 r., a więc jeszcze przed odrodzeniem niepodległości i która przydała się podczas oddzielania kategorii obywateli ówczesnego ZSRS i Litwy. Ta zasada jest zawarta w art. 12 Konstytucji, który może być zmieniony tylko w drodze referendum. Jednak sejm, zwłaszcza pod naciskami nowej emigracji (po 1990 r.), ciągle rozszerzał możliwości posiadania również obywatelstwa innego kraju bez utraty obywatelstwa Republiki Litewskiej, a w 2002 r. przyjął ustawę, która pozwalała na upowszechnienie się zjawiska posiadania wielu obywatelstw.

Z drugiej strony wobec repatriantów poczyniono pewne zastrzeżenia, dyskryminujące osoby nielitewskiego pochodzenia (Polak, który przeniósł się do Polski i uzyskał obywatelstwo tego kraju, lub Żyd, który przeniósł się do Izraela i uzyskał tam obywatelstwo, musiał utracić obywatelstwo Republiki Litewskiej, ale gdyby przenieśli się oni, nawet na stałe, do krajów niebędących ich etnicznymi ojczyznami, pozostawiono by im obywatelstwo Republiki Litewskiej). Sąd Konstytucyjny po prostu przekreślił całą tę regulację, czym wywołał lawinę krytyki pod swoim adresem. Dopiero w końcu 2010 r., po dwóch zawetowanych przez prezydenta redakcjach Ustawy o obywatelstwie (w tym czasie wybrano nową prezydent Republiki), w których sejm próbował obejść tamto orzeczenie Sądu Konstytucyjnego, przyjęto Ustawę o obywatelstwie, która przywracała konstytucyjne status quo.

Wymieniono tu jedynie kilka przykładów landmark cases czy grands arrets Sądu Konstytucyjnego, potwierdzających, że przez kilkanaście lat swojej działalności instytucja ta zajęła szczególne miejsce w systemie konstytucyjnym Litwy. W zasadzie Sąd Konstytucyjny jest obecnie tą instytucją, która w kwestii Konstytucji ma ostateczne słowo nie tylko pod formalnym, prawnym względem, ale także dla opinii publicznej.

XIII

Czyż nie ma pewnej prawidłowości w tym, że polityczny establishment począł ostatnio kwestionować uprawnienia Sądu Konstytucyjnego do dokonywania autorytatywnej wykładni Konstytucji i do zakreślania granic polityki państwowej, a nie tylko bycia negatywnym ustawodawcą? Z drugiej strony, czyż nie ma prawidłowości w tym, że typowe pytanie zadawane przez członków sejmu kandydatom na sędziów Sądu Konstytucyjnego brzmi: „Czy jest Pan skłonny do zmieniania ukształtowanej dotychczas doktryny Sądu Konstytucyjnego?”35

W kwestii kompetencji Sądu Konstytucyjnego do dokonywania oficjalnej wykładni Konstytucji oczywiste jest, że jakiekolwiek sprawdzanie zgodności aktu prawnego z Konstytucją samo przez się zakłada, po pierwsze, dokonywanie wykładni regulacji prawnej ustanowionej w tym akcie, po drugie, dokonywanie wykładni Konstytucji. Oczywiste jest również, że jednym z wymagań państwa prawa i sprawiedliwości jest wymóg podobnego wyrokowania w podobnych sprawach, dlatego wykładnia Konstytucji (oficjalna doktryna) przedstawiona w jednej sprawie konstytucyjnej obowiązuje również przy rozpatrywaniu innych spraw konstytucyjnych (i nie tylko takich). Nierzadko jednak te kwestie muszą być udowadniane „dodatkowo”, chociaż (zwłaszcza mając na uwadze, że wszystko to już dawno zostało udowodnione) w zasadzie spierać się trzeba nie z prawnymi argumentami jako ultima ratio, tylko z interesami (przede wszystkim politycznymi), które co prawda również zwykle bywają „oplatane” argumentami, ale nie stają się nimi jedynie z tego powodu.

W pomysłowy sposób kwestionuje się również to, że Sąd Konstytucyjny jest sądem. Niewielu zawodowych prawników opowiedziałoby się za taką ohydną „wątpliwością”, jednak na Litwie istnieje nie tylko teoria konstytucjonalistyczna dotycząca tej kwestii, ale również orzecznictwo konstytucyjne. Jest to unikalne orzecznictwo, gdyż – jak się zdaje – w żadnej demokracji konstytucyjnej żadnemu sądowi konstytucyjnemu nie przyszło rozstrzygać sprawy analogicznej do tej, w której zostało przyjęte orzeczenie Sądu Konstytucyjnego z 6 czerwca 2006 r. W sprawie tej wnioskodawca – grupa członków sejmu – zaproponował Sądowi Konstytucyjnemu, by ten dokonał  „samozniszczenia” (przepraszam za metaforę). W tej sprawie kwestionowano zgodność z Konstytucją tytułu art. 1 Ustawy o Sądzie Konstytucyjnym: Sąd Konstytucyjny – instytucja sądowa i ustępu 3 tego artykułu, zgodnie z którym Sąd Konstytucyjny jest samodzielnym i niezależnym sądem. Takie przypuszczenie niekonstytucyjności było argumentowane tym, że przepisy poświęcone Sądowi Konstytucyjnemu są wyłożone nie w rozdziale IX Konstytucji pt. Sądy, ale w innym, VIII rozdziale pt. Sąd Konstytucyjny. Zdaniem wnioskodawcy Sąd Konstytucyjny nie jest więc sądem; znaczy to, że nie sprawuje on władzy państwowej, gdyż zgodnie z art. 5 ust. 1 Konstytucji władzę państwową sprawuje, inter alia, sąd, a nie Sąd Konstytucyjny; a skoro Sąd Konstytucyjny nie sprawuje władzy państwowej, więc nie ma obowiązku podporządkowywania się jego orzeczeniom (inter alia, sformułowanej w nich oficjalnej doktrynie konstytucyjnej). Powyższy ciąg argumentów ignoruje naturę sądową Sądu Konstytucyjnego, jako sądu i jako instytucji państwowej, na którą wskazują, inter alia: nazwa Sądu Konstytucyjnego (Sąd Konstytucyjny jest określony w Konstytucji jako sąd nieprzypadkowo – twórca Konstytucji, naród, traktował go jako instytucję sądowniczą; we wspomnianym orzeczeniu Sądu Konstytucyjnego stwierdzono, że „instytucja władzy państwowej, która w samej Konstytucji jest określona jako sąd, w swojej konstytucyjnej naturze nie może nie być sądem, tj. instytucją niesądowniczą”); tryb powoływania Sądu Konstytucyjnego (Sąd Konstytucyjny, podobnie jak inne instytucje władzy sądowniczej, jest tworzony nie według klucza politycznego, ale w oparciu o dorobek zawodowy); zasady i gwarancje działalności sędziów Sądu Konstytucyjnego (sędziowie Sądu Konstytucyjnego podczas pełnienia swoich obowiązków są niezależni od jakiejkolwiek instytucji państwowej, osoby czy organizacji i kierują się jedynie Konstytucją; przed przystąpieniem do pełnienia swoich obowiązków sędziowie Sądu Konstytucyjnego składają przysięgę; posiadają prawo nietykalności osobistej; ich uprawnienia wygasają jedynie w przypadkach expressis verbis wymienionych w Konstytucji); sędziów Sądu Konstytucyjnego dotyczą ograniczenia zatrudnienia i działalności politycznej przewidziane w stosunku do sędziów sądów powszechnych; funkcją Sądu Konstytucyjnego jest sądowa kontrola konstytucyjności; „sposób działania” Sądu Konstytucyjnego (postępowanie w Sądzie Konstytucyjnym mogą inicjować jedynie niektóre podmioty i tylko zgodnie z zasadami ustalonymi przez ustawę; Sąd Konstytucyjny rozpatruje sprawy zgodnie z regułami konstytucyjnego przewodu sądowego, tzn. procesu sądowego); moc prawna wyroków Sądu Konstytucyjnego (mogą one wstrzymywać obowiązywanie aktów prawnych, zakazywać stosowania aktów prawnych, są one wydawane w imieniu państwa i obowiązują na terytorium całego kraju, są ostateczne i obowiązują wszystkie instytucje władzy państwowej, wszystkich funkcjonariuszy i obywateli).

Sąd Konstytucyjny, rzecz jasna, uznał kwestionowane przepisy za niesprzeczne z Konstytucją. Zaznaczył, inter alia, że: „przypuszczenie wnioskodawcy, jakoby Sąd Konstytucyjny nie był sądem i nie sprawował władzy państwowej, całkowicie nie zgadza się z koncepcją władzy, uprawnieniami Sądu Konstytucyjnego, które są ustanowione w Konstytucji. To, że Sąd Konstytucyjny zgodnie z Konstytucją posiada uprawnienia do uznawania aktów prawnych innych instytucji sprawujących władzę państwową – Sejmu, Prezydenta Republiki, Rządu – za sprzeczne z aktami o wyższej mocy prawnej, przede wszystkim z Konstytucją, a poprzez to ma uprawnienia do anulowania mocy prawnej tych aktów i usuwania na zawsze tych aktów z systemu prawnego Litwy, to, że jedynie Sąd Konstytucyjny posiada konstytucyjne uprawnienia dokonywania autorytatywnej wykładni Konstytucji – przedstawiania koncepcji przepisów Konstytucji, która spaja wszystkie instytucje wydające akty prawne i instytucje stosujące prawo, również Sejm – reprezentację Narodu, w sposób oczywisty świadczy o tym, że Sąd Konstytucyjny nie może być instytucją sprawującą władzę niepaństwową. Przypuszczenie wnioskodawcy, jakoby Sąd Konstytucyjny nie był sądem i nie sprawował władzy państwowej, jest całkowicie irracjonalne, nie tylko nie stoi w zgodzie z koncepcją konstytucyjną instytucji sprawujących władzę państwową, ale również podważa raison d’etre samego wniosku wnioskodawcy w tej sprawie, bo jeżeli Sąd Konstytucyjny, jak twierdzi wnioskodawca, nie jest sądem i nie sprawuje władzy państwowej, to niezrozumiałe jest, dlaczego wnioskodawca zwraca się właśnie do tego sądu z prośbą o zbadanie, czy nie stoi w sprzeczności z Konstytucją akt prawny wydany przez jedną z instytucji sprawujących władzę państwową (w tym przypadku – władzę ustawodawczą) – Sejm”.

Sprawa ta (mimo jej „wyjątkowości” pod względem porównawczego orzecznictwa konstytucyjnego) może być jednak ceniona za stworzenie kolejnej możliwości wzmocnienia nowego paradygmatu prawa konstytucyjnego poprzez otwartą argumentację, nakierowaną na burzenie jednego ze stereotypów – stereotypu, że Konstytucja jest jedynie tekstem, więc jeżeli coś nie zostało „zapisane” w Konstytucji, to znaczy, że tego w niej nie ma, a jeżeli zostało „zapisane”, to musi być odczytywane dosłownie, bez dostrzegania sensu stojącego za tekstem ani całości stojącej za pojedynczymi przepisami.

Innymi słowy, nie dostrzegając ducha stojącego za literą Konstytucji. W tym przypadku wnioskodawca dosłownie odczytał nie nazwę Sądu Konstytucyjnego, ale nazwy rozdziałów Konstytucji i art. 111, w którym wymienione są sądy o ogólnych kompetencjach i nie ma wśród nich Sądu Konstytucyjnego.

XIV

Czy zatem Sąd Konstytucyjny nie jest niczym związany podczas dokonywania wykładni Konstytucji i tworzenia oficjalnej doktryny konstytucyjnej? Tak nie jest. Już w orzeczeniu z 12 lipca 2001 r. litewski Sąd Konstytucyjny sformułował imperatyw ciągłości orzecznictwa (później wielokrotnie go powtórzył) i w odróżnieniu od większości pozostałych instytucji kontroli konstytucyjnej szczególnie rozwinął doktrynę precedensu, którą kieruje do wszystkich sądów, nie wyłączając siebie.

Podkreślenie znaczenia precedensu sądowego jako źródła prawa w oficjalnej doktrynie konstytucyjnej wiąże się z interpretacją kilku zasad konstytucyjnych, mianowicie: zasady państwa prawa, sprawiedliwości i równości wobec prawa. Oto najważniejsze twierdzenia tej doktryny, sformułowanej po raz pierwszy w orzeczeniu z 28 marca 2006 r.: opieranie się na precedensach jest warunkiem jednolitej (konsekwentnej, niesprzecznej) praktyki sądowej, a więc również warunkiem pełnowartościowe go wykonywania sprawiedliwości. Dlatego też nie można w sposób nieuzasadniony ignorować precedensów sądowych podczas rozpatrywania analogicznych spraw. Sądy wyrokujące w sprawach odpowiednich kategorii są związane stworzonymi przez siebie precedensami – wyrokami w analogicznych sprawach. Sądy niższej instancji, wyrokując w sprawach odpowiednich kategorii, są związane wyrokami sądów wyższej instancji, które dla spraw tych kategorii mają znaczenie precedensowe. Sądy wyższej instancji, ponownie rozpatrując wyroki sądów niższej instancji, muszą zawsze dokonywać oceny tych wyroków w oparciu o te same kryteria prawne, które muszą być jasne i ex ante znane podmiotom prawa, inter alia sądom niższej instancji, gdyż orzecznictwo sądów musi być przewidywalne. Istniejące precedensy stworzone przez sądy wyższej instancji w sprawach odpowiednich kategorii wiążą nie tylko sądy niższej instancji, które wyrokują w analogicznych sprawach, ale również sądy wyższej instancji, które stworzyły te precedensy. Sądy powinny kierować się taką koncepcją treści odpowiednich przepisów prawa (norm, zasad), a także taką koncepcją stosowania tych przepisów prawa, jaka została sformułowana i jaką kierowano się przy stosowaniu tych przepisów (norm, zasad) we wcześniejszych sprawach, inter alia przy wyrokowaniu w analogicznych sprawach. Praktyka sądowa w sprawach odpowiednich kategorii powinna być korygowana i nowe precedensy sądowe w sprawach tych kategorii mogą być tworzone jedynie wtedy, gdy jest to nieuniknione, obiektywnie konieczne, konstytucyjnie zasadne i usprawiedliwione. Takie korygowanie praktyki sądowej (odejście od wcześniejszych precedensów, które dotąd wiązały sądy i tworzenie nowych precedensów) we wszystkich przypadkach musi być odpowiednio (jasno i racjonalnie) uargumentowane w odpowiednich wyrokach sądów. Odchodząc od wcześniejszego precedensu, sąd powinien nie tylko odpowiednio uargumentować sam wyrok (tworzony nowy precedens), lecz także jasno wyrazić motywy, argumenty potwierdzające konieczność odejścia od poprzedniego precedensu.

Doktryna ta była dalej rozwijana. W orzeczeniu z 24 października 2007 r. Sąd Konstytucyjny podkreślił, że znaczenia precedensu nie można przecenić, a zwłaszcza absolutyzować. Opierać się na precedensach sądowych należy szczególnie ostrożnie. Jeszcze raz podkreślono, że moc precedensową mają tylko takie wcześniejsze precedensy sądowe, które stworzono w analogicznych sprawach, tj. precedens jest stosowany tylko w tych sprawach, w których okoliczności faktyczne są tożsame lub bardzo podobne do okoliczności faktycznych sprawy, przy której okazji stworzono precedens, i w stosunku do których musi być stosowane takie samo prawo jak w sprawie, przy której okazji stworzono precedens.

W orzeczeniu tym Sąd Konstytucyjny przedstawił „przykładową” listę reguł wyboru między konkurencyjnymi precedensami: 1) należy kierować się precedensem stworzonym przez sąd wyższej instancji (wyższego szczebla), tj. duże znaczenie przypisuje się hierarchii precedensów; 2) należy uwzględnić czas stworzenia precedensu sądowego; 3) należy uwzględnić, czy odpowiedni precedens sądowy odzwierciedla funkcjonującą praktykę sądową, czy też jest pojedynczym przypadkiem; 4) należy uwzględnić moc przekonywającą argumentacji wyroku; 5) należy uwzględnić skład sądu, który wydał wyrok (czy wyrok wydał jeden sędzia, czy też kolegium sędziów, czy poszerzone kolegium sędziów, czy cały skład sądu lub jego wydziału); 6) należy uwzględnić, czy do wcześniejszego wyroku sądowego zgłoszono zdania odrębne sędziów; 7) należy uwzględnić możliwe istotne zmiany (społeczne, ekonomiczne i in.), które zaszły od czasu wydania odpowiedniego wyroku sądowego posiadającego moc precedensu. Lista ta nie jest bynajmniej ostateczna i jeżeli pojawią się istotne sprawy, będzie mogła i prawdopodobnie będzie musiała zostać uzupełniona.

Należy szczególnie podkreślić, że wskazane maksymy doktrynalne w kwestii obowiązywania precedensu sądowego Sąd Konstytucyjny zastosował również do stworzonych przez siebie precedensów doktrynalnych oraz stanowisk prawnych w odpowiednich sprawach. Mało znajdziemy na świecie analogicznych samoograniczających stanowisk; o wiele częściej (choć nie zawsze otwarcie) przyjmuje się pogląd, że stare decisis wiąże wszystkie sądy, z wyjątkiem sądu najwyższej instancji (nie oznacza to, że zmienianie precedensów w ogóle nie musi być uzasadniane).

XV

Najważniejszym wnioskiem płynącym z przedstawionych tu spraw i sformułowanej w nich doktryny jest to, że tworzenie konstytucji poprzez ciągłą jej (re)interpretację, a z biegiem czasu również (re)interpretację doktryny Sądu Konstytucyjnego jest stałym, niekończącym się procesem. Albo, według słów samego Sądu Konstytucyjnego: „Formowanie i rozwijanie oficjalnej doktryny konstytucyjnej to funkcja kontroli konstytucyjnej […]. Oficjalna doktryna konstytucyjna, kształtowana przez Sąd Konstytucyjny, w której dokonywana jest wykładnia przepisów (zasad, norm) konstytucyjnych, jest jedną całością. Formowanie oficjalnej doktryny konstytucyjnej (zarówno jako całości, jak i w każdorazowej kwestii odrębnej konstytucyjnej regulacji prawnej) – to nie jednorazowy akt, lecz stopniowy i konsekwentny proces, który jest nieprzerywalny i nigdy nie bywa całkowicie zakończony. Oficjalna doktryna konstytucyjna w każdej kwestii konstytucyjnej regulacji prawnej jest kształtowana nie „cała od razu”, tylko „sprawa po sprawie”, poprzez uzupełnianie pewnych jej elementów (fragmentów), odkrytych w decyzjach przyjętych przez Sąd Konstytucyjny we wcześniejszych sprawach, innymi elementami odkrywanymi w aktach Sądu Konstytucyjnego, przyjmowanych w nowych sprawach konstytucyjnego wymiaru sprawiedliwości. Przy dokonywaniu wykładni zasad i norm zawartych bezpośrednio lub pośrednio w tekście Konstytucji zawsze istnieje możliwość – jeżeli jest to konieczne z punktu widzenia logiki rozpatrywanej sprawy – formułowania takich zasad oficjalnej doktryny konstytucyjnej (tj. odkrywania takich aspektów konstytucyjnej regulacji prawnej), które nie były dotąd sformułowane w decyzjach przyjętych przez Sąd Konstytucyjny we wcześniejszych sprawach. Oficjalna doktryna konstytucyjna, stworzona w poprzednich decyzjach Sądu Konstytucyjnego, jest wciąż uzupełniana nowymi fragmentami wskutek rozpatrywania przez Sąd Konstytucyjny na wniosek wnioskodawców kolejnych nowych spraw. Formułując wciąż nowe zasady oficjalnej doktryny konstytucyjnej, odkrywa się różnorodność i pełnię regulacji prawnych zawartych w Konstytucji – najwyższym akcie prawnym […]”.

Czy wciąż rozwijana przez dokonywanie wykładni Konstytucja nadal może być uważana za relatywnie niewielki pod względem zawartości akt (dokument), który – jak wcześniej wspomniano – składa się z 154 artykułów oraz czterech aktów uznawanych za części składowe Konstytucji? Czy raczej za skomplikowaną, ewoluującą jurysprudencyjną rzeczywistość? Pytanie to jest oczywiście retoryczne.

 

Przypisy

1 I. Vörös, Contextuality and Universality. Constitutional Borrowings on the Global Stage – The Hungarian View, „University of Pennsylvania Journal of Constitutional Law” 1999, Vol. 1, nr 2.

2 Np. Łotwa przywróciła obowiązywanie Konstytucji z 1922 r.

3 Wyjątkiem jest Estonia, która stworzyła osobne Kolegium Konstytucyjne w ramach Sądu Najwyższego.

4 Por.: międzynarodowy projekt realizowany przez Norweską Akademię Nauk w latach 2001 -2002 „Konstytucja jako norma”. Na jego podstawie przygotowano książkę Old and New Constitutions. The Constitution as Instrument of Change, red. E. Smith, Stockholm 2003.

5 Szerzej na ten temat pisałem w: E. Kuris, Constitutional Law in a Constitutional Democracy – a View from the Constitutional Court of Lithuania, [w:] Human Rights, Democracy and the Rule of Law. Menschenrechte, Demokratie und Rechtsstaat. Droits de l’homme, démocratie et État de droit. Liber amicorum Luzius Wildhaber, red. S. Breitenmoser [i in.], Zürich 2007.

6 Por. np.: Tryby uchwalania polskich konstytucji, red. M. Wyrzykowski, Warszawa 1998.

7 Por. np.: J. Elster [i in.], Institutional Design in Post -Communist Societies. Rebuilding the Ship at Sea, Cambridge 1998.

8 Nie chcę zaciemniać obrazu: istnieją oczywiście wyjątki (np. zbiory artykułów o szerszym geograficznym zasięgu), ale ogólny obraz jest właśnie taki.

9 C. Taube, Constitutionalism in Estonia, Latvia and Lithuania. A Study in Comparative Constitutional Law, Uppsala 2001; zob. również: Old and New Constitutions…

10 Tymczasowa Konstytucja z 1919 r. była w zasadzie nową wersją tymczasowej Konstytucji z 1918 r.

11 M. Maksimaitis, Lietuvos valstybes konstituciju istorija (XX a. pirmoji puse), Vilnius 2005, s. 265 -270.

12 Por.: H. Berman, Prawo i rewolucja. Kształtowanie się zachodniej tradycji prawnej, przeł. S. Amsterdamski, Warszawa 1995; tenże, Law and Revolution, t. 2: The Impact of the Protestant Reformations on the Western Legal Tradition, Cambridge (Mass.) 2004.

13 Aby uniknąć przeładowania tekstu przypisami, źródła publikacji litewskich aktów prawnych nie będą wskazywane w niniejszym artykule. Wszystkie akty prawne Republiki Litewskiej są dostępne (niestety, większość jedynie w języku litewskim) na stronie: http://www.seimas.lt, wszystkie akty Sądu Konstytucyjnego (również ich tłumaczenia na język angielski) dostępne są na stronie: http://www.lrkt.lt.

14 Stenogram zob.: http://www3.lrs.lt/pls/inter2/dokpaieska.showdoc_l?p_id=251084, 6 VII 2011.

15 Tamże.

16 Paradoksalnie Sąd Konstytucyjny Tymczasową ustawę zasadniczą (do której wielokrotnie się odwoływał) po raz pierwszy nazwał tymczasową konstytucją w orzeczeniu z 8 VII 2005 r.

17 Taka dualistyczna konstrukcja, kiedy wydaje się akt prawny (w tym wypadku Tymczasową ustawę zasadniczą), a potem – akt prawny o tym akcie prawnym (w tym wypadku – Ustawa o Tymczasowej ustawie zasadniczej), w którym wymienia się warunki obowiązywania pierwszego aktu prawnego, jest pozostałością sowieckiego ustawodawstwa. Wówczas była to powszechna procedura.

18 Zob.: V.A. Vaičaitis, Hermeneutine teises samprata ir Konstitucija, Vilnius 2009. Autor tej książki wymienia „wszystkie najważniejsze projekty”, w sumie osiem. W rzeczywistości było ich co najmniej kilkanaście.

19 V. Landsbergis określił takiego prezydenta Republiki mianem „dekoracyjnego” (V. Landsbergis, Lužis prie Baltijos. Politine autobiografija, Vilnius 1997, s. 310).

20 Ruling, 10 I 1998, On the Programme of the Government of the Republic of Lithuania.

21 Ruling, 11 XI 1998, On requirement for candidates for Seimas or local government council members who have citizenship of a foreign state to repudiate the oath of a citizen of another state.

22 Por.: Ruling, 14 I 2002, On Indicators of State and Municipal Budgets oraz Ruling, 20 III 2008, On students’ number and their financing in state schools of higher education.

23 Przepisy rozdziału I Państwo Litewskie (zob. infra) i rozdziału XIV Zmiana Konstytucji mogą być zmienione tylko w drodze referendum.

24 Było więcej poprawek Konstytucji. Nie będą one omawiane w tym artykule.

25 Ruling, 13 XII 2004, On the state service.

26 Tłumaczenie Konstytucji za: Konstytucja Republiki Litewskiej, przeł. H. Wisner, wstęp A.B. Zakrzewski, Warszawa 2006 [przyp. tłum.].

27 Szerzej na ten temat zob.: E. Kuris, The Legal Philosophy of the Lithuanian Constitutional Court. Issues of Human Rights and Their Limits, [w:] P. Martens [i in.], Liege, Strasbourg, Bruxelles. Parcours de droits de l’homme. Liber amicorum Michel Melchior, Limal 2010.

28 Conclusion, 24 I 1995, On the European Convention for the Protection of Human Rights and Fundamental Freedoms.

29 L. Solyom, Constitutional Justice – Some Comparative Remarks, [w:] Constitutional Justice and the Rule of Law, red. V. Rinkevičius, Vilnius 2004, s. 104 -105.

30 Conclusion, 31 III 2004, On actions of the President of the Republic. Kilka miesięcy później zastosowano procedurę impeachmentu wobec prezydenta Korei Południowej. Logika prawna sądów konstytucyjnych obydwu państw jest bardzo podobna; podstawową różnicą było to, że Sąd Konstytucyjny Republiki Korei po ustaleniu, że prezydent złamał Konstytucję, nie uznał tego złamania za poważne, więc prezydent nie został usunięty z urzędu (The Constitutional Court of Korea Decision of 14 May 2004, 16 -1 Korean Constitutional Court Report 609, 2004Hun -Na1). Trudno porównać proces impeachmentu prezydenta Rumunii z procesem litewskim, m.in. dlatego, że sprawa jest tam poddawana pod osąd wyborców.

31 Rzecz jasna mam tu na myśli jedynie wykładnię Konstytucji dokonywaną przez instytucje państwowe lub urzędników, a nie wykładnię naukową; ta ostatnia nie nosiłaby znamion naukowości, gdyby nie była przynajmniej w jakimś stopniu alternatywna.

32 W zasadzie dokonywanie wykładni Konstytucji jest elementem działalności każdego sądu, który ją stosuje. Odnosi się to inter alia do sądów administracyjnych, które – jak już wspomniano – zgodnie z ustawą posiadają uprawnienie do uznawania za sprzeczne z Konstytucją aktów prawnych instytucji władzy wykonawczej (niższych niż rząd) oraz instytucji samorządu terytorialnego.

33 Conclusion, 31 III 2004, On actions of the President of the Republic.

34 Tekst wniosku zob.: http://www.lrkt.lt/Pranesimai/txt_2011/L20110110c.htm, 6 VII 2011.

35 Stenogram zob.: http://www3.lrs.lt/pls/inter2/dokpaieska.showdoc_l?p_id=394082, 6 VII 2011.

 

Z języka litewskiego tłumaczyła

Alicja Malewska 


 

 

Prof. dr hab. Egidijus KURIS, profesor nauk społecznych, specjalista w dziedzinie prawa konstytucyjnego, kierownik Katedry Prawa Publicznego na Wydziale Prawa Uniwersytetu Wileńskiego. W latach 2002 -2008 prezes Sądu Konstytucyjnego Republiki Litewskiej. Jeden z założycieli i pierwszy dyrektor Instytutu Stosunków Międzynarodowych i Nauk Politycznych Uniwersytetu Wileńskiego. Jest kawalerem Krzyża Komandorskiego Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej (2008).


Pierwodruk:

„Politeja”. Pismo Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politycznych Uniwersytetu Jagiellońskiego, nr 2(16)/2011, pod redakcją Katarzyny Korzeniewskiej, Alvydasa Jokubaitisa, Andrzeja Pukszto

 Copyright Wydział Studiów Międzynarodowych i Politycznych UJ

 

Additional information