Katarzyna KORZENIEWSKA, Raczej niewiadoma niż novum – Gitanas Nausėda prezydentem Litwy

Co może prezydent Republiki Litewskiej?

Niektórzy litewscy politolodzy twierdzą, że prezydent w ich kraju jest jednym z najsilniejszych w regionie. Zapis konstytucyjny o tym, że prezydent „rozstrzyga podstawowe problemy polityki zagranicznej i wraz z Rządem ją prowadzi” (Art. 85 Konstytucji Republiki Litewskiej) jest zasadniczym źródłem tej siły. Nigdzie nie doprecyzowany zapis, bez dokładnego rozdziału kompetencji między prezydentem a rządem w materii polityki zagranicznej, pozwala głowie państwa na samodzielne dookreślenie swojego poziomu aktywności i wpływu na tę dziedzinę polityki: może być „prezydentem protokolarnym i ceremonialnym”[1], a może starać się zająć pozycję kluczową i decydującą (co udało się poprzedniczce prezydenta Nausėdy).

W czasie dwu kadencji (czyli przez dziesięć lat) swojej prezydentury Dalia Grybauskaitė zdecydowanie nie wybrała modelu „ceremonialnego” pełnienia najwyższego urzędu w państwie. To zapewne zadecydowało o jej trwałej popularności: pod koniec jej kadencji deklarowane zaufanie do niej wyniosło niemal 28 proc., podczas inni politycy uzyskali wyniki jednocyfrowe[2]. Taki poziom aktywności i znaczenia jest teraz punktem odniesienia dla nowego prezydenta, który ze względu na swoje zasoby i małe doświadczenie w polityce może zostać sprowadzony do roli formalno-ceremonialnych.

Nowy prezydent będzie porównywany z Dalią Grybauskaitė także dlatego, że oboje startowali z podobnych pozycji: są ekonomistami z doświadczeniem w biurokracji czy świecie akademickim, ale Nausėda, tak jak dziesięć lat temu Grybauskaitė, polityki musi się nauczyć. Jak stwierdziła odchodząca prezydent w swoim ostatnim sprawozdaniu rocznym: „obywatele chcą aktywnego przywódcy, a nie takiego, który nie przeszkadza w robocie partyjnym politykom w sejmie”[3].

 

Kim jest jest Gitanas Nausėda?

Gitanas Nausėda ma teraz ponad rok na nauczenie się roli aktywnego przywódcy, gdyby ją wybrał (jak to obecnie deklaruje) – w październiku przyszłego roku odbędą się na Litwie wybory do sejmu, z którym przyjdzie mu współpracować przez resztę pięcioletniej kadencji. Tymczasem obserwatorzy i analitycy niewiele potrafią powiedzieć o nim samym i po omacku odczytują jego deklaracje i wypowiedzi, zarówno jako kandydata podczas kampanii wyborczej, jak i – potem – prezydenta-elekta. Pięćdziesięcioletni bankowiec z doktoratem z ekonomii, ale i z pewnym doświadczeniem politycznym (zdobytym m.in. u boku prezydenta Valdasa Adamkusa w czasie jego prezydentury), znalazł się na nowym etapie kariery. Nausėda pochodzi z nadmorskiej Kłajpedy – miasta ze specyficzną na tle Litwy historią, a obecnie dynamicznego dzięki dobrze prosperującemu tu portowi. To ciekawe, że ten kandydat, w kampanii mówiący wiele o znaczeniu regionów, do regionu swojego pochodzenia jednak się nie odwoływał. Politolog z Uniwersytetu im. Michała Romera w Wilnie – Virgis Valentinavičius nie dostrzegł tego wątku się w kampanii: „Nausėda się do niego nie odwoływał, a występował raczej jako zupełny wilnianin”.

To w Wilnie w 1982 r. Nausėda rozpoczął studia i zapowiadało się, że jego kariera może się rozwijać w kierunku akademickim. Po drodze były jednak wydarzenia lat 1988-1991: Litwa wyemancypowała się z sowieckiej republiki na młodą, obiecującą i niepodległą demokrację. Szybko okazało się wszakże, że dzieli się ona na stołeczne Wilno i prowincjonalną „resztę”. Nausėda – jak się wydaje – deklaruje przełamanie tego wilnocentrycznego myślenia, ale może to nie być łatwe dla kogoś, kto sam w nie wrósł w kluczowym momencie swojej kariery.

Studia w Niemczech w latach 1990-1992, w czasie których Nausėda przygotował doktorat, to w zasadzie jedyne jego szersze doświadczenie międzynarodowe. Inaczej niż odchodząca pani prezydent, nigdy nie pracował w środowisku międzynarodowym i nie ma doświadczenia w dziedzinie stosunków międzynarodowych (doradzał co prawda prezydentowi Adamkusowi, ale w sprawach społecznych). Zapewne dlatego komentatorzy z uwagą odnotowują wszystkie informacje dotyczące zespołu prezydenta-elekta. W małym stopniu będzie on mógł polegać na samym sobie, jeżeli będzie chciał być aktywny w polityce zagranicznej.

Jak zaznacza Valentinavičius „prezydent-elekt to ciągle czarny koń i ciągle bardziej finansista niż polityk”. Takie patrzenie na politykę wynika z wieloletniej pracy w tym sektorze, również narodowym Banku Litwy (1994-2000). Z kolei socjolog, prof. Zenonas Norkus, dostrzega potencjał Nausėdy jako polityka, zdobyty w okresie jego pracy w prywatnych bankach, w latach 2000-2008: „naród miał okazję go zapamiętać jako eksperta, często wypowiadającego się mądrze na trudne ekonomiczne tematy w telewizji, jednak bez presji, jakiej są poddawani wypowiadający się politycy. Wyborcy mieli czas go zapamiętać i polubić”.

 

Z kim Nausėda nie przegrał?

 

Zwycięstwo Gitanasa Nausėdy w wyborach nie było zaskoczeniem już pod koniec kampanii wyborczej: żeby przegrać wybory, trzeba mieć z kim. Przytłaczająca wygrana daje prezydentowi potężny mandat społeczny, ale pozwala też domyślać się, kogo „ludzie nie chcą”. Pozycja premiera, z której startował kandydat z trzecim wynikiem w pierwszej turze – Saulius Skvernelis, obciążona była efektem plebiscytu popularności obecnego, będącego u steru już trzeci rok, rządu: w lutym 2019 r. ufało Skvernelisowi niecałe 9 proc. badanych[4]. W dodatku premier nie ma reputacji polityka w pełni samodzielnego (jako rzeczywisty lider wskazywany jest poseł na sejm, przewodniczący partii rządzącej i oligarcha Ramūnas Karbauskis). Nieznajomość języków obcych i czasem trudny kontakt z odbiorcami (np. mówienie „z kartki”) nie przemawiały za nim w roli prezydenta, szczególnie w porównaniu z efektownym Nausėdą.

Niewiele łatwiejszą sytuację miała Ingrida Šimonytė z partii konserwatywnej – rywalka Nausėdy w drugiej turze. Jej druzgocącą przegraną (zdobyła 33 proc. oddanych głosów, Nausėda – ponad 65 proc.[5]) da się częściowo wytłumaczyć „fotogenicznością” kontrkandydata, ale politolog Virgis Valentinavičius woli bardziej jednoznaczne wyjaśnienie: „Jego kampania była populistyczna w tym znaczeniu, że wszystkim mówił to, co chcieli usłyszeć”. Obserwator zwraca uwagę, że opowiedziała się za nim zarówno wielkomiejska młodzież, jak i „twardy, najbardziej nacjonalistyczny elektorat”. Tymczasem Šimonytė otwarcie wypowiedziała się w sprawach, które u wielu litewskich wyborców od razu ją dyskwalifikowały: np. za zapisem nazwisk obywateli nielitewskiej narodowości czcionkami języków ojczystych tychże obywateli czy za legalizacją związków partnerskich. Nic dziwnego, że wygrała tylko wśród Litwinów mieszkających za granicą.

Ingridę Šimonytė, inaczej niż elokwentnego eksperta – Gitanasa Nausėdę, pamiętano raczej jako „główną księgową” (2009-2012) niepopularnego premiera Andriusa Kubiliusa, wykonawcy bolesnych reform finansowych, które co prawda uratowały Litwę przed skutkami kryzysu 2008 r., ale dały się też odczuć na poziomie wielu gospodarstw domowych. Co ciekawe, sporo (15 proc.) wyborców Šimonytė deklarowało, że głosowało na nią w pierwszej turze, bo jest… kobietą[6]. Pytany o to prof. Zenonas Norkus odwołuje się raczej do swojej intuicji społecznej i widzi rzecz inaczej: „na pewno było takie grono ludzi, którzy bez specjalnych motywacji politycznych i ideologicznych po prostu nie chcieli prezydenta w wersji Dalia2, na co zapowiadało się w przypadku wygranej Šimonytė, ale kogoś innego”. Gitanas Nausėda nadawał się tu idealnie. W rezultacie za kandydatką konserwatystów opowiedział się tylko zmotywowany elektorat jej partii, a zwolennicy wszystkich innych, o ile poszli na drugą turę, zagłosowali na Nausėdę.

 

Prawo pierwszej wizyty – „początek nowego otwarcia”[7]

 

Nadzieje na polepszenie nie najlepszych stosunków polsko-litewskich wraz ze zmianą na stanowisku głowy państwa na Litwie to zrozumiała reakcja: na cel swej pierwszej wizyty zagranicznej nowy prezydent Litwy wybrał Warszawę. Warto jednak w tym przypadku mieć na uwadze, że nowe otwarcie niekoniecznie oznacza trwałe polepszenie.

W Polsce, jak i na Litwie polityka zagraniczna prowadzona jest przez rządy. Nawet duża gotowość prezydenta Nausėdy do polepszenia relacji z Polską przyniesie owoce dopiero wtedy, gdy wypracuje on sobie pozycję silnego, aktywnego moderatora polityki zagranicznej i nauczy się korzystać z możliwości, jakie daje mu litewska konstytucja. Na to jednak on sam potrzebuje czasu…

Wybór Warszawy jako celu pierwszej wizyty zagranicznej Gitanasa Nausėdy wydaje się mieć inne podłoże z perspektywy „dyplomatycznej kuchni“ w Wilnie. Tak wynika z wypowiedzi ministra spraw zagranicznych Linasa Linkevičiusa, na którym nowy prezydent musi polegać, nie mając jeszcze własnego, silnego zaplecza. Linkevičius podkreśla, że są już plany kolejnych wizyt. Do Warszawy – zdaniem ministra – prezydent pojedzie „z wizytą zapoznawczą”. Jak się należy domyślać, chodzi też o to, by nowy prezydent zapoznał się ze swoją rolą[8]. Tematy, które wskazał jako ważne podczas tej wizyty: energetyka, obronność, transport – są tymi, w których wybrany na prezydenta ekonomista może czuć się pewnie, ale to nie one zwykle okazują się kluczowe dla polepszenia wzajemnych relacji. Za to ewentualne błędy, popełnione w Warszawie przez niedoświadczonego prezydenta, będę pewnie kosztowały mniej niż podobne, a popełnione w innej stolicy. 18 czerwca minister Linkevičius po spotkaniu z prezydentem, na którym omawiali także planowaną wizytę w Polsce, pytany przez dziennikarzy o „nowe kierunki” w polityce zagranicznej odpowiedział kolokwialnie: „A skąd? – jakie tam nowe kierunki”[9]. Nie poczynił tu wyjątku dla stosunków z Polską.

Składanie w Warszawie pierwszej wizyty zagranicznej w nowej kadencji litewskiego prezydenta jest odwołaniem do praktyki utrwalonej jeszcze za prezydenta Adamkusa (1998-2009), wtedy wzajemnej w stosunkach polsko-litewskich. Próba odświeżenia w tym względzie dowodzi dobrej woli, ale niekoniecznie posiadania oryginalnego pomysłu na polepszenie stosunków. Nie można też nie brać pod uwagę specyficznego uwarunkowania stosunków polsko-litewskich, jakim jest tendencja do ich personalizacji. Za czasów Adamkusa media litewskie podkreślały jego dobry kontakt zarówno z prezydentem Kwaśniewskim, jak i prezydentem Kaczyńskim. Z kolei były minister Radosław Sikorski do dzisiaj jest pamiętany na Litwie jako uosobienie polskiej arogancji, choć minęły ponad cztery lata odkąd przestał nim być. Sporo zatem zależeć może od tego, czy Gitanas Nausėda i Andrzej Duda „złapią” dobry kontakt i czy będzie on dobrze przedstawiony w mediach. Nawet przy pozytywnym rozwoju sytuacji w tym względzie kontekst polityczny pozostaje najważniejszy: wiadomo, że Duda jest politycznie mało samodzielny, ale nie wiadomo, jak skutecznym politykiem okaże się Nausėda.

Pierwszą okazją do obserwacji były obchody jubileuszu unii lubelskiej. Za sygnał zmiany można by może poczytywać uczestnictwo w nich litewskich parlamentarzystów, z którymi przyjechał arcybiskup wileński – Gintaras Grušas[10]. Takie wspólne uroczystości, z oprawą religijną, wyglądają na powrót do praktyk z początku lat dziewięćdziesiątych, gdy sporo (i skutecznie) inwestowano w relacje symboliczne i pojednanie w wymiarze pamięci historycznej w stosunkach polsko-litewskich. Nausėda nie wysłał sygnału, że taki pomysł na budowanie relacji z Polską jest mu bliski, choć na tym wymiarze uwspólnienia pamięci Polakom zwykle zależy.

 

Polityka zagraniczna

 

Minister spraw zagranicznych Linas Linkevičius nie przewiduje „zmiany kierunku” po zmianie na fotelu prezydenckim. Ciągle jednak nie wiadomo, czy nie zmieni się sam minister. Wiadomo wszakże, że nowy prezydent nie ma (jeszcze) mocnych zasobów eksperckich w tej dziedzinie. Na początku czerwca propozycji współpracy z prezydentem nie przyjął Linas Kojala – młody, obiecujący ekspert, obecnie dyrektor wileńskiego Eastern European Studies Center. Miał być szefem zespołu doradców do spraw zagranicznych. Oficjalnie Kojala chce kontynuować karierę akademicką (pisze doktorat), ale liczne przykłady pokazują, że na Litwie bycie prezydenckim doradcą na pewno jej nie przekreśla. Odmowę ze strony dyrektora dynamicznego centrum analitycznego odnotowały na Litwie media. Wydaje się, że dla niego, podobnie jak dla wielu innych ekspertów, Nausėda jest zagadką, a więc wiązanie z nim własnej kariery – to ryzyko.

Na krótko przed inauguracją prezydent przedstawił szefową zespołu doradców do spraw zagranicznych: doświadczoną dyplomatkę, byłą ambasador we Francji, Izraelu i Wielkiej Brytanii, a także wiceminister spraw zagranicznych – Asta Skaisgirytė-Liauškienė. Doświadczenie zawodowe szefowej zespołu spraw zagranicznych gwarantuje fachowość realizacji polityki zagranicznej, ale ciągle niewiele mówi o założeniach i celach, które nowy prezydent uzna za ważne.

W kampanii wyborczej, na pytania dotyczące polityki zagranicznej Gitanas Nausėda udzielał odpowiedzi, które nie mogły szokować, ale nie pozwalały też niczego konkretnego przewidywać[11]. Nausėda bazuje na swoich doświadczeniach ze współpracy z prezydentem Adamkusem i z własnego doświadczenia. Bodaj jedyne novum w jego wypowiedziach to „potrzeba wymiaru dyplomacji ekonomicznej” i deklaracja, że – jak za Adamkusa – w wyjazdach zagranicznych prezydentowi będą towarzyszyć delegacje przedsiębiorców[12]. Podobnie więc, jak w przypadku decyzji o pierwszej zagranicznej wizycie do Warszawy, widoczna jest opcja Adamkus2. Jak podkreśla cytowany już Virgis Valentinavičius – to nawiązanie jest jedynym czytelnym zarysem postawy nowego prezydenta w sprawach zagranicznych.

Nie znalazłam w litewskich komentarzach pytania o znaczenie doświadczeń niemieckich nowego prezydenta. W litewskich dyskusjach nad polityką zagraniczną padło już spostrzeżenie, że kluczowe dla kraju są stosunki z Niemcami i nie mogą z nimi konkurować żadne projekty regionalne czy sąsiedzkie, w rodzaju Bałtoskandii czy Trójmorza[13]. Można się spodziewać, że intuicyjne wychylenie nowego prezydenta ku Niemcom – krajowi, który dobrze zna, w sytuacji, gdy nie ma on opracowanej agendy polityki zagranicznej – będzie współgrało z tą diagnozą. Ten czynnik warto mieć na uwadze, gdy mowa o rozwoju stosunków z Polską.

 

Czy Nausėda będzie dobry dla Polaków?

 

Mieszkańcy rejonów wileńskiego i solecznickiego opowiedzieli się w drugiej turze za Nausėdą w zasadzie masowo. W zdominowanym przez obywateli narodowości polskiej rejonie solecznickim zebrał on w drugiej turze prawie 92 proc. głosów – rekordowo na tle całego kraju[14]. Znamienne, że Ingridzie Šimonytė nic nie dały w tym względzie deklaracje otwartości na polski zapis nazwisk w paszportach czy publiczne wypowiedzi po polsku i przyznawanie się do obecności polszczyzny w rodzinnym domu[15]. Nie wiadomo, czy zadziałało utrwalone przekonanie, że litewski konserwatysta to na pewno antypolski nacjonalista, czy też rolę w tradycjonalistycznym regionie odegrały czynniki kulturowo-obyczajowe: lepszy dojrzały, zasobny ojciec rodziny niż „stara panna”, którą otwarcie popierają geje. Wynik drugiej tury pokazał jednak, że stosunek kandydata na prezydenta do polskości na Litwie nie był dla wyborców narodowości polskiej najważniejszy.

Gitanas Nausėda może się bardzo szybko przekonać, że jest on jednak niezmiernie ważny w przypadku kontaktów z Polakami z Polski. Tu już podczas kampanii wyborczej otworzył sobie furtkę, która może doprowadzić do tego, że będzie on w stanie zmienić język mówienia o Wileńszczyźnie, zarówno z politykami polskimi, jak i w domu. Gitanas Nausėda deklaruje: „Chcę otworzyć pałac prezydencki dla forum regionalnego, co mogłoby się stać ważnym czynnikiem aktywizacji polityki regionalnej na Litwie, w poszukiwaniu rozwiązań”[16]. I historycznie, i tożsamościowo, i społecznie najbardziej problematycznym regionem Litwy jest jej południowowschodnia część, zwana Wileńszczyzną. Były już próby traktowania kwestii Polaków na Litwie jako regionalnej i społeczno-ekonomicznej bardziej niż historyczno-narodowościowej, ale nie wychodziły od prezydenta. Gdyby taka zmiana postrzegania mniejszości polskiej udała się następcy Dalii Grybauskaitė, mielibyśmy do czynienia z jakościową zmianą w tym względzie i – choćby częściowym – odpolitycznieniem problemu mniejszości polskiej na Litwie. To byłby ruch w poprzek dotychczasowych, utartych podziałów, np. że Polacy powinni głosować na „polską” partię, przewodzoną przez Waldemara Tomaszewskiego.

Eksperci są jednak sceptyczni w tym względzie. Virgis Valentinavičius, pytany o to przeze mnie, uważa odwołanie do regionów za wypróbowany, przedwyborczy trik, sprawdzony już przez partię obecnie rządzącą. Znamienne, że prezydent mówił o potrzebie niwelacji nierówności i przeciwdziałaniu wykluczeniu społecznemu (które na Litwie ma wymiar geograficzny), chodzi więc raczej o transfer środków socjalnych niż o wzmocnienie czy doposażenie samorządów. Politolog i działacz Polskiego Klubu Dyskusyjnego – Mariusz Antonowicz, zapytany o potencjał prezydenta w tej dziedzinie stwierdza, że nie zna ośrodka eksperckiego (czy to wokół prezydenta, czy poza nim), który analizowałby poważnie kwestię politycznego wzmocnienia władzy lokalnej. Jest także sceptyczny co do deklaracji poprawy sytuacji na Wileńszczyźnie przy pomocy transferów społecznych i ich skuteczności w łagodzeniu problemów o charakterze politycznym (np. na tle oświaty w języku polskim, użycia nazw polskich itp.), kwitując takie pomysły krótkim: „Tego już próbowano”. Antonowicz swoją opinię uzasadnia wypowiedzią prezydenta jeszcze w kampanii wyborczej, właśnie w Polskim Klubie Dyskusyjnym w Wilnie: „Nausėda proponował stworzenie w rejonie solecznickim wolnej strefy ekonomicznej, ale na pytanie, do kogo wtedy zadzwonimy, by przyjechał inwestować w regionie rolniczym, peryferyjnym nie tylko na skalę Unii Europejskiej, ale i Litwy, w którym brak nie tylko wykwalifikowanej siły roboczej, ale nie ma nawet porządnej drogi, jakoś nie udało się nikogo wskazać”.

Zespół doradców nowego prezydenta, który przedstawił on dwa dni przed swoją inauguracją[17], nie pozwala na daleko idące przewidywania co do realnego znaczenia wizji regionów w polityce Nausėdy. Znalazł się tam co prawda były mer Kowna – Povilas Mačiulis, ale prezydent nie ma jeszcze szefa grupy ekspertów do spraw bezpieczeństwa, więc w najbliższym czasie to nie koncepcyjne, ale personalne kwestie mogą być dla niego najważniejsze.

Polscy obserwatorzy zapewne zwrócą uwagę na postać Jarosława Niewierowicza, szefa grupy doradców do spraw infrastruktury i środowiska. Niewierowicz, osobowy przykład success story Polaka na Litwie, po doświadczeniu współpracy z Akcją Wyborczą Polaków na Litwie pięć lat temu deklarował, że nie ma planów powrotu do polityki[18]. W zespole doradców Nausėdy prezentuje się przede wszystkim jako uznany ekspert w swojej dziedzinie – energetyce, istotnej dla polsko-litewskiej współpracy. Trudno jednak liczyć, że będzie on w jakikolwiek sposób reprezentował przy prezydencie Polaków na Litwie czy ich interesy. Zintegrowany z większościową elitą kraju, udany biznesmen nie musi mieć wiele wspólnego ze społecznymi problemami Wileńszczyzny. Przy Nausėdzie może być raczej „prezydenckim Polakiem”, jakim w otoczeniu Adamkusa był mecenas Czesław Okińczyc. Jeszcze jedno podobieństwo…

 

Katarzyna Korzeniewska  historyk, socjolog i tłumacz, niezależny obserwator spraw litewskich. Stale współpracuje z „Polskim Przeglądem Dyplomatycznym” i litewskim czasopismem „Naujasis Židinys – Aidai”.

Tekst powstał w ramach prac Regionalnego Ośrodka Debaty Międzynarodowej w Krakowie (zadanie publiczne współfinansowane przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP w konkursie Regionalny Ośrodek Debaty Międzynarodowej 2019-2021).



[1] http://www.forum-pl-lt.com/index.php/pl/polityka-wewnetrzna/31-andrius-kubilius-prezydencka-agenda-nadchodzaca-prezydentura-gitanasa-nausedy-na-litwie

[2] Dane z lutego 2019 r. https://kauno.diena.lt/naujienos/lietuva/politika/apklausos-pilieciai-labiausiai-pasitiki-prezidente-d-grybauskaite-906652

[3] https://www.tv3.lt/naujiena/lietuva/1003040/paskutine-grybauskaites-kalba-pasaulis-jau-zino-lietuvos-nepastumdysi

[4] https://kauno.diena.lt/naujienos/lietuva/politika/apklausos-pilieciai-labiausiai-pasitiki-prezidente-d-grybauskaite-906652

[5] https://www.vrk.lt/2019-prezidento/rezultatai?srcUrl=/rinkimai/904/2/1544/rezultatai/lt/rezultataiPreRezultatai.html

[6] https://www.lrt.lt/naujienos/lietuvoje/2/1064140/prezidentiniu-pasirinkimu-analize-apklausa-parode-del-kokiu-savybiu-rinkejas-balsavo-uz-nauseda

[7] https://www.rp.pl/Dyplomacja/306269896-Rosja-pcha-Litwe-w-objecia-Polski.html

[8] https://www.15min.lt/naujiena/aktualu/lietuva/uzsienio-reikalu-ministras-po-susitikimo-su-g-nauseda-pripraskit-bus-reguliarus-pokalbiai-56-1161694)

[9] (https://www.lrt.lt/naujienos/lietuvoje/2/1070568/linkevicius-su-nauseda-aptare-pirmaji-jo-vizita-lenkijoje-yra-nauju-minciu

[10] https://www.lrt.lt/naujienos/lietuvoje/2/1074055/rusijos-gresme-vel-skatina-vienytis-lietuvos-politikai-atiduoda-duokle-liublino-unijai

[11] Patrz np. wywiad dla portalu przegladbaltycki.pl: https://przegladbaltycki.pl/8502,gitanas-nauseda-gdy-mowa-o-dwujezycznosci-jestem-bardzo-ostrozny.html

[12] https://www.15min.lt/naujiena/aktualu/lietuva/uzsienio-reikalu-ministras-po-susitikimo-su-g-nauseda-pripraskit-bus-reguliarus-pokalbiai-56-1161694

[13] https://przegladbaltycki.pl/5827,ucieczka-europy-srodkowo-wschodniej.html – litewski oryginał ukazał się w czasopiśmie „Naujasis Židinys“ i na portalu 15min.lt we wrześniu 2017 r.: https://www.15min.lt/kultura/naujiena/asmenybe/vytautas-alisauskas-issiverzti-is-vidurio-rytu-euro-pos-285-846018?

[14] https://www.vrk.lt/2019-prezidento/rezultatai?srcUrl=/rinkimai/904/2/1544/rezultatai/lt/rezultataiPreSuvestine.html

[15] https://www.delfi.lt/multimedija/pasimatymas/aklas-pasimatymas-su-kandidatu-kodel-simonyte-negali-pamirsti-mokyklos-baigimo-egzaminu-ir-skaito-siaubo-knygas.d?id=79938029

[16] https://www.delfi.lt/news/daily/lithuania/isskirtinis-interviu-nauseda-darys-itaka-partiju-veiklai-ir-keis-prezidentura.d?id=81287389

[17] https://www.vz.lt/verslo-aplinka/2019/07/10/aiskejakas-dirbs-su-prezidentu-g-nauseda

[18] https://www.15min.lt/verslas/naujiena/energetika/integrante-ikures-energetikos-eksministras-jaroslavas-neverovicius-i-politika-negris-664-472600

Additional information